Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
10162
BLOG

Nie tylko trotyl na wraku Tupolewa

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 113

W kolejnym numerze "Do Rzeczy" Cezary Gmyz kontynuuje reporterski wątek materiałów wybuchowych na wraku Tu-154 M. Okazuje się, że biegli z prokuratury wykryli na specjalnych urządzeniach nie tylko TNT, ale też heksogen i oktogen. Kiedy pojawiły się doniesienia o trotylu, zwolennicy teorii o zwyklym wypadku kwitowali, że zamachowcy musieliby być niepoważni, wnosząc tak prymitywny ładunek wybuchowy. Teraz będą mieli trudniejszy orzech do zgryzienia.

Najważniejszą rzeczą, jaką w tej chwili powinni zrobić polscy śledczy - jeżeli rzeczywiście wykryto inne jeszcze materiały wybuchowe - to przesłuchać wszystkie osoby, związane z remontem maszyny w Samarze, ale też wszystkich, którzy znajdowali się w obrębie samolotu w przeciągu kilku miesięcy od katastrofy. Wątek zamachowy, jeśli chce się go raz na zawsze wykluczyć bądź potwierdzić, należy dokładnie i rzeczowo zbadać. Prokuratorzy powinni poruszyć niebo i ziemię, bo sprawa jest bezprecedensowa. Chodzi przecież o wiedzę, jak zginęła głowa państwa wraz z najwyższymi dowódcami armii, urzędnikami państwowymi i elitą, zaproszoną na katyńskie uroczystości.

Zasadnicza kwestia w tej całej układance nie daje mi spokoju, biorąc pod uwagę ewentualność zamachu na życie Prezydenta - choć, jak przypuszczam, ewentualnemu sprawcy mogło chodzić o "kilka pieczeni" na jednym rożnie, w tym na wysokich oficerach, dopuszczonych do tajemnic NATO.

A mianowicie: jeśli rzeczywiście ktoś wniósł ładunek wybuchowy na pokład samolotu, to dlaczego Rosjanie - choć po prawie trzech latach - dopuścili polskich biegłych do badania wraku? Dlaczego wcześniej, kilka miesięcy temu, dokładnie umyli wrak i, wiedząc o materiałach wybuchowych, nic z tym fantem nie zrobili? Kolejne pytanie - w jaki sposób ładunek został na pokład wniesiony i kiedy, przez kogo, skoro przedstawiciele MON uparcie twierdzą, że Polacy nadzorowali remont samolotu w Samarze? 

Być może zamach nie był autorstwem ludzi Putina, a kogoś z jego przeciwników, kogoś, kto chciał przejąć wpływy na Kremlu, a przy tym zdestabilizować sytuację w Polsce? I kolejne pytanie: a skoro to nie Putin, to dlaczego rosyjska strona tak mataczy w całej sprawie, a wraku do naszego kraju nikt nie zamierza sprowadzać? Czy rosyjskie służby wiedzą, kto odpowiada za katastrofę smoleńską i celowo tę grupę "kryją"?

Tragedia w Smoleńsku to też tragedia w wymiarze państwowym, społecznym i informacyjnym. Ten tekst prawdopodobnie nigdy by nie powstał, gdyby nie głód wiedzy i rozmów z wieloma osobami. Trzeba otwarcie pytać: skąd wzięły się materiały wybuchowe na wraku Tupolewa? Czy jest to prowokacja strony rosyjskiej czy jednak samolot nie rozpadł się tak, jak to się nam usilnie przedstawia od trzech lat. Mam jednak wrażenie, że prokuratura po raz kolejny nie rozwikła tak fundamentalnej dla katastrofy kwestii. 

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (113)

Inne tematy w dziale Polityka