Stary Wiarus Stary Wiarus
435
BLOG

Propozycja Błaszczaka, czyli strzeżcie się Niemców gdy niosą dary

Stary Wiarus Stary Wiarus Polityka Obserwuj notkę 10
Obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Polski nie można powierzyć Niemcom, z tego samego powodu, z jakiego ochrony polskiej granicy nie można powierzyć Frontexowi.

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie rakiet Patriot zostały przekazane Ukrainie. Uważam, że propozycja Błaszczaka została złożona po to, aby Niemcy ją odrzucili.


Po pierwsze, Niemcy nigdy nie mieli zamiaru oddać Polsce swoich baterii Patriot, tylko zaoferowali ich stacjonowanie w Polsce z niemiecką obsługą, tak jak na Słowacji - może na rok, może na krócej, może na dłużej.


Po drugie, baterie Patriot nie mogą zostać przekazane Ukrainie, ze względu na zawartość nadal tajnej technologii amerykańskiej - następca starzejącego się systemu Patriot jest dopiero w opracowaniu i wejdzie na uzbrojenie w USA, jak dobrze pójdzie, w 2028 roku.


Po trzecie, nie po to Niemcy dostają biegunki na samą myśl o przekazaniu Ukrainie czołgów Leopard, nawet w starszych wersjach, żeby mieli im oddać Patrioty, broń o generację nowszą.


Po czwarte, Niemcy mają gdzieś bezpieczeństwo tak Polski jak i Ukrainy, a oferta zainstalowania niemieckich Patriotów na zewnętrznej granicy Unii może stanowić pozycjonowanie Niemiec jako głównego dostawcy planowanego ogólnounijnego systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego którego budowę planuje się na lata 2024 i dalsze, opartego w znacznej mierze o sprzęt niemiecki i wartego setki miliardów euro.

Niewykluczone zresztą, że ten unijny system albo w ogóle nigdy nie powstanie, albo nie będzie działał tak jak potrzeba, bo Niemcy będą się bali urazić uczucia rosyjskie. Albo Rosjanie będą o nowym systemie wiedzieć wszystko, zanim jeszcze pierwsza rakieta zejdzie z taśmy montażowej w Niemczech i opracują odpowiednie przeciwśrodki zanim Unia rozmieści swoje rakiety.


Po piąte, i tu się robi rzeczywiście ciekawie:


Rozmieszczając swoje baterie Patriot w Polsce, Niemcy zostaliby z natury rzeczy wpięci do nominalnie NATO-wskiego, a w praktyce amerykańskiego, systemu wykrywania celów, integrującego dane z samolotów rozpoznawczych NATO i amerykańskich satelitów rozpoznawczych. To dałoby im pełny wgląd, w czasie realnym, w sytuację w przestrzeni powietrznej Ukrainy. Nie tylko w kwestię skąd, kiedy, w jakiej liczbie i na jakie cele w Ukrainie Rosjanie odpalają swoje pociski, ale również gdzie się znajduje ukraińska obrona przeciwrakietowa i w jaki sposób wie, jak i kiedy ma działać.

W kontekście obecnej wojny, trudno o bardziej wrażliwą informację. W razie przecieku z Berlina do Moskwy, Rosjanie wiedzieliby na bieżąco, gdzie się znajdują ukraińskie rakiety przeciwlotnicze. Ta informacja umożliwiłaby Rosjanom szybką likwidację całego ukraińskiego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, uzyskanie panowania w powietrzu i wygranie wojny.


Jest tajemnicą poliszynela, że Republika Federalna Niemiec aż przebiera nogami, żeby ta cholerna Ukraina wreszcie  się poddała albo wojnę przegrała, bo inaczej psuje korzystne interesy Niemiec z Rosją i utrudnia realizację porozumienia Merkel-Putin, Haas-Ławrow, czy jak tam jeszcze oficjalnie nazwano pakt Ribbentrop-Mołotow II o podziale stref wpływów. Nie sposób zatem wykluczyć, że mając usta pełne poparcia dla Ukrainy, Niemcy mogliby mieć jednocześnie tajny kanał przekazywania do Rosji informacji taktycznej gwarantującej klęskę Ukrainy.


W obecnym konflikcie Niemcy robią wszystko, co mogą, by jak najdłużej grać na dwóch fortepianach, a ich antyamerykańskie ciągoty są powszechnie znane. Z punktu widzenia interesu polskiego, nie można dopuścić, by Niemcy wywiązały się ze swoich (formalnych lub domyślnych) uzgodnień z Rosją, bo przyniesie to zwycięstwo Rosji.


A zatem minister Błaszczak dobrze wie, co robi, składając Niemcom propozycję zdecydowanie do odrzucenia.


Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa granic Polski nie może się znajdować w rękach Niemiec, z tego samego powodu, z jakiego codzienna ochrona tych granic nie może się znajdować w rękach Frontexu, realizującego strategię Berlina i Brukseli.








emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka