Ponownie w modzie jest natrząsanie się z katastrofy smoleńskiej. Pożywkę do ataków na polityków PiS dał kilka dni temu Marek Migalski, za nim jak piesek za karmą pobiegł senator (za przeproszeniem) Libicki, a teraz rozliczać z bohaterstwa rozpoczęła Monika Olejnik, gorliwa lustratorka rodu Kania.
Debata o tym, kto "zwiał" ze Smoleńska i czy mógł w związku z tym lepiej się przysłużyć, będzie trwała chyba w nieskończoność. Politycy i dziennikarze (za przeproszeniem znowuż) głównego nurtu nie pytają o przyczyny tragedii samolotu z prezydentem na pokładzie, nie mają zamiaru zastanawiać się nad manipulacjami MAK czy komisji Millera - lepiej analizować coś prostszego, co w dodatku pozwoli na przywalenie w polityków PiS. Jak zwykle, głównym winnym jest Antoni Macierewicz, bowiem zamiast 10 kwietnia 2010 r. pobiec na miejsce katastrofy, zaganiał parlamentarzystów do pociągów.
Monika Olejnik w "Gazecie Wyborczej" atakuje go: (...) Ten polityk, który zaraz po katastrofie sam dał dyla ze Smoleńska tak szybko, jak się dało, do końca życia będzie miał traumę. Choć brakuje mu nowego paliwa, stara się zaciekawić katastrofą publiczność (...).
Pal licho Migalski, który szuka sposobu na ponowne zaistnienie w opinii publicznej. Warto jednak przypomnieć zabłąkanej dziennikarce o znanym fakcie, nienajlepiej świadczącym i o jej odwadze i warsztacie. 11 kwietnia 2010 r. Olejnik wzięła udział w kolacji z udziałem współpracowników Lecha Kaczyńskiego, przesądzającej o pochówku na Wawelu. Jeśli wzburzona moralnie redaktorka nie była architektem pomysłu, który podobno "podzielił Polskę", to wiedziała doskonale od początku, kto wpadł na ten pomysł i jak zdecydowano się go zrealizować. Po czym, jak typowa funkcjonariuszka, odarta z jakichkolwiek wartości etycznych, trzy dni po kolacji "wawelskiej", prawie zmieszała z błotem Pawła Kowala w Radiu Zet, właśnie za decyzję o uroczystym pogrzebie w Krakowie.
Być może Macierewicz "dał dyla" ze Smoleńska, choć w obliczu takiej tragedii, tego typu zarzut jest co najmniej małostkowy. Wiadomo jednak, kto już dawno "dał dyla" od przyzwoitości.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka