Dobrze się stało, że wreszcie ukazał się film, obalający mity. "Towarzysz Generał" został wyemitowany w TVP nie o 2. w nocy, lecz po godzinie 20 - w porze najlepszej oglądalności. Niezwykle charakterystyczna jest przy tym reakcja środowiska "Gazety Wyborczej" i postkomunistów, którzy już przed samą emisją dokumentu próbowali go ośmieszać jako pisowski i przedstawiający Jaruzelskiego jako samo zło.
Problem w tym, że jakoś ich przedstawiciele podczas wczorajszej debaty po filmie - Żakowski i Mazowiecki - nie umieli tej tezy obalić. Dokument miał prawo być jednostronny, tym bardziej, że przez 20 lat faszerowano Polaków jedną wersją historii. Wtedy nikt nie podnosił sprzeciwu, oprócz oczywiście "oszołomów". Dzisiaj rada: "Odpieprzcie się od generała" zwyczajnie ustępuje.
Najciekawszy był fragment odnośnie degradacji żołnierzy pochodzenia żydowskiego w latach '60, dokonanych przez Jaruzelskiego. Obrona antysemity przez Żakowskiego i Mazowieckiego jest dość znamienna - jeśli "nasz", to nie ma o czym mówić i fakty są sfałszowane. Ale niech tylko o. Rydzyk cokolwiek napomknie o Żydach, masonach czy zażartuje z przyjaciela-duchownego murzyna. Wtedy należy podnieść larum i robić wielkie halo.
Mazowiecki w dyskusjach zwyczajnie się kompromituje. W zeszłym roku "domniemaniem niewinności" a raczej jego brakiem w książce Zyzaka, wczoraj próbował przy każdym zdaniu spoglądać na swojego cenzora, Żakowskiego, by mu tylko dopomógł. I wymyślał historyjki o pisowskim filmie i pisowskiej telewizji, chcąc z góry dyskusję sprowadzić do poziomu chlewu, tak, by o faktach i postaci Jaruzelskiego w ogóle nie mówić.
Cieszą mnie jęki postkomunistów i michnikowszczyzny. Czas na filmy o PZPR, Okrągłym Stole, uwłaszczeniu się przez postkomunistów po '89 na majątku narodowym, o tajnych kontach w Szwajcarii, o karierze Aleksandra Kwaśniewskiego i jego towarzyszy. A na deser życzyłbym sobie biografię Adama Michnika. Znamienne, że wczoraj zwyczajnie stchórzył i nie przyszedł do studia. To "odpieprz się od generała" i możliwość przegranej na argumenty z Ziemkiewiczem go przestraszyły.
Jaruzelski był zdrajcą. Zdrajcą, który nie został osądzony. Ale jaki symbol PRL-u, tak i III RP. Nazywa się on zwykłym karierowiczostwem. Państwo zbudowane na kruchych podstawach, przy tego typu filmach, zaczyna się zwyczajnie łamać. Dzięki tym kruchym podstawom, Jaruzelskiemu włos z głowy nie spadł i nawet nie usłyszał wyroku za krew na rękach. III RP wita.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka