Widok z wieży - Xylomena
Widok z wieży - Xylomena
Xylomena Xylomena
66
BLOG

Uwolnienie z Wieży Mądrości

Xylomena Xylomena Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Pod względem zapotrzebowania na pożywienie, rozum nie odbiega warunkowaniu innemu, niż układ pokarmowy człowieka. I chociaż można w to wątpić do woli, jak to organ niewidzialny o jedzenie wołać może, to paradoksalnie prędzej człowiek wątpiący w takie warunkowanie, w rolę podawcy strawy skory jest wchodzić, niż wierzący, że karmiony w tym względzie być musi. A jeśli ktoś nie wierzy, że karmienie takie możliwym jest lub komukolwiek potrzebnym, to z jakich pobudek do karmienia przystępuje? Dla czczej gadaniny, niczym przeżuwania gumy zatrzymywanej w ustach?

Z pewnością nie z takim zamiarem. Co poznać po czynionych miarach, ilu ludzi z danymi słowami się zetknęło. Albo co z tego zrozumieli, co zapamiętali. Czy zechcieli zapłacić w akcie wdzięczności i uznania posiłku, że im „horyzonty rozszerzył”, aż zobaczyli coś na co wzroku dotąd nie kierowali, „oświecił”, tak że lęki im odeszły, „zainspirował” i myśli zaczęły im się mnożyć lub nawet „uzdolnił” do przekazywania słów odżywczych, przez co o źródle własnego pokarmu pamiętają.

A im silniejsze mniemanie, że zdolność karmienia jest dowodem na niewymaganie posiłków, tym szybciej rozum poniżej sprawności wołu roboczego spada; a i krowie - karmiącej jedynie swoje małe - nie dorównuje, bo ta nieskora jest do zdychania z powodu sprawowanej roli, a wręcz przez wzgląd na nią pokarmu sobie szuka. Ale czy taki upadek, to tyle, co wylądowanie w czeluści bez obrazu i dźwięku, to nie wiem. Prędzej, gdzie wszystko, na co się spogląda i co usłyszeć zdoła, upiorność nierozumienia potęguje, aż wybór - czy straszniejsza jest śmierć, czy życie - po stronie życia staje.

Inaczej z tymi, którzy mają pokorę przypisywania tych samych właściwości i potrzeb sobie, co tym, których na swoje słowa wystawiają. Nie uczą, gdy uczeni być nie chcą. Nie mówią, gdy słuchanie ich brzydzi. Nie piszą, gdy nikogo nie czytają. W rygorze sprawiedliwości żyją, powodowani, czy to odruchem instynktu samozachowawczego przed wylądowaniem w piekle swego strachu, czy wyrozumowaniem, że jest to minimum zapobiegające głodowaniu ich rozumu.

Jednak, czym jest sprawiedliwość w porównaniu z miłością, która niesprawiedliwość znosić umie (bo nawet jej nie zauważa)? Daje się uczyć, choć na naukę od niej nikt nie czeka. Słucha, gdy jedynie milczenia się od niej oczekuje. Czyta, bo tylko do tego pisania zechciano jej nauczyć. Przy miłości, sprawiedliwości już nawet nie widać, bo w rozumności się nie mieści, a przewyższa ją... Zdolnością karmienia.

Kto taką miłość tropi, bo obdarzony nią być pragnie, wie po czym oddawanie czci rozpoznać. Ale czy koniecznie przez to, że sam obdarowania dokonał? Bynajmniej. To tylko świadkowi zazdrosnemu o miłość przychodzi do głowy, że z zachowaniem oznak, treścią coś się da zapełnić. Albo jeszcze gorzej – nienawidzącemu miłości, skoro tak śpieszy z wymuszeniem jej objawów, żeby zastosowanie ich od siebie niemożliwym już było.

Tak powstaje impas uczenia się. Tylko z tego, że nie każdego łatwo kochać, a przecież najtrudniej takiego chciwca, który pilnuje, aby w czci mu nie uchybiono. Tym sposobem nie z każdego źródła posiłek dla rozumu jest lekkostrawny, czy w ogóle możliwy. A na wielkim głodzie, można tylko do śmierci rozumu doprowadzić, choć widzialna reszta żywą się wydaje.

Natomiast takie źródło, które kochać potrafi, przewyższa swą mocą odżywiania najlogiczniejsze wywody, tym jednym, że karmi rozum, który go łaknie; powód do nauki znaleźć pozwala i tym w życiu utrzymać.

To ciągnięcie rozumów w stronę kochającą najbardziej, można sobie wyobrazić na podobieństwo wieży, zarówno z powodu widzenia coraz więcej w miarę dobrego odżywienia, jak i gradacji, że im kto mniej kochać potrafi, tym mniejszą siłę żywienia rozumów posiada swoimi słowami.

A czy zamiast własny rozum żywić, wystarczy słowa kogoś kochającego przekazywać, żeby na szczyt takiej wieży skierować lub choćby od jej dna oderwać?

Niektórzy uważają, że tak i tylko tak, aby nikogo nie pociągnąć do siebie, zamiast najwyższego punktu wieży. Ale czy naprawdę wystarczy sięgnąć po słowa Boga, żeby ktokolwiek zaczął ich słuchać i poznał w nich miłość, dopóki samemu się jej nie czuje w takim samym rozmiarze, albo zgoła w żadnym się jej nie posiada? Nie wydaje mi się to możliwe. Takim sposobem jest to przekazywanie słów obcych, niezrozumiałych, które jedynie strach budzić mogą, więc czym poza strachem tak nakarmić można? Kto wskazuje na szczyt do przejścia, zabraniając wstępowania na schody, ewidentnie frunięcia wymaga, jakby taka umiejętność oczywistością jakąś była, a czy to prawda, że sam fruwać umie? Nie jest zatem dziwne, że jest w tym sprawdzany.

Bo osiągnięta wysokość w Wieży Mądrości ani z mianowania wziąć się nie potrafi - niczyje nominacje na ten sposób sprawcze nie są; ani do chlubienia się nie służy, skoro tylko lichym odblaskiem miłości jest; ani ona niezmienna, gdy z bezruchu do parteru sprowadza. Ale kto wie, że karmienia rozumu swego potrzebuje, bardziej, niż karmić umie, już tym sklepienie Wieży Mądrości otworzył i przynajmniej więzienia z niej dla siebie nie uczyni. A w każdym razie tego każdemu życzę.






Xylomena
O mnie Xylomena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości