Czasami teksty w "Gazecie Wyborczej" faktycznie poruszają. Ostatnio rozczuliła mnie lektura Gadomskiego, zatroskanego nagonką dziennikarzy i szefa CBA na poczciwego biznesmena, Ryszarda Sobiesiaka. Dodajmy - mającego kontakty z mafią i skazanego za korupcję w 2008 roku. Mógłbym spuścić zasłonę milczenia na oburzenie Gadomskiego. Warto jednak posłużyć się tym przykładem, by pokazać, co w Polsce dla sporej części dziennikarzy i publicystów jest "normalką".
"Rzeczpospolita": Jak ujawnia „Rz”, inwestycja w Zieleńcu (koło Dusznik-Zdroju) cieszyła się niespotykaną przychylnością urzędników: od burmistrza przez regionalnych przedstawicieli lasów, Dyrekcję Generalną Lasów Państwowych, aż po Ministerstwo Środowiska. To nie wszystko. Choć skomplikowane procedury urzędowe, które zwykle trwają miesiącami, odbywały się błyskawicznie, Winterpol nawet na to nie czekał. Biznesmen uzyskał formalne prawo do ubiegania się o pozwolenie na budowę dopiero w marcu 2009 r. A wyciąg z podgrzewanymi kanapami kręcił się w najlepsze już od Wigilii Bożego Narodzenia. Jak to możliwe?
Z urzędnikami Lasów Państwowych sprawy miał załatwiać również Zbigniew Chlebowski. Pozwolenie na budowę wydawane później, niż rusza inwestycja, załatwiactwo, kupa pieniędzy. Tak wygląda biznes Sobiesiaka w Sudetach i zapewne - nie tylko. Gadomski uważa jednak, że polskim problemem jest biurokracja - i słusznie. Choć podparcie się przykładem tej inwestycji woła o pomstę do nieba.
Gadomski: Nie jestem naiwny i rozumiem, że pomoc urzędników udzielona właścicielom spółki Winterpol nie musiała być bezinteresowna. Zapewne nie wszystkim biznesmenom sprzyjają w tym samym stopniu, co jest niesprawiedliwe i wypacza rynkową konkurencję. A jednak nie potrafię wykrzesać z siebie oburzenia, jakim pałają niektórzy dziennikarze i były szef CBA na biznesmena, który skrupulatnie i skutecznie zabiega o swoje interesy. Dzięki temu powstał wspaniały ośrodek wypoczynkowy o standardach zbliżonych do europejskich. Czy za dużo mamy takich ośrodków w Polsce?
Czyli z jednej strony publicysta "Gazety Wyborczej" dostrzega nieprawidłowości przy urzędniczej przychylności dla Sobiesiaka, wspomina coś o niesprawiedliwości, ale zdanie dalej go usprawiedliwia "skrupulatnym zabieganiem o swoje interesy". Sam więc przyznaje, że są biznesmeni, którym warto iść na rękę (zatroskanym o własny zysk i walczących o swoje korzyści) i Ci, stający się pożarciem biurokracji. Tylko jak Gadomski rozdzieli te dwie grupy - tego doprawdy nie wiem.
Gadomski: Moralistom oburzającym się na samowolę budowlaną legalizowaną wstecznie umknął oczywisty fakt, że przepisy krępujące w Polsce inwestora są szczególnie uciążliwe. Polska od lat zajmuje dalekie miejsce na międzynarodowych listach krajów przyjaznych biznesowi. Załatwienie wszystkich zezwoleń wymaganych przy takiej budowie, jaką realizuje Winterpol w Sudetach, bez przyjaznego wsparcia urzędników wymagałoby kilku lat, a być może byłoby w ogóle niemożliwe. Znam wiele przypadków, gdy inwestor na decyzje urzędów czeka w nieskończoność, aż cały plan biznesowy bierze w łeb. Wiadomo - w interesach czas to pieniądz.
Można łamać prawo, korumpować, wysługiwać się politykami na posyłki, byle powstał ośrodek wypoczynkowy i biurokracja załatwiona. Naprawdę tędy droga? Zwalczać negatywne zjawisko, utrudniające często własną działalność i podjęcie inwestycji przez naginanie prawa? Dziwne, że nigdy wcześniej nie czytałem Gadomskiego tak bardzo zatroskanego biurokracją. Gadomskiego, broniącego szemranych interesów któregokolwiek innego biznesmena.
Mariusz Kamiński jest draniem, który zamiast ujawniać nieprawidłowości w świecie polityki i biznesu, powinien tępić biurokrację. Przecież od tego było CBA. Bo kontakty Zbycha i Mira z przestępcą Rysiem to "normalne stosunki biznesu z polityką".
Dlaczego o tym w ogóle piszę? Wydaje się, że powoli przywykliśmy do stanu, w którym politycy działają na rzecz podejrzanych typków. Lobbowanie za korzystnymi przepisami prawnymi, by ulżyć biznesmenom (jeszcze w imię walki z biurokracją, szkoda, że tej narracji Gadomskiego nie powtarzali Zbysiu i Miro na przesłuchaniach), spotkania na cmentarzach i CPN-ach, by ktoś nie podsłuchał. To nas już chyba nie przeraża. Nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków z afery Rywina.
Dzisiaj, zamiast Rywinlandu, mamy Rysiuland. Akceptowany, jak widać, przez dziennikarzy i publicystów, jak np. Gadomski.
Tekst Gadomskiego z "Gazety Wyborczej"
Szybki wyciąg Sobiesiaka
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka