Z nieukrywanym zdumieniem przeczytałem tekst p. Kłopotowskiego, w którym wypunktował Kaczyńskiego za spryt i posunięcie się o krok do przodu. Według krytyka filmowego, prezes PiS wszystko spieprzył - całą koncepcję z prof. Glińskim jako kandydatem na premiera i jego merytoryczne walory, bo odważył się rozegrać Platformę jednym wyciągnięciem tabletu. To będzie powód do kpin, nieskrywanej szydery, a Kaczyński popada w śmieszność, zdaje się przestrzegać pan Kłopotowski. Problem w tym, że głęboko się myli i najwyraźniej nie rozumie prowadzenia nowoczesnej polityki w obecnych realiach.
Zauważmy - jednym krokiem, wyciągnięciem tabletu i pokazaniem dzięki temu programu reform Glińskiego, który nie został dopuszczony przez Ewę Kopacz na mównicę sejmową, Kaczyński zaakcentował podwójnie kandydaturę premiera technicznego i doprowadził polityków PO do furii. Znokautował Tuska, któremu ostatni raz tak nerwy puściły podczas debat o katastrofie smoleńskiej. Ten, nie mając nic do powiedzenia na sprytny PR-owy chwyt prezesa PiS, postanowił coś wybełkotać o nieszanowaniu demokracji i braku miłości prezesa do Polski. Premier jakby zapomniał, że w wyniku dymisji rządu właśnie Kaczyńskiego, po tym, jak nie udało się już nic "utkać" z Samoobroną bez Leppera w 2007 r., przejął władzę. Naturalnym kandydatem do objęcia najwyższych stanowisk w państwie jest w każdym państwie demokratycznym najsilniejsza partia opozycyjna, jaka by ona nie była. Posługując się absurdalną logiką Tuska, można tylko pytać, dlaczego jego partia nie oddała władzy z powrotem w ręce PiS, skoro normalne, demokratyczne procedury uważa za walkę z demokracją?
Kaczyński nie tylko rozzłościł bezradnego Tuska i wystawił Kopacz na śmieszność, bowiem marszałek Sejmu najwyraźniej uważa, że korzystanie z tabletu na sali sejmowej jest złamaniem regulaminu, na który zresztą pozwoliła, a parlamentarzyści całkiem niedawno otrzymali garść tych urządzeń. Lider PiS pokazał też (albo wreszcie posłuchał dobrej rady swojego sztabu), że potrafi korzystać z nowoczesnych technik. Nie jest żadnym leśnym dziadkiem, wyzywającym internautów i obrażającym się na świat. Wreszcie skorzystał z dotychczasowej broni rządzących, a ci nie mieli kompletnie jak odpowiedzieć, nie licząc kpin niskich lotów na Twitterze z Blackberry Sikorskiego.
Kłopotowski twierdzi, że Kaczyński znowu coś spieprzył, kiedy tym razem uciekł Platformie. Jeśli PiSowi zależy rzeczywiście na tym, by do władzy wrócić, prezes musi jeszcze bardziej - w oczach krytyka filmowego - wszystko pieprzyć.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka