Zbyszek Zbyszek
145
BLOG

I cośmy zrobili z tymi wyborami? - #4 relacje społeczne

Zbyszek Zbyszek Polityka Obserwuj notkę 31

Plutokratyczno - oligarchiczna władza stara się, oprócz skutecznego przekupienia osób na stanowiskach, wpłynąć na psychikę ludzi, na ich myślenie, postawy, strukturę osobowości. Dzieje się to na 6 sposobów, można powiedzieć, że jest 6 "kierunków natarcia", zmierzającego do degradacji człowieka, do uczynienia go niezdolnym de skutecznych reakcji.

Kierunki natarcia - #1 relacje społeczne.


W stanie samoistnym ludzie tworzą społeczności, w szerszej panoramie - społeczeństwa. Jest to proces naturalny, organiczny, oddolny. Zaczyna się on od "ja <-> ty". W najbardziej pierwotnej formie od kobieta - mężczyzna. To tam następuje pierwotne się przenikanie, pierwotne "uwspólnianie" osób, pierwsze tworzenie społecznej całości z odrębnych jednostek. Normalne małżeństwo, para, związek opiera się na podstawowej przesłance oddzielności od tego, co na zewnątrz i wynikającej z tego wzajemnej solidarności osób. Pojawia się "My", wśród - oni. Ten typ relacji "my" ulega jeszcze wzmocnieniu, gdy rodzą się dzieci. Wtedy rodzina to jest "my". W "my", każdy może liczyć na każdego. W "my" niedopuszczalne jest chamstwo, egoizm, działanie na szkodę reszty i nawet jeśli się zdarzają, a w życiu wszystko się zdarza, to są piętnowane, eliminowane w praktyce i z zasady.

Potem tworzą się szersze poziomy "my", My Polacy, dla których tamci są niemotami, "Niemcami". My Japończycy, Brytyjczycy, może nawet my - ludzie zachodu czy jak dawniej - my chrześcijanie.

Ten proces oddolnego tworzenia struktur relacji międzyludzkich jest w nas wpisany. Dzięki tym strukturom udawało nam się przeżyć a ludzkości rozwijać. Masz oparcie w swojej rodzinie, takie, jakiego nie masz nigdzie indziej, w swoim małżonku, który zawsze i bez względu na wszystko stanie przy tobie, w swojej żonie, w swoich rodzicach, w swoich dzieciach, w swoich sąsiadach, którzy nie dadzą ci zginąć, a gdy dom ci się spali, to przyjdą i dadzą swoją pracę i czas, by ci go pomóc odbudować, w swoich rodakach, którzy ci dadzą schronienie, gdy go będziesz potrzebował, wsparcie, gdy znajdziesz się w potrzebie.

Owo "My" stało się pierwszym celem agresji grupki opętanych chciwością plutokratów. "My" należało zniszczyć. Należało zdewastować i unieważnić solidarność międzyludzką i zaczęto od relacji kobieta - mężczyzna, promując chory feminizm. Zaczęto od zakwestionowania "my" na rzecz ja, albo zakwestionowania "my" na rzecz "my" zniekształconego, karykaturalnego.

W rodzinie nie ma współzawodnictwa. W większych grupach naturalnych, takie elementy występują, ale są one ujęte w ramy. W społeczeństwie "otwartym" i "liberalnym", nie ma żadnego "my", jest zbiorowisko oddzielnych "ja" bezwzględnie dążących do własnej, osobistej korzyści. Facet chce po prostu wykorzystywać kobiety. Kobieta chce po prostu wykorzystywać faceta. Dzieci po prostu chcą użyć rodziców. Rodzice, w tym ci potencjalni, postrzegają dzieci albo jako opresję, gdy ich nie chcą, albo jako środek zaspokajania swoich potrzeb. Policjant, zamiast dbać o ludzi, zaczyna dbać wyłącznie o siebie, podobnie lekarz i lekarka. Polityk? Nie żartujmy - każdy dba o siebie, innych należy po prostu odpowiednio oszukać, by dbanie o siebie było jak najbardziej efektywne.

Człowiek odnajdywać ma teraz oparcie w sobie, w literaturze sukcesu, w pogadankach guru od samorozwoju, doskonalenia i jak być szczęśliwym samemu. Miley śpiewa, że kupuje sobie samej kwiaty i gada ze sobą godzinami. Guru od feministycznego chrześcijaństwa prawi rozpalonym wyznawczyniom: "Prawdziwy feminizm to jest, gdy kobieta stoi i mówi: „Jesteś mi do niczego nie potrzebny”.. Do niedawna odbierano prawo opieki rodzicom nad dziećmi, które otumanione przez speców, uznawały, że coś nie tak z ich płcią. Rodzicom zaś stworzono możliwość aborcji, także po urodzeniu się dziecka, co technicznie już nazywa się eutanazją. Człowiek człowiekowi agresorem w służbie zaspokajania własnego dążenia do korzyści, człowiek człowiekowi kłamcą jeśli tego trzeba, by zarobić kolejne złote, dolary, miliony, pie***liony.

Jako antidotum dla chorego liberalizmu anihilującego naturalne "my", przedstawiane jest "my-zdeformowane", "my-karykaturalne". My-sztuczne. Osamotnionym i wyobcowanym z "my" ludziom proponuje się nowe "zdeformowane-my". W tym nowym "my" drugą stroną relacji, miejscem gdzie człowiek lokuje swoje emocje, uwagę, zasoby energii, nie jest drugie "ja", inny człowiek, z którym wchodzi się w relację bliskości. Jest nim coś na zewnątrz. To wódz! To partia! To idea! Święta i konieczna. To może być... religia, taka, gdy relacja między ludźmi nie jest najważniejsza, ale najważniejsze jest wyznanie, poglądy i przestrzeganie.

Potwornym wyrazem tworzenia się tego "fałszywego-my", były wszystkie systemy totalitarne. Świat ścieliły miliony trupów nie tylko wskutek chciwości króla Belgii czy innych kolonizatorów, działo się to wskutek fałszywego-my, jakie ludzie współtworzyli, wokół jednostek, światopoglądów, idei. Działo się tak, bo wtedy - drugi człowiek dla mnie nie istnieje. Jesteśmy razem wyłącznie wtedy, gdy ten drugi wyznaje poglądy, które ja przyjąłem. W przeciwnym razie jesteśmy znacznie więcej niż obcy. Stajemy się wrogami. Bo on godzi w to, co dla mnie najświętsze. W moją relację "my", z wodzem, z partią, z poglądem.

Ta zdeformowana, ale istniejąca, relacja staje się dla "ja" fundamentem istnienia, bez tego "zdeformowanego-my", "ja" jest fundamentalnie zagrożone. Efekt? Wzajemna agresja. Brak hamulców wobec tych, co poza "fałszywym-my". Odpowiednio pokierowany, prowadzi do rozkładu życia społecznego, a w przypadkach szczególnych do ludobójstwa, bo ci inni, to już nie ludzie, to zagrożenie. Tak na marginesie, jak nazwać spowodowanie masowej liczby śmierci ludzi, za pomocą przepisów, policji i procedur medycznych?

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka