Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
5734
BLOG

Poseł Pięta i Izabela, czyli jak PiS nie potrafi ugasić pożaru

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 103

Publikacja "Faktu" o miłosnych podbojach posła Stanisława Pięty jest de facto granatem, wrzuconym do obozu władzy. Polityk jedno mówi, drugie robi. W dodatku zapomina, że piastuje odpowiedzialne stanowiska, które wymagają większej ilości oleju w głowie. Nie wiem, co Pięta nadal robi w komisji ds. Amber Gold i w sejmowej od służb specjalnych.

Jak polityk spędza wolny czas - jego sprawa. Według mnie, może jechać na urlop, "drinić" dzień i noc, spotykać się z kim chce, ale potem ma odpowiedzialną pracę w Sejmie. I z niej powinien być rozliczany. Jest tylko jedno "ale" - jeśli ktoś młóci przeciwników politycznych z pozycji moralnej wyższości, tradycjami rodzinnymi, przywiązaniem do katolicyzmu, to psim obowiązkiem mediów jest sprawdzenie, czy aby wszystko pokrywa się z wypowiedziami osoby publicznej. Historia romansu Stanisława Pięty z Izabelą Pek to, niestety, tyleż brawurowy, co ewidentny przykład dwulicowości i hipokryzji.

Większość zwolenników PiS - przynajmniej w sieci - ostro krytykuje Piętę. I słusznie. Nie mogą wybaczyć mu zdrady, nie potrafią zrozumieć, jak facet z certyfikatami dostępu do tajemnic państwowych związał się z kobietą - choćby i w przelotnym romansie - dziwną, zupełnie przypadkową, kompromitującą się w co drugim tweecie. Poseł zaprzecza, by oferował modelce pracę w spółce skarbu państwa, ale, niech mi wybaczą oburzeni - nie przekonuje mnie. Jestem wręcz pewien, że wykorzystał swoją pozycję do tego, żeby komuś wyświadczyć przysługę. I to osobie, która nie ma żadnych kompetencji do zasiadania w jakimkolwiek poważnym gronie poważnej firmy. Pięta wyeliminował się z polityki. Tak przynajmniej się wydawało, a jednak tak się nie stało.

Chociaż podejrzewam, że poseł straci funkcje w komisji śledczej i sejmowych gremiach, to na listy PiS się załapie. Bo na prawicy zaczęło funkcjonować od jakiegoś czasu to, co napisał - miałem nadzieję, że ironicznie - mój kolega, Wojtek Mucha.

"Pięta to młot na lewactwo, postkomunę i ruskich trolli. Pozostaje mieć nadzieję, że się poskłada po tym wajchnięciu. A guwernantki od sprawdzania cnoty niech się tak nie wzmagają, bo im policzki na stałe spąsowieją" - stwierdził na Twitterze.

Wojtku, otóż frajerem, to się okazał poseł Pięta. Jego podwójne standardy można porównać do takiej oto sytuacji, w której Tomasz Terlikowski mieniłby się zagorzałym katolikiem, ostrzegał przed uchodźcami, a w międzyczasie rozkładał czerwony dywanik i zanosił modły do Allaha. To się nazywa zakłamanie.

A skoro poseł oszukał swoją rodzinę - zauważmy, że nie zaprzeczył w żadnym momencie w ostatnim wywiadzie dla Niezależnej, jakoby romansował z Izabelą Pek - to może równie dobrze oszukać własnych wyborców. I to zrobił. Nie powinna w PiS funkcjonować zasada, że skoro ktoś wyraża ostry sprzeciw wobec Rosji, Niemców, Bóg wie kogo, to wszystko mu wolno. Łącznie ze składanymi propozycjami fuch w państwowych spółkach, które polityk traktował najwyraźniej jako prywatny folwark partii.

Inną sprawą jest sama postać tajemniczej Izabeli. Jeśli nawet założymy, że modelka została "podstawiona" przez odpowiednie służby - co zupełnie by mnie nie zdziwiło - to nie ma mowy o okoliczności łagodzącej dla Pięty. Wręcz przeciwnie. Jego opowieść, że polskojęzyczne media z Niemiec rzuciły się na obrońcę wartości jest, co tu dużo mówić, dodatkowo kompromitująca.

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka