Wojciech Czuchnowski, niestrudzony śledczy, wraz z Agnieszką Kublik, o jeszcze większym potencjale dziennikarskiej manipulacji, przygotowali, dla wszystkich zainteresowanych służbami specjalnymi PRL i nie tylko, pozycję, zdawałoby się, wyjątkową. Rozmowa z byłym asem wywiadu, pracującym na odcinku watykańskim, to prawdziwy rarytas dla dziennikarzy, historyków i czytelników. Problem tylko w tym, że podobnie jak i inne wywiady-rzeki z wysoko postawionymi ubekami, tak i ten już od początku ma wpłynąć na czytelnika i zwrócić jego uwagę na zasługi tego środowiska dla bezpieczeństwa Polski. Mimo że unikam komentowania książkowych tez bez zapoznania się w sposób dogłębny z nimi, to nie sposób nie odnieść się do zapowiedzi „Gazety Wyborczej” w związku z wydaniem „Kreta w Watykanie”.
Najbardziej rozczulające są dwie sprawy w związku z publikacją. Po pierwsze – z zapowiedzi Czuchnowskiego wynika, jakoby Turowski niemal łkał przed dziennikarzami, że przecież w Watykanie Służbie Bezpieczeństwa, a więc i prostą drogą dedukcji KGB, chodziło o ochronę Jana Pawła II. Teza jest tak niedorzeczna, że z pewnością zajrzę do książki tylko po to, by przeczytać, jak spierali się z nią Kublik i Czuchnowski. A może wcale tego nie zrobili? Wynikałoby z tego passusu, że bezpieka Imperium Sowieckiego, a wraz z nią Stanisław Kania, nadzorujący Służbę Bezpieczeństwa z ramienia Komitetu Centralnego i Edward Gierek, I Sekretarz KC, szefowie Departamentu I SB, właściwie, a co tam, cały PRL-owski establishment, drżał o życie papieża Polaka! A Turowski tak go ochraniał, jak, ironicznie mówiąc, delegację Lecha Kaczyńskiego na lotnisku Siewiernyj. Karol Wojtyła omal nie stracił życia w zamachu na Placu Św. Piotra, elity Polski 10 kwietnia 2010 r. zginęły w niewyjaśnionej do dziś katastrofie smoleńskiej.
Autorzy wywiadu z Turowskim piszą w książce: W ogromnej teczce przechowywanej w IPN-ie, a zawierającej „Materiały Departamentu I MSW dotyczące Watykanu” autorstwo Tomasza Turowskiego można przypisać czterem niewielkim dokumentom sygnowanym kryptonimem cyfrowym „10682”. Nigdzie nie występuje on pod swoimi innymi kryptonimami – jako „Orsom” lub „Ritter”. I dodają, że w zasobach IPN nie znajdziemy dokumentów na temat byłego ambasadora tytularnego w Moskwie. Tymczasem Cezary Gmyz na stronach internetowych tygodnika „Do Rzeczy” opublikował pakiet 200 stronicowych dokumentów, wskazujących raczej na to, że dziennikarze od bólu śledczy nie odrobili zadania domowego i już na wstępie się skompromitowali. Niesprawdzenie źródeł przy pisaniu o kimkolwiek, nie mówiąc już o „wybielaniu” życiorysów, sprawia, że publikacja staje się niewiarygodna. To jednak towarzystwu z „Wyborczej” zapewne nie przeszkadza. Po co siedzieć w czytelni IPN i gmerać w dokumentach, skoro można pójść na łatwiznę.
Swoją drogą – i to ostatnia myśl – wywiady z ludźmi w łonie służb specjalnych to znakomity pomysł, który od lat jest fatalnie realizowany, w dodatku – i tak bardzo rzadko. Mamy do dyspozycji rozmowę z Czesławem Kiszczakiem, czy pierwszym szefem UOP – Krzysztofem Kozłowskim. Oba wywiady pisane są na kolanach, z przejawami głębokiej fraternizacji, bez zadania potrzebnych pytań i kontr. Nie tłumaczy tego początek transformacji ustrojowej, kiedy publikacje powstawały. Ze wszystkich znanych książek, broni się jedynie odpytanie jednego z gdańskich ubeków, Janusza Molke, przez Bogdana Rymanowskiego. To chyba też o czymś świadczy.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka