Dość szybko te ostrzeżenia i przestrogi zaczynają się materializować. Zacietrzewienie i ślepa nienawiść totalnej opozycji już przynoszą trujące owoce. To wszystko oprawione w narrację pełną górnolotnych słów, lecz pozbawioną elementarnej logiki i stosującą pokrętną argumentację będącą obrazą ludzkiej inteligencji.
Mieliśmy sędziego, Igor Tuleya się nazywa, bezstronnie zaangażowanego w działalność opozycyjną, który sądząc groźnych bandytów, członków gangu obcinaczy palców, zawiesił postępowanie do momentu, aż trybunał europejski powie mu czy jest sędzią niezależnym, czy też nie. Sprawy w sądach europejskich trochę trwają, a czas tymczasowego aresztowania bandytom się kończył. Ponieważ nie było decyzji o jego przedłużeniu, bandyci mogli wyjść na wolność i odpowiednio porozmawiać ze świadkami lub dokonać kolejnych zbrodni, bo co im zależy.
Sąd europejski nie spełnił nadziei dzielnego sędziego i orzekł, przekładając na polski, że to nie jego sprawa, a sędzia sam powinien mieć jako takie pojęcie o swej niezależności. Bo też, logicznie rzecz biorąc – wiem, że to dla wielu sędziów za trudne – normalny człowiek raczej wie, czy zależy od kogoś, czy nie.
Sędziowie zwykle wyłączają się z rozpatrywania spraw, gdy dotyczą ich krewnych, znajomych lub osób w jakikolwiek sposób z nimi powiązanych. I zwykle nie trzeba do tego wniosku stron. Sędzia sam wie, że w tej sprawie może nie być bezstronnym. To dotyczy poszczególnych spraw sądowych. Czym innym jest kwestia czy sędzia jest w ogóle zależny od kogoś, czy nie. I tu średnio inteligentny człowiek potrafi odpowiedzieć sobie na to pytanie. Być może inteligencja zawodzi naszego wojującego sędziego, bo pomocy w odpowiedzi na to pytanie szukał w Luksemburgu.
Tak na zdrowy rozum: jeśli nie jestem pewny czy potrafię prowadzić samochód, nie wożę nim ludzi, nie pełnię funkcji kierowcy. Skoro więc nasz sędzia wątpi w swą niezależność, powinien zrezygnować z posady, bowiem sędzia winien być niezależnym bez żadnych wątpliwości. Wiem, zagalopowałem się. Dla obrony praworządności można poświęcić wiele ale nie pensję sędziego i związany z nią immunitet. Właśnie ten immunitet sędziowski, przywilej mało znany w Europie, rozzuchwala sądowych chuliganów. Dzięki temu pozwalają sobie na zachowania, które w krajach Europy Zachodniej skończyłyby się dla nich wydaleniem z zawodu, w najlepszym razie.
Szybko pojawili się naśladowcy sędziego Tuleyi. W warszawskim Sądzie Apelacyjnym zapadł wyrok, o którym doniósł dziennik Rzeczpospolita. Rozpatrywano sprawę pewnego dżentelmena, który był uprzejmy skrócić doczesne troski pewnej damy używając do tego celu sztyletu, po czym wyszedł z mieszkania pozostawiając w nim miesięczne dziecko. Nie mógł jednak oddalić się zbyt daleko, skoro sąd skazał go 16 lat więzienia. Sprawa trafiła do apelacji.
Sąd Apelacyjny, w którym sprawozdawcą była sędzia Marzanna Piekarska – Drążek - znana obrończyni wolnych sądów, konstytucji itp. – uchylił wyrok. W uzasadnieniu stwierdził, że wydająca go sędzia Agnieszka Brygidyr – Dorosz „bezrefleksyjnie” nie, nie wydała wyrok, ani oceniła wszystkie aspekty sprawy, lecz przyjęła nominację sędziowską. To zajęło umysły sędziów apelacyjnych: sędzia, nie bandyta.
Pani sędzia przyjęła nominację, wprawdzie „bezrefleksyjnie”, ale od prezydenta, zgodnie z konstytucją, jednak opiniowała jej kandydaturę nie ta Rada, jaka podobałaby się Sądowi Apelacyjnemu. Z praworządnością i wolnością sądów u opozycji tak jak z demokracją. Jeśli my wygrywamy wybory, jest to demokratyczna decyzja wyborców. Jeśli wybory wygra strona przeciwna, to mamy autorytaryzm, dyktaturę i w ogóle faszyzm.
Z relacji prasowej wynika, że na 10 stron uzasadnienia, meritum sprawy dotyczy kilka akapitów. Cała reszta to dywagacje na temat braku praworządności w Polsce, co streścić można, że jest źle. Przyjrzyjmy się wywodom Sądu Apelacyjnego (cytaty za portalem wpolityce.pl).
Powołanie na urząd (awans) sędziego w procedurze prowadzonej z udziałem obecnej KRS jest nieskuteczne, obarczone poważną i nieusuwalną wadą prawną, a nadto wywołuje uzasadnione wątpliwości co do niezawisłości sędziego i wymagane ustawowo cechy nieskazitelnego charakteru.
To akurat typowe dla totalsów. Wielokrotnie w dyskusjach pytałem, dlaczego procedura z udziałem obecnej KRS jest obarczona poważną i nieusuwalną wadą prawną albo w którym punkcie PiS łamie konstytucję. W odpowiedzi słyszałem, że to oczywiste, wszyscy to wiedzą, a ja jestem głupi. Tak, poważnie, ten poziom. Żadnego merytorycznego uzasadnienia, podania łamanych artykułów, nic.
Dalej jest jeszcze lepiej:
Osoba, która ma powody, by uzyskać albo utrzymać profity zawodowe (pozycję i finansowe) zależne od władzy zewnętrznej, może być w odbiorze ogólnym postrzegana, jako osoba zależna, o skłonnościach do sprzyjania innym podmiotom i innym wartościom niż te, którym ma obowiązek służyć sędzia.
Komentarze