Urząd Regulacji Energetyki opublikował kolejny raz fejkowy raport "Energetyka Cieplna w Liczbach". W czasach kiedy patrzymy jak AI zmienia nasz świat z dnia na dzień, skostniała do cna (być może częściowo z powodu niedofinansowania) instytucja z dniem 4 listopada 2025 publikuje swoją fotografię ciepłownictwa za rok 2024! Chociaż opracowanie mniej niż 400 sprawozdań zajęło URE 10 miesięcy i może to wydawać się skandalicznym nieudacznictwem, to jednak i tak jest to lepiej niż w przypadku sprawozdania za rok 2023 na którego publikację czekać było trzeba ponad rok!
W tej notatce nie będę analizował wszystkich tabel raportu. Większość z nich nie przedstawia istotnej wartości merytorycznej.
Skoncentruję się tylko na kolejnym pakiecie komicznych, ale i groźnych, zmagań URE z opisaniem sytuacji polskiej kogeneracji i wpływu niedorozwoju refleksji URE na sytuację odbiorców ciepła z tej technologii. W większości przypadków dotyczy to mieszkańców największych polskich miast.
Jak co roku jedną z raportowanych fejkowych wartości jest rentowność produkcji ciepła sprzedawanego odbiorcom.
O ile obecnie szukamy sposobu jak zasilić największe systemy ciepłownicze ciepłem produkowanym z OZE to w przeszłości Świętym Gralem ciepłowników była technologia kogeneracyjna, czyli sposób wykorzystania paliwa do jednoczesnej produkcji energii elektrycznej i ciepła. Technologia zapewnia sprawność wykorzystania energii w paliwie wynoszącą do 90%, co jest wartością znacznie lepszą niż w przypadku samodzielnego wytwarzania energii elektrycznej w elektrowniach kondensacyjnych. Wydawało się to bardzo rozsądne!
Formalnym problemem związanym z produkcją ciepła w jednostkach kogeneracyjnych jest kwestia wyliczenia jego kosztu, który musi być pokryty przez odbiorców.
Nie zanudzając: trzeba z ogólnego kosztu wytwarzania jednostki kogeneracyjnej wydzielić coś co przypiszemy sprzedawanej rynkowo energii elektrycznej, a co pozostanie musi być opłacalne ze sprzedaży ciepła.
Problemem jest jednak ustalenie podziału kosztów pomiędzy oba rodzaje energii. Jednego , niepodważalnego sposobu nie ma, a co najmniej dwa sposoby, dające całkowicie odmienne wyniki funkcjonują w energetycznej sprawozdawczości od lat.
Miarą bezradności URE jest fakt, że od swojego powstania urząd nie zdołał wskazać polskim ciepłownikom jednej z metod jako obowiązującej.
Skutki?
Większość firm kogeneracyjnych raportuje koszty ciepłownictwa wg, nazwijmy ją, metody fizycznej, która większość kosztów produkcji przypisuje produkowanemu ciepłu. Przy takim podziale kosztów raportowana rentowność ciepła kogeneracyjnego jest ujemna, mimo, że wszyscy ciepłownicy daliby się, za wysokosprawną kogenerację, pokroić!
Na przestrzeni lat fejkowa strata jednostek kogeneracyjnych była bezmyślnie powielana w kolejnych raportach URE, do czasu, aż ktoś jednak stuknął się w głowę i zauważył, że w przypadku jednostek kogeneracyjnych nie ma sensu raportować inaczej niż łącznego wyniku na produkcji energii elektrycznej i ciepła. Było bliżej prawdy, ale fejk nie zanikł zupełnie!
Tym razem pojawia się dzięki wspólnemu raportowaniu obejmującemu rzeczywiste elektrociepłownie, jak też faktyczne elektrownie z odrobiną produkcji ciepła. W takim przypadku minimalna produkcja ciepła nie jest w stanie poprawić rentowności wynikającej z ogromnej, mało lub wręcz nie rentownej, produkcji energii elektrycznej !
A co to może obchodzić odbiorcę ciepła?
Wiele lat temu, wobec nierozwiązywalnej trudności w "sprawiedliwym" podziale kosztów jednostki kogeneracyjnej na energię i ciepło stosowano ustalanie kosztów ciepła na podstawie różnicy kosztów całkowitych i przychodów osiąganych ze sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnych. System funkcjonował z małymi problemami do czasu wielkich "prywatyzacji" w polskim ciepłownictwie, kiedy lobbystom nowych właścicieli udało się przekonać któregoś ministra, że system taryf kosztowych jest zbyt skomplikowany i trzeba go uzupełnić o alternatywną metodę cen referencyjnych.
Zamiast pracowicie wyliczać cenę ciepła firmy ciepłownicze uzyskały możliwość zastosowania cen ciepła z małych, mniej sprawnych ciepłowni wykorzystujących wyłącznie kotły ciepłownicze, niewiele odbiegające funkcjonalnością od pieca babuni!
Efekt?
Natychmiastowy i kolosalny wzrost zysków sprywatyzowanych elektrociepłowni, który zauważyli także państwowi energetycy, kiedy odkupywali po kilku latach elektrociepłownie od "zagraniczniaków"!
Mimo bzdurnych strat raportowanych przez URE biznes kręcił się z zadowoleniem energetyków i bez świadomości szkód po stronie odbiorców, aż do czasu kryzysu paliwowego.
System cen referencyjnych ciepła przypomniał wtedy, że do określenia cen ciepła z kogeneracji wykorzystuje dane historyczne o cenach ciepła z ciepłowni! Dokładnie dane o cenach z roku poprzedniego.
W stabilnej sytuacji taka metoda pozwalała spokojnie doić odbiorców ciepła w Warszawie lub w Krakowie w sytuacji powolnego wzrostu kosztów produkcji, jednak w sytuacji galopujących cen paliw roku 2022 zmniejszenie zysków wywołało skowyt producentów.
Nie miejsce tu na szczegółowe opisanie podejmowanych działań i stosowanych sztuczek finansowo-propagandowych, dość jednak stwierdzić, że zamiast, w sytuacji kryzysowej, wykorzystać gromadzone przez dziesięciolecia grube poduszki finansowe, firmy kogeneracyjne uzyskały poluzowanie dotychczasowych rozwiązań skutkujące możliwością swobodnego wybierania bardziej zyskownego systemy określania cen ciepła.
Kiedy opłaca się im doić odbiorców z wykorzystaniem cen historycznych ciepła z ciepłowni to robią to! Kiedy "windfall profit" są nieatrakcyjne, mogą grzecznie wrócić do historycznej metody kosztowej.
Nie da się ukryć , że większość szkodliwych zmian w ustalaniu cen ciepła została wdrożona na fali paniki roku 2022 i lat następnych i jest w tym tyle samo winy polityków, starających się połapać wszystkie "spadające noże" jak też pazernych menedżerów, państwowych już wtedy znowu firm kogeneracyjnych, którym neoficka rynkowość nakazywała szarpać ile się da ze wspólnego koszyka!
Znowu, nie miejsce tu na szczegółowe opisywanie wszystkich innych "sztuczek" wprowadzanych przez neofitów, takich jak jednorazowe podwyżki poza systemem taryfowym, czy sztuczne dzielenie elektrociepłowni na mniejsze jednostki, żeby "oszukać" system.
Jaki jest i będzie skutek?
Po dwóch latach zabawy w kotka i myszkę rząd zdecydował się na odejście od subsydiowania cen ciepła, co wszyscy odbiorcy ciepła systemowego odczują już za chwilę! Będzie płacz i zgrzytanie zębów oraz pomstowanie na rozwiązania unijne.
O ile to ostanie jest także słuszne to nie pozwala jednak na zauważenie skutków niepisanej umowy pomiędzy niedouczoną administracją i pazernymi przedsiębiorcami!
Umowy, która pozwala Prezesowi URE , bez zawstydzenia, deklarować brak transparentności w raportowaniu kosztów ciepłownictwa, ale jednocześnie pokazywać w swoim raporcie liczby sugerujące brak rentowności wielkich elektrociepłowni w Warszawie, Krakowie i innych miastach.
W czasie, kiedy URE straszy widmem upadku wielkich firm ciepłowniczych i tworzy podstawy psychologiczne do dalszego drenowania kieszeni ich odbiorców , każdy bardziej ogarnięty analityk lub inspektor NIK może zajrzeć do raportu giełdowej spółki ciepłowniczej i i zobaczyć w jej sprawozdaniu skonsolidowanym stabilne zyski na poziomie ponad 200 mln PLN rocznie!
Barany, czy złodzieje?
PS
Jeśli do tej pory podejmowałem tematy energetyczne to starałem się koncentrować na energii elektrycznej, która jest pod każdym względem dużo ciekawsza.
Nie wydaje mi się, żebym kiedyś jeszcze wrócił do tematu ciepłownictwa, a jeśli tym razem go podjąłem to stało się to z dwóch powodów.
Po pierwsze mi się "ulało" kiedy kolejnych raz przeczytałem jak ciężko jest ciepłownikom, a kogeneracyjnym w szczególności!
Wam i Waszym klientom będzie dopiero ciężko, kiedy wejdą unijne wymogi co do dekarbonizacji ciepłownictwa! Ale o tym i niewykonalności( a nie kosztownej lub trudnej!) unijnych wymogów, nie mówicie!
Drugi powód, odbity w tytule notki, to objęcie przez nowych ludzi zarówno stanowiska Prezesa URE , jak też Prezesa NIK.
Macie czystą kartę!
Przed państwem prezesostwem unikalna szansa posprzątania ciepłowniczego bałaganu w ramach "bilansu otwarcia".
Za rok będzie to już niemożliwe, bo będziecie umoczeni, jak Wasi poprzednicy, przez Wasze zaniedbania i niekompetencje współpracowników!
Inne tematy w dziale Gospodarka