Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
4644
BLOG

Obgadywanie smoleńskie jako forma dziennikarstwa

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 168

I doczekali się wszyscy. Cały polityczny i medialny establishment odetchnął z ulgą. Oto wreszcie można wrócić do straszenia PiSem i robienia z Antoniego Macierewicza oszołoma, który funkcjonuje w życiu publicznym jako "nieudacznik" i "świr". Wystarczyło, że prokuratura wojskowa dała cynk zaufanym dziennikarzom, opublikowała spisane zeznania członków zespołu parlamentarnego i zaczął się magiel. Oczywiście sondaże, wskazujące na wysokie poparcie dla partii Kaczyńskiego, są kompletnie nieistotne - taka dziwna koincydencja czasowa. 

Zespół Macierewicza popełniał błędy, przede wszystkim wzierunkowe - dzisiaj opakowanie, czy ktoś tego chce czy nie, decyduje o jasności przekazu, który ma trafić do odbiorców. Można byłemu współzałożycielowi KOR zarzucać przedkładanie publicystycznej retoryki ponad działania polityczne. Nie można mu jednak odmówić kompetencji i uczciwości. Media przedstawiają go, jakby zapomniały lub chciały, by opinia publiczna nie wiedziała, od ilu lat funkcjonuje w polskiej polityce Macierewicz i jakie ma zasługi.

Ze względu na elementarną uczciwość należałoby chociaż konfrontować opinie dwóch ośrodków, zajmujących się katastrofą smoleńską - komisji Millera i zespołu wyśmiewanego posła PiS. A tak się nie dzieje. Co więcej, mimo ewidentnych błędów i niedociągnięć w raporcie końcowym PKBWL, to nie Miller lub Lasek są obiektem szyderczych ataków, a Macierewicz, którego działania mogą jedynie zwiększyć presję na organy państwowe, zajmujące się Smoleńskiem. On nie ma realnych instrumentów do wyjaśnienia w pełni przyczyn katastrofy, w przeciwieństwie do Panów, opłacanych przez rząd. Mimo to, polskie media rżną na potęgę głupa, próbując wmówić coś zupełnie innego społeczeństwu - że oto polityczny harcownik i mąciciel próbuje wzniecać wojnę z Rosją, mówi niedorzeczności i posługuje się teoriami spiskowymi. Jak rozumiem, najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy wymyślili cztery podejścia do lądowania, "Jak nie wylądujemy to nas zabiją", pijanego Błasika w kabinie pilotów i za sterami, presję psychologiczną i kłótnię Protasiuka ze zwierzchnikiem na płycie Okęcia. A więc ci, którzy robią z dziennikarstwa dziennikurestwo i powinni zapaść się pod ziemię ze wstydu już dwa lata temu. Tymczasem odczuwają oni jeszcze niezrozumiałą potrzebę, by wypowiadać się w roli ekspertów w sprawie Smoleńska. 

Magiel trwa więc w najlepsze. Dzisiaj w "Faktach po faktach" próbkę publicznego obgadywania za czyimiś plecami dał Kamil Durczok, który przynajmniej posprzątał swój stolik. Najwyraźniej na tyle sięgają jego horyzonty poznawcze, bo do studia zaprosił tylko Wiesława Jedynaka - a więc stronę, krytyka komisji Macierewicza. Nikogo zainteresowanego z naukowych ekspertów, których zeznania dziwnym trafem wyciekły na jaw, nie zamierzał wysłuchać. Nie życzy sobie najwyraźniej, by jego widzowie skonfrontowali opinie dwóch stron sporu. Nie zaprosił nawet prokuratora, odpowiedzialnego za przeciek, by zapytać, czy opublikowano słowa, spisane w protokole przesłuchań, czy też jota w jotę wyśmiewanych ekspertów. Dodatkowo wydawca TVN 24 popisał się paskiem pt. "Eksperci Macierewicza skompromitowani?". To oczywiście też nic nie sugeruje?

A potem możni tvn-owskiego świata dziwią się, że prostych ludzi krew zalewa i reagują emocjonalnie na dawkę propagandy, jaką się serwuje. Dziennikarstwo wkroczyło w nową fazę. Fazę nachalnego obgadywania. 

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (168)

Inne tematy w dziale Polityka