Stary Wiarus Stary Wiarus
2480
BLOG

Głęboki oddech i szklanka zimnej wody

Stary Wiarus Stary Wiarus USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 125

https://wpolityce.pl/polityka/422203-czy-ambasador-usa-ostrzega-przed-atakiem-na-wolnosc-mediow

Głęboki oddech i szklankę zimnej wody proponuję osobom wytrząsającym się nad ambasador USA w Warszawie Georgette Mosbacher, domagającym się jej wydalenia, linczu i wytarzania w smole i pierzu, niekoniecznie w takiej kolejności.  

Na naciski amb. Mosbacher jest całkowicie niepodatna.

–    Nie jest kadrowym urzędnikiem służby zagranicznej, ale politycznym nominatem prez. Trumpa, przez co wie doskonale, że jej kariera dyplomatyczna kończy się automatycznie ostatniego dnia drugiej kadencji Trumpa. Tym samym ma głęboko gdzieś swoje ewentualne straty wizerunkowe w kołach dyplomacji amerykańskiej (i każdej innej).

–    Amb. Mosbacher posiada środki, by żyć w luksusie do końca swoich dni, więc tak samo i z tego samego powodu co prezydent Trump, jest całkowicie niewrażliwa na naciski finansowe. Pensję ambasadora może przeznaczać na waciki.

–    Amb. Mosbacher nie doszła tam, gdzie jest, przez bycie miłą dla każdego. Przeciwnie, nawet pobieżna lektura jej biografii i książek które napisała, nie pozostawiają wątpliwości, że amb. Mosbacher, wywodząca się ze skromnych sfer społecznych, nigdy nie wahała się nie tylko zdecydowanie i twardo uchwycić w garść gonady swoich kolejnych trzech mężów, ale także w razie potrzeby zawiązać na tychże supeł i nie puszczać, bez względu na jęki i wycia, aż do otrzymania stosownej oferty.

Krótko mówiąc, amb. Mosbacher jest osobiście twardzielem, a tym samym całkowitym przeciwieństwem polskich polityków cierpiących na syndrom DPD (Dobrotliwa Polaczkowata Dupowatość), który uniemożliwia w Polsce rozliczanie kogokolwiek z czegokolwiek, oraz stawianie i egzekwowanie jakichkolwiek rzeczywistych wymagań indywidualnych. Tym samym, ambasador Mosbacher jest w Warszawie właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Spróbujcie patrzeć na nią jako importowanego doradcę do spraw transplantacji kręgosłupa.


Kamieniem obrazy staje się obecnie, że amb. Mosbacher uprasza Polaków, żeby nie dłubali przy mediach, bo Kongres tego nie zrozumie, a opozycja wykorzysta. Ambasador ma 100% racji. Kongres USA jest zafiksowany raz na zawsze Pierwszą Poprawką do Konstytucji USA, która zakazuje stanowienia prawa ograniczającego wolność słowa, i nie widzi powodu, żeby gdzie indziej miało być inaczej. 


Szansa na to, że mądrzy Polacy wytłumaczą głupim Amerykanom, że Ojcowie Założyciele Stanów Zjednoczonych nie wiedzieli co robią, jest żadna.


Gwarantuję, że Amerykanom też nie podoba się linia programowa Russia Today, ale dopóki RT nie łamie prawa amerykańskiego, ma pełne prawo funkcjonować w USA.


 Co więcej, amb. Mosbacher sugeruje w swojej wypowiedzi, gdzie może leżeć rozwiązanie problemu wrogich mediów głownego nurtu - w internecie i mediach społecznościowych. O czym najlepiej wie prez. Trump, po którym lewicowo-liberalne media amerykańskie jeżdżą jak po łysej kobyle, a pomimo to nikt nie proponuje systematycznego wzięcia tych mediów za mordę, zaś taki portal Breitbart na przykład walczy z nimi jak równy z równym.


Rozwiązanie problemu politycznego działalności wywrotowej prowadzonej przez będące własnością zagraniczną media, którego Amerykanie w żaden sposób nie będą mogli zakwestionować, leży także, moim zdaniem, w skopiowaniu – toczka w toczkę, every dot and comma – amerykańskiej ustawy FARA (Foreign Agents Registration Act) z 1938 roku, i pilnowaniu przestrzegania takiej ustawy w Polsce w zgodzie z jej ścisłą literą, czyli ostrzej, niż czynią to u siebie sami Amerykanie.

Przypominam, że ustawa FARA skutecznie ukręciła łeb propagandzie nazistowskiej w USA przed II wojną światową. Niezmiernie wątpię, czy w razie wykazania przez Polskę wystarczającej woli politycznej do wprowadzenia i egzekwowania takiej ustawy mogłyby się jej oprzeć niemieckie koncerny medialne. 

FARA nie narusza wolności słowa (a tym samym ani ducha, ani litery  I Poprawki do Konstytucji USA), ale wymusza publiczne potwierdzenie zaangażowania obcego mocodawcy. 

https://www.salon24.pl/u/wtemaciemaci/814053,problem-wplywu-niemieckiego-nie-jest-nowy


Spróbujcie to omówić na najbliższej herbatce w ambasadzie USA, zamiast szaleć i wyć "my jej pokażem!!!" Nic jej nie pokażecie. Ona wykonuje instrukcje prezydenta, który nie wie i nie chce wiedzieć kto to Gowin.






emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka