Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
144
BLOG

Tylko ten Kaczyński...

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 141

Od paru dni da się zaobserwować w polskiej debacie publicznej coś, co nazywam "kaczyzmem". Wszyscy, od lewa do prawa, trąbią tylko o Kaczyńskim. Nawet w czasie zaprzysiężenia nowego Prezydenta, lider opozycji był wymieniany w dysputach prawie tak często. Medialnej wrzawie kres położyła dopiero powódź na Dolnym Śląsku, ku rozpaczy dziennikarzy, którzy z kolegami Komorowskiego wypiliby na wizji drinka, a pisowcom podaliby ocet. 

W PiS po wyborach panuje niedobry marazm, nie da się tego ukryć. Ci, którzy pracowali na sukces Kaczyńskiego w kampanii, dziś są kompletnie niewidoczni albo wymachują szabelką, jak Migalski. Sam prezes zmienił retorykę i co jakiś czas wpada na pułapki, zastawione przez rywali (jak ta z krzyżem pod Pałacem Prezydenckim) zupełnie tak, jak przed katastrofą. Z tego powodu dyskusji o podniesieniu podatków właściwie nie było. Politycy PO posuwają się do tego stopnia, wykorzystując sytuację, że bez cienia żenady winą za brak dokumentacji z Rosji ws. Smoleńska obarczają...PiS. Sam wątek katastrofy został na początku nazwany niefortunnie, co do dzisiaj Kaczyńskiemu z lubością się wypomina. Prezes zupełnie niepotrzebnie wchodzi w publiczne połajanki z Lisickim z "Rzeczpospolitej". Ma prawo się z jego wizją walki o krzyż nie zgadzać (sam mam kilka zastrzeżeń), ale używanie słów w jego kierunku takich jak "bzdura", "tchórzostwo", argumentu typu "stanie po stronie Komorowskiego" - nie przystoi. Kaczyński nie potrafi korzystać z umiejętności przeciwnika - tak, piłkarza jak i premiera marnego, który specjalizuje się w przejmowaniu kolejnych przyczółków IV RP i kryciu kolesi (w aferze hazardowej) - Donalda Tuska. Czy wyobrażacie sobie, by ten tak "zjechał" Wojciecha Mazowieckiego, Janinę Paradowską czy Tomasza Lisa? Oczywiście, jest różnica pomiędzy szefem "Rz" a wymienionymi tubami właśnie w tym, że skonfliktowany z Kaczyńskim to dziennikarz, z którym można się spierać, a wymieniona trójka - mentalni funkcjonariusze jednej partii. Dość na tym, że PO ma względy u TVN i w Polsacie, zaraz z odsieczą przyjdą ludzie w TVP, a z gazet może pokładać nadzieje w nieustraszonej redakcji z Czerskiej. Prezes PiS chce stracić też w oczach wielu czytelników "Rzepy"?

To tyle mankamentów, dotyczących lidera opozycji. Gromienie kaczyzmu zaczęło się już dawno, ostatnio kulminacyjna fala przeszła w czasie sporów o krzyż, nie ustała po zaprzysiężeniu Komorowskiego i konferencji w sobotę. Kiedy Kaczyński mówi o Palikocie "lumpen-proletariat" wyjść z podziwu nie mogę, kiedy brać dziennikarska krzyczy: skandal, pokazał prawdziwą twarz, knajacki język etc. Upały już chyba za nami, więc przyczyny trzeba szukać gdzie indziej. Ta rzesza medialnych pajacyków pewnie życzyłaby sobie takiego scenariusza: konferencja prezesa PiS. Mariusz Błaszczak zapowiada: "Pan Premier przyszedł, by przekazać ważny komunikat. Chciał przeprosić za nieobecność w ławach sejmowych w czasie niewątpliwego święta demokracji, jakim było zaprzysiężenie Prezydenta Komorowskiego a także podziękować zacnemu politykowi, Januszowi Palikotowi". Kaczyński pokornie przeprasza, dodając, że wszystkie obrazy na brata poszły w zapomnienie, a właściwie to nie ma o czym rozmawiać, bo wspaniały Prezydent miał całkowitą rację w kpinach z zamachu w Gruzji, odstrzeleniu kaczek czy "niesamodzielnym" bracie. Następnie dodaje: "Chciałbym podziękować Palikotowi za wkład w wyjaśnianie tragedii smoleńskiej. Mój brat z pewnością był pijany, choć nie wykazała tego sekcja zwłok, a opóźnienie odlotu 10 IV po wieczornej libacji miało wpływ na tragedię, mimo że coś zupełnie innego twierdzi prokuratura. Dziękuję też intelektualiście z PO za głoszenie chęci "wypatroszenia mnie", tuż po konferencji prasowej udam się tam, gdzie spokojnie można tego dokonać". Po czym i tak dziennikarze wiadomych mediów kiwają z niedowierzaniem: Kaczyński gra pod wybory samorządowe, on nigdy nie mówi prawdy, wykorzystuje trumnę brata etc. Czy was czasami nie porąbało? Czy tak bardzo potrzebujecie pałki na tego Kaczora, że musicie wysługiwać się lumpem (to za mało powiedziane), aż zdarzy się drugi Smoleńsk? Tego chcecie?
 

Ciekawe, kiedy skończy się ubolewanie nad rokoszami i kaczyzmem. Być może potrzeba drugiej tragedii. Choć stan, w którym znajduje się państwo nie napawa, lekko mówiąc, optymizmem. Zamiast dyskutować o tym, jak to możliwe, by w ciągu 4 miesięcy Polaków zalała wielka woda czwarty raz, będziemy oglądać powtarzające się twarze polityków, zapewniających, jak to wszystko jest pod kontrolą. Którym służą jak kelnerzy dziennikarze, publikujący bzdury Normana Davies'a, apele poparcia dla chama z Biłgoraja i wspominający prywatne życie Schetyny w wieczornym programie komercyjnej stacji. Kaczyzm w modzie nieprzerwanie od 5 lat. Kiedy im się on znudzi? 

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka