1780
BLOG
Kara śmierci w rękach dzikich
BLOG
Rodakom, domagającym się przywrócenia kary śmierci w Polsce - poświęcam.
Pod podłogą pomieszczenia siłowni dla strażników więziennych Aresztu Śledczego przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie odnaleziono pozostałości szubienicy, na której zgładzony został gen. Emil Fieldorf oraz niewiadoma liczba innych skazańców PRL. Szubienicy ostatni raz użyto około 1986 roku, a zdemontowano ją w 1994 roku.
Makabryczne fotografie szczegółów konstrukcji szubienicy nie pozostawiają wątpliwości, że PRL zabijała swoich skazańców przez powieszenie nie tak, by im oszczędzić cierpień, ale tak, by ich przysporzyć, w efekcie tracąc ich przy pomocy śmiertelnych tortur.
Dlaczego? Ponieważ dół pod szubienicą na Rakowieckiej jest za płytki, aby można było na tej szubienicy wykonać wyrok śmierci powszechnie używaną od co najmniej dwustu lat metodą zerwania przez stryczek rdzenia kręgowego na poziomie kręgosłupa szyjnego, co powoduje natychmiastową utratę przytomności i śmierć skazańca wkrótce potem.
Szubienica na Rakowieckiej zabijała całkowicie przytomnych skazańców przez powolne uduszenie.
Według oficjalnych publikacji wymiaru sprawiedliwości wydanych w państwach, gdzie karę śmierci wykonywano przez powieszenie (Wielka Brytania oraz USA w jurysdykcjach wojskowych), zerwanie rdzenia kręgowego wymaga przyłożenia do szyi skazańca siły od 1000 do 1250 lbf/in (113Nm do 141Nm). Mniej, i skazaniec udusi się w męczarniach. Więcej, i szarpnięcie sznura może oderwać mu głowę.
W celu przyłożenia takiej, nie mniejszej i nie większej siły, obliczano długość swobodnego upadku skazańca po otwarciu zapadni, zanim naprężony stryczek nie zatrzymał upadku. Długość upadku regulowano odpowiednim luzem wisielczego sznura. Długość upadku była odwrotnie proporcjonalna do wagi skazańca, zerwanie kręgosłupa osoby cięższej wymagało krótszego upadku niż osoby lżejszej.
Według instrukcji brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, pozostającej w użyciu aż do abolicji kary śmierci w Wielkiej Brytanii w 1965 roku, znajdującej się nadal w użyciu w byłych koloniach brytyjskich wykonujących karę śmierci przez powieszenie (Singapur i in.) skazaniec ważący 80kg musi doznać wolnego upadku na odcinku około 170cm, a 90kg - około 155cm.
Zainteresowanych makabrą szczegółowej tabeli długości upadku w zależności od wagi skazańca odsyłam do brytyjskiej publikacji "Official Table of Drops" lub jej amerykanskiego równoważnika "Procedure for Military Executions".
https://en.wikipedia.org/wiki/Official_Table_of_Drops
http://www.loc.gov/rr/frd/Military_Law/pdf/procedure_dec-1947.pdf
Co z tego? - zapyta trzeźwo rodak.
To z tego, że dół pod szubienicą odkrytą na Rakowieckiej jest płytszy niż najniższa możliwa długość upadku skazańca skutkująca zerwaniem rdzenia kręgowego. To z tego, że żaden z ginących na tej szubienicy nie był pozbawiany przytomności, natomiast był uśmiercany będąc całkowicie przytomnym, przez powolne uduszenie trwające kilkanaście minut.
Najbardziej makabrycznym szczegółem odkrytym w pomieszczeniu szubienicy na Rakowieckiej jest ręczna wyciągarka, pozwalająca przypuszczać, że PRL-owski skazaniec mógł być podciągany na stryczku do góry, a zapadnię otwierano pod nim dopiero potem. Tak uśmierca się dziś skazańców w Iranie, podciągając ich na stryczku przy pomocy dźwigów budowlanych. Agonia trwa około 20 minut.
Niech żyje Polska, kraj cywilizacji łacińskiej i chrześcijańskiego miłosierdzia.