1. Uliczka w Châtillon-sur-Seine
2. Fontanna na rynku. Niedziela, rano, Châtillon-sur-Seine.
3. Witraże w kościele.
59 dzień. Zbudziłem się rankiem. Po poprzednich 50km i noclegu na łonie natury nie byłem zbyt bojowo nastawiony. Dodatkowo niedziela, więc w Châtillon-sur-Seine poczekałem na jedyną mszę świętą. Po niej zaczepił mnie Francuz i zaprosił do siebie do domu. Bogu dzięki, bo z braku wody jeszcze chwila, a włamałbym się na plebanię. Byli cudowni, ci co mnie zaprosili. Dodatkowo uzgodnili z przyjaciółmi w Savoisy, że tamci mnie przenocują.
Na nocleg doszedłem ok 19-20. Laurent przywitał mnie dość oszczędnie. Okazało się potem, że to znów - przemiły i niezwykły człowiek. On i jego żona sami chodzą na Camino, a ich dom... no cóż - ma ponad 500 lat. Wiodące zdjęcie to uliczka w Châtillon-sur-Seine przy której mieścił się dom rodziny, która zaprosiła mnie na obiad. Jeszcze kilka innych ujęć w albumie(link zewnętrzny).
----------------------------------------
Całość relacji w książce(link zewnętrzny)