Ostatnio obserwujemy poważny kryzys partii rządzącej - prawda, że to nudne? Powtarzanie w kółko tego samego? Kłopoty Platformy, afery, propozycje komisji śledczych, walka "frakcji", dezorientująca wyborców, smród ws. Amber Gold, który unosi się za premierem (walka o wiarygodność na linii premier - ABW), kryzys gospodarczy, który dotknie nas już za niedługo bardzo mocno. Opozycja wyszła z propozycją "expose" i...co dalej? Czy PiS zdolne jest nie tylko przejąć władzę, ale zbudować odpowiedni rząd?
Odpowiedź brzmi, na dzień dzisiejszy: niestety, nie. Prawica ma wielu ekspertów w różnych środowiskach, ale z ich pomocy nie korzysta - chyba, że organizuje konferencje takie, jak "Polska Wielki Projekt". Nie widać w tej chwili nikogo, takich można policzyć na palcach jednej ręki, którzy spokojnie, z doświadczeniem lub wiedzą mogliby współtworzyć gabinet. To i tak jednak nie wystarczy - trzeba tak jak politycy obecnie rządzący radzić sobie z komunikacją i rozumieć realia brudnej walki. Bezpardonowo walczyć z mediami albo je stworzyć. Umiejętnie zamiatać "pod dywan" problemy. PiS w latach 2005-2007 tego nie potrafiło, gdy posiadało pełną władzę - nie ma też gwarancji, że i dzisiaj będzie potrafiło z tym się uporać. Przyczyna jest oczywista: w dzisiejszej walce politycznej wygrywają nie Ci, którzy mają często rację, ale realne instrumenty.
Kto jednak mógłby spełnić nadzieje Polaków i zasiąść w ewentualnym rządzie Kaczyńskiego na newralgicznych dla państwa stanowiskach? Radka Sikorskiego, fatalnego ministra spraw zagranicznych, mógłby z powodzeniem zastąpić prof. Andrzej Nowak albo prof. Włodzimierz Marciniak, doskonale orientujący się w realiach geopolityki i znający mechanizmy funkcjonowania na arenie międzynarodowej Rosji. Finanse: Paweł Szałamacha albo Zyta Gilowska. MSW: Mariusz Kamiński. MON: nie do strawienia dla środowisk dawnych służb specjalnych Antoni Macierewicz. Minister Skarbu: Maks Kraczkowski? Minister gospodarki: Przemysław Wipler? Minister zdrowia: Bolesław Piecha. Minister edukacji narodowej: prof. Ryszard Legutko. Minister nauki i szkolnictwa wyższego: prof. Andrzej Waśko albo dr Jerzy Lackowski. Minister sportu: Ryszard Czarnecki (o matko...). Minister kultury: Kazimierz Ujazdowski. Minister sprawiedliwości: Andrzej Duda (dawny człowiek Ziobry?).
To tylko niektóre propozycje, jakie albo przychodzą mi do głowy albo pojawiają się od lat w doniesieniach medialnych. Po pierwsze: nie wiadomo, czy kadry naukowe zgodziłyby się na zamianę spokojnych gabinetów uniwersyteckich na ministerialne i czy w ogóle Kaczyński chciałby z ich pomocy realnie skorzystać. Po drugie - część osób, których prezes PiS na pewno widziałby w swoim rządzie, są nie do strawienia nie tylko dla wiodących środowisk w Polsce, ale i dla centrowych wyborców, ceniących szeroko rozumiany spokój, a nie bezkompromisowość. Obsada reszty stanowisk to zupełna zagadka - zapewne w grę wchodziłaby dawna drużyna PC.
Opozycja powinna przygotować nie tylko realny plan naprawy Polski ale i kadry, które wdrożyłyby go w życie. Sprawa kadr zaś odbiła się mocno czkawką Kaczyńskiemu, gdy był premierem.
Mimo zapowiadanych "rządów cieni", "gabinetów pracy państwowej", nic w tej mierze się nie zmienia. Nie dość, że PiS nie potrafi wykorzystać kompromitującego upadku obyczajów obecnej władzy, to w dodatku nie ma pomysłu na rządzenie. Z niekorzyścią dla nas wszystkich, mimo że partia Kaczyńskiego nadal ma szanse odwrócić swoje losy.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka