Zbyszek Zbyszek
1005
BLOG

Jaka jest "Cena strachu"?

Zbyszek Zbyszek Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 34


image

"Strach jest najwyższą cnotą, bo nas chroni."


Fala epidemii strachu przewala się przez alejki polskich sklepów, płynie rzekami przerażonych ludzi, które zagarniają do unoszonych ze sobą koszyków, wszystko, co leży gdzieś na półkach. Przerażone oczy przybite są do informacji o śmierci, o śmierci, o śmierci. - Jak śmiesz drwić, ze śmierci? O śmierci kolejnych ludzi. W telewizji, w internecie - ludzie umierają milionami przerażających powtórzeń. Miliardami powtórzeń. Strach i panika stają się wyrazem człowieczeństwa, w imię którego zamyka się się kolejne ludzkie aktywności, a ściślej w imię walki ze śmiercią i wojny z covid-19.

Ci, co nie wykazują odpowiedniej ilości przerażenia, są - tak - są godni wykluczenia. Przynajmniej medialnego, przynajmniej społecznego, przynajmniej z kategorii tych, których uważamy za ludzi. Bo być człowiekiem to kierować się emocjami. Bo emocje są człowieczeństwem. I dlatego właśnie "zwierzę też człowiek" jak uczy hollywodzki aktor, polska profesora i wszystkie media świata, za wyjątkiem tych, co robią za fasadowy pluralizm.

Ochrona życia i zapobieganie śmierci jest oczywistością i widoczną korzyścią, którą politycy i instytucje i "odpowiedzialni" obywatele chcą osiągnąć. Pomijają jednak odpowiedź na pytanie: "Jaka jest cena strachu?" To znaczy tego stanu emocjonalnego, budzonego w bliźnich i wszystkich działań podejmowanych w tym stanie. Pomijamy odpowiedź na pytanie o "Cenę strachu" z dwóch prostych powodów:

  1. Wobec wartości życia ludzkiego, żadna cena nie jest zbyt wysoka!
  2. Cena strachu po prostu NIE ISTNIEJE. To wymysł. Nie da się jej wyliczyć, ani podać.

Więc pytanie o "Cenę strachu" jest bez sensu, bo ta cena to fikcja, a ponadto jest ono nieludzkie, bo każdy, kto takie pytanie postawi jest odczłowieczony, bo gardzi ludzką śmiercią i ludzkim życiem. Bo po prostu nie zasługuje na miano człowieka.

Wydaje się jednak, że oba wskazywane powody, obie refleksje są po prostu błędne. Wydaje się, że jest dokładnie odwrotnie, to znaczy istnieje cena, jakiej nie chcemy na co dzień płacić za ratowanie ludzkiego życia. Jak ktoś nie wierzy, to wystarczy zetknąć się ze służbą zdrowia i zrozumieć, że szereg zaawansowanych leków, procedur i terapii mogących ratować życie ludzkie decyzją rządu jest ludziom NIE UDOSTĘPNIANA. Bogaci oczywiście mają więcej szans ratowania życia. Biedniejsi, no cóż... Z pustego i minister nie naleje. Więc POWYŻEJ  pewnej ceny, życia ludzkiego NIE CHRONIMY i śmierci NIE ZAPOBIEGAMY. Przykre, ale proste.

Gdyby np. zakazać indywidualnego ruchu drogowego i całkowicie zastąpić go publicznym, to czy nie zapobieglibyśmy dużej ilości śmierci na drogach i przy drogach? Oczywiście, że tak. Dodatkowo publiczna komunikacja poruszałaby się z prędkościami gwarantującymi przeżycie w przypadku kolizji. Ale nie chcemy zapobiec utracie tych żyć. Nie chcemy zamknąć indywidualnego ruchu drogowego. Czy mamy rację?

Te przykłady, a można je mnożyć, udowadniają jedno - istnieją - wymiarze rozwiązań i działań społecznych - ceny ZBYT WYSOKIE, by je płacić za ocalenie ludzkiego życia. Przekonanie, że żadna cena nie jest zbyt wysoka, bierze się z braku elementarnej wiedzy, a ta bierze się ze sposobu jej pozyskiwania, tj. brania za rzeczywistość tego, co przekazywane jest w mediach. Jak czegoś w nich nie ma, to tego czegoś - nie ma. Ludzie już tylko częściowo żyją w rzeczywistości realnej, w coraz większym stopniu żyją w tej wirtualnej, której postać jest efektem planowego kształtowania w celu "wychowywania" odbiorców, niczym "psa Pawłowa". Zapala się żarówka, w postaci medialnej rzeki strachu, i następuje odruch pędu do Lidla w celu wykupienia wszystkiego, co się da.


Czy "Ceny strachu" nie da się wyliczyć? 

Oczywiście, że ta cena istnieje i częściowo choćby, policzyć się da. Ale znów. Nikt tego NIE ROBI, i nikt tego w mediach NIE POKAZUJE. A jak wcześniej napisano, istnieje dla ludzi tylko to, co jest w mediach. Więc "Ceny strachu" - dla nich - nie ma.

"Cena strachu" ma wiele wymiarów. Ten pierwszy i bezpośredni to wymiar finansowy. - Tylko o pieniądze ci chodzi - odezwą się wytresowane noblowskim współczuciem głosy, wyrażając odrazę wobec "nieludzkiego" podejścia do życia. Tymczasem to właśnie wymiar finansowy pozwala CHRONIĆ LUDZKIE ŻYCIE. To zasoby finansowe umożliwiają prowadzenie badań i rozwój metod ratujących i chroniących ludzkie życie. Biedne państwo może nic. Nie ma zasobów. Skaże cichaczem ludzi na śmierć, zwłaszcza tych biedniejszych.

Te wszystkie zamknięcia i odwołania, to po prostu zamknięcia sfer AKTYWNOŚCI LUDZI. Firmy świadczące wszystkie usługi związane z aktywnościami ograniczanymi znajdą się na progu bankructwa. Zbankrutowane nie zapłacą pracownikom. Ci nie kupią niczego i staną się klientami państwa. Już teraz przedsiębiorstwa wstrzymują procesy zatrudniania, bo "będzie recesja". Recesja będzie, bo brak rozwoju, inwestycji, zatrudniania i zamknięcie aktywności. Wartość majątku firm leci na przysłowiowy pysk, a to daje negatywne skutki w zakresie pozyskiwania kapitału i możliwości prowadzenia działalności.

Po prostu, wszyscy razem wskutek strachu, będziemy mieli w dyspozycji - MNIEJ ZASOBÓW. O ile mniej? Czy mniej? Czy jakiekolwiek "władze" i "instytucje" podają to do wiadomości? Przecież od tej właśnie ilości ZASOBÓW zależą zdolności społeczeństwa do "samoobrony" przed różnymi zagrożeniami. To proste.


"Cena strachu" istnieje też w przestrzeni wartości społecznych

Poddane oddziaływaniu paniki społeczeństwo, zaczyna wdrażać zachowania prymitywne, wąsko-egoistyczne, anty-solidarnościowe. Nagle okazuje się, że jeśli będziemy nie dość szybko poruszać się w kierunku paczki makaronu w sklepie, to zza naszych pleców wyskoczy naprzód sąsiadka, która ma już 247 takich paczek i zagarnie ją do swojego koszyka.

Nie ma racjonalności. Nie ma dbania o innych. Nie da się liczyć nawzajem na siebie. Wszyscy stają się szczurami w wyścigu o przetrwanie, jak zawsze w tego typu sytuacjach.

Społeczne wartości i więzi ulegają erozji. W powstałej, w wyniku paniki, sytuacji tylko zachowania odzwierzęce, z pominięciem mechanizmów wspólnoty społecznej, dają jakąś gratyfikację.

Generalnie społeczeństwo przestaje istnieć, staje się zbiorem zestrachanych, agresywnych jednostek, których postawy będą przejawem postępującej atomizacji i alienacji od realnej wspólnoty. Prymitywizm, emocje, egoizm, deptanie racjonalności i wspólnoty - to jest cena społeczna do uiszczenia za "Strach".

Tymczasem to właśnie WARTOŚCI SPOŁECZNE, a więc wzajemne zaufanie, przekonanie, że możemy liczyć na siebie nawzajem, uczciwość, równowaga są podstawą efektywności i dobrobytu każdej grupy ludzkiej, każdego społeczeństwa i narodu. Nazywane "kapitałem społecznym" w o wiele większym stopniu decydują o jakości - w tym materialnej - życia ludzi niż np. posiadanie lub brak jakichś bogactw naturalnych. Tymi właśnie wartościami i tym kapitałem społecznym płaci się za "Strach". I jest to cena bardzo wysoka.


W wymiarze relacji między ludźmi

"Cena strachu" w wymiarze relacji międzyludzkich, to rosnący poziom zachowań agresywnych i irracjonalnych, to odczłowieczanie w percepcji przestraszonych, wszystkich tych, co przestraszeni nie są lub nie chcą być. Indukowana medialnie emocjonalna bezmyślność pozwalająca co najwyżej na operowanie prymitywnymi zbitkami medialnymi, wyzwala w ludziach reakcje i podziały typu "my - godni i z człowieczeństwem kontra oni". 

Sam widziałem deklaracje, że ludzie będą "usuwać ze znajomych" wszystkich, co żartować będą z przedmiotu aktualnej paniki. Ergo, relacje z ludźmi przestają być ważne same z siebie i będą niszczone. Jedyną możliwą wspólnotą staje się wspólnota strachu. Agresja jej członków wobec pozostałych jednostek stanowi dodatkowy element cementujący ten patologiczny stan.

Tak naprawdę ludzie, to społeczeństwo. Żaden człowiek nie żyje sam. Wszystkie osiągnięcia ludzkości, od postępu nauki, poprzez loty w kosmos są pochodną życia społecznego, którego materią są właśnie RELACJE MIĘDZYLUDZKIE. I te relacje - a ściślej zastąpieniem relacji opartych na tolerancji, kulturze, zrozumieniu i szacunku przez relacje wspólnoty patologicznego strachu wzmacniane agresją wobec innych - są kolejną ceną za "Strach".


W wymiarze postaw i zachowań ludzkich

Następnym wymiarem "Ceny strachu" jest wymiar osobowościowy ludzi. Ludzie zawsze żyli razem. W podstawowym wymiarze, zawsze żyli razem kobieta i mężczyzna. A żyli nie jako takie-same rzeczywistości, tylko jako rzeczywistości różne, jak chińskie jang i in, jak męskość i żeńskość, jak wnętrze i zewnętrze. Dzięki temu rozwinęła się ludzkość, dzięki temu zróżnicowaniu, które mogło się nawzajem dopełniać, stanowiąc tym samym nową jakość i nową całość.

I nie da się uciec od konstatacji, że postawa męska i preferencje męskie były zawsze różne od żeńskich i kobiecych. Gdy dla mężczyzny wartością było racjonalne myślenie, bo od tego zależało jego przetrwanie w świecie zewnętrznym, to dla kobiety wartością były zawsze emocje, bo od nich zależał świat wewnętrzny, spójność rodziny, domu.

Gdy dla mężczyzny wartością było podejmowanie ryzyka w celu odkrywania oraz zdobywania zasobów, wartością dla kobiety było bezpieczeństwo, bo zapewniało trwanie i warunki do rozwoju życia, a w szczególności nowych pokoleń ludzi.

Te dwie perspektywy i postawy, łącząc się ze sobą, dawały efektywny mechanizm jakim była ludzka rodzina, współtworzyły społeczeństwa, które z jednej strony opiekowały się najuboższymi "wdowami", a z drugiej ryzykowały wysyłając wyprawy, poświęcając życie swoich przedstawicieli, podejmując ryzyko.

Zgodnie z propagowaną od lat falą medialnej perswazji, zgodnie z tezami współczesnej "nauki", zgodnie z ruchami "para-społecznymi" przejawiającymi się i w mediach i w rozwiązaniach prawnych, męskość została uznana za toksyczną. Tym samym do kategorii ludzkich zakwalifikowane zostały jedynie wartości i postawy żeńskie, takie jak unikanie ryzyka, dążenie do bezpieczeństwa i uczynienie z prostej emocjonalności kryterium poznawczego oraz decyzyjnego wszystkich podejmowanych działań. Za "Strach" płacimy eskalacją tego procesu. Infantylizacją i "kobieceniem" społeczeństwa, które staje się niezdolne do samodzielnych, efektywnych i twórczych działań, za to jest uległe, szukające bezpieczeństwa za cenę wolności, rozumiejące tylko podstawowe emocje dostarczane wprost z medialnego ekranu.


Prawda jako składnik rzeczywistości

Przedostatnim "składnikiem" "Ceny strachu" jest prawda, a raczej ostateczne się z nią rozstanie. W świecie strachu, paniki i emocji, prawda nie ma miejsca do zaistnienia. Prawda, jako efekt i owoc racjonalnego myślenia, jest de facto zagrożeniem dla tego nowego - orwelowskiego w naturze - świata.

Z całą tą pandemią związanych jest sporo prostych pytań, które już to unieważnia strach doraźny, już to nalepka "teorii spiskowych", jakby spisków - a więc działań ukrytych za parawanem fałszywych intencji, tłumaczeń i obrazów rzeczywistości - nigdy nie było.

A więc, czy wirus Covid-19 jest czy nie jest wytworzony drogą eksperymentów laboratoryjnych? To wbrew pozorom jest b.ważne pytanie. Czy ludzie "produkują" czy nie - koronawirusy? No i ten... konkretny.

Jaka jest śmiertelność infekcji tym wirusem? Dane dla Korei płd mówią o 0,6% dla Iranu to już 4,6% we Włoszech pojawiają się doniesienia o 6%? Czy ta śmiertelność rozumiana jako iloraz liczby zgonów WSKUTEK infekcji do liczby WSZYSTKICH zainfekowanych,  w ogóle jest znana? Jak ma się ona do śmiertelności corocznie występujących infekcji "grypowych", czy tych historycznych np. SARS? Czy ofiara śmiertelnego wypadku komunikacyjnego, zarażona Covid-19, będzie kwalifikowana wśród ofiar pandemii czy nie? Znamy prawdziwą liczbę zainfekowanych? Nie?

Ile konkretnie finansowo, o pozostałe wymiary nie pytajmy, kosztują eskalacja strachu i podejmowane w atmosferze paniki i dbania o obraz polityków w mediach, niekonsekwentne, fragmentaryczne działania?

Czy wirus stanie się mniej szkodliwy wraz ze wzrostem nasłonecznienia?

Czy masowe zakupy w marketach mają sens materialny? Jak nagromadzenie ludzi w tych sklepach przekłada się na tempo rozpowszechniania się infekcji?

Czy przebieg infekcji jest na ogół i jeśli tak, to w jaki sposób, groźniejszy czy łagodniejszy niż przebieg grypy ptasiej, świńskiej i tegorocznej, która pochłonęła dziesiątki lub setki ofiar? Jakie jest REALNE zagrożenie dla osoby bez innych problemów zdrowotnych? Trwałe uszkodzenie płuc? Śmierć? Gdzie jest ministerstwo chorób, zwane ministerstwem zdrowia z wyjaśnieniami?


Ponieważ w całym obrazie świata odwzorowywanym przez wirtualną rzeczywistość medialną dominują niespójne racjonalnie fantazmaty, ponieważ istnieje fundamentalny brak prawdy, ponieważ wszystko staje się fasadowe, fałszywe i na pokaz, to wśród ludzi uformowało się uzasadnione, ale nie werbalizowane, przekonanie, że rząd i media z definicji KŁAMIĄ.

W związku z tym, jak coś jest na rzeczy, to NIE WIADOMO CO. A ponieważ nie wiadomo co, to ratuj się kto może. Zachowania paniczne, a w tym sensie - ochronne, stają się w obliczu powszechnie obowiązującego deficytu PRAWDY, zachowaniem racjonalnym. Odwróceniu ulega naturalny porządek, gdzie panika jest nieracjonalna, zaś przyczyną tego odwrócenia jest nasze "zbliżanie się do prawdy", cośmy się zbliżali i zbliżali i miała nas wyzwolić, a się okazało. Jest tą przyczyną "prawda ekranu" światowego gaduły, jest nią "prawda" będąca post-prawdą, będąca narzędziem medialnej obróbki ludzi i elementem "legend" tworzonych w tym celu.


Stres

Ostatnim składnikiem "Ceny strachu" jest sam strach, stres, psychiczny i duchowo doświadczany stan bólu. Ten stan, sam ze siebie, każdy lekarz i naukowiec to ludziom powie, jest jednym z najistotniejszych czynników NISZCZĄCYCH ZDROWIE i zwiększających PRAWDOPODOBIEŃSTWO ŚMIERCI. Spanikowani, przestraszeni ludzie, przeżywający w swym "jestestwie" stan zagrożenia, indukowany w nich przez dostojnych dostojników medialno-religijno-państwowych, płacą za ten strach własnym zdrowiem.

Problem z tą ceną jest taki, że jej uiszczenie jest odłożone w czasie. Pod wpływem stresu bowiem ustaje aktywność układu odpornościowego. Kortyzol zalewa organizm, krew jest pompowana do mięśni, a dostawy składników odżywczych są zmniejszane do mózgu i organów wewnętrznych, bo... panika - i trzeba będzie walczyć lub uciekać.

Gdy reakcja na stres jest uzasadniona i nam potrzebna w krótkich horyzontach czasowych, określonych niespodziewanie występującymi zagrożeniami dla życia, typu cwałująca niedźwiedzica, to w horyzontach długich, właściwych stanom utrzymującego się poczucia zagrożenia, strachu i paniki, ta reakcja jest zdecydowanie czynnikiem CHOROBOTWÓRCZYM i przyczynia się do utraty zdrowia i życia. Nie od razu, ale wszyscy zapłacimy.



Ci co tracą i zyskują

Skoro "Cena strachu" jest tak wysoka i tak wielowymiarowa, to dlaczego właściwie ją płacimy? Skąd to szaleństwo? Być może stąd, że jest to niektórym na rękę. Politycy udający "rządzących" (politycy niczym nie rządzą) mają korzyść, bo ich medialny wizerunek pozwala im pozostawać na piastowanych posadach gwarantujących fajny poziom życia lub spełnianie ich chorych ambicji.

Właściciele mediów budują społeczeństwo uległe, przestraszone, zatomizowane, które tym silniej wpatrzy się w przekaz medialny, tym skawpliwiej będzie kształtować swoje zachowania zgodnie z medialnymi podpowiedziami i sygnałami.

Tacą po prostu ludzie. Tracą bo płacą: dobrobytem, możliwościami, relacjami społecznymi, kapitałem społecznym, zdrowiem, w końcu, być może, zapłacą wolnością, bo jakaś forma totalitarnej władzy nad ludźmi zacznie być przez nich pożądana, jako jedyna gwarantująca bezpieczeństwo przeciw kolejnemu wirusowi opatentowanemu w... o przepraszam, wyewoluowanemu w organizmie małpy lub nietoperza.

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo