1. Sainte-Foy-la-Grande

2. Maszyna nawadniająca wyschnięte pola.

3. Uliczka w Sainte-Foy. Po prawej widać wejście do albergi, gdzie nocowałem.

Południowa Francja jest piękna. Kolorowa. Urocza. Nie ma łanów zboża, ale są pola słoneczników i niekończące się winnice. No i gorąco. 79 dnia (czy to możliwe?) szedłem 30 km do Sainte-Foy-la-Grande. To kolejna ciekawa cecha Francji i Hiszpanii, ogromna ilość miast i miasteczek, które swoje nazwy biorą od imion świętych. U nas tego nie ma. Choć może Janowiec, to do św. Jana, a Tomaszów czy Tomaszowice od św. Tomasza. Ale czy napewno? A może od fundatorów itp? A czy to się kojarzy ludziom, z jakiś świętym? A tak... Sainte-Foy-la-Grande, Santiago, San Francisco i wiadomo, o co chodzi :)
Na polach, z powodu gorąca, obecne są maszyny do nawadniania. Niektóre noszą nieco szokujące dla Polaka nazwy, co można zobaczyć na zdjęciu w albumie poniżej. Alberga prześliczna, hospitalera uprzejma, inter-marche niedaleko. Nakupiłem ile dałem radę. Nawet lody "dla osłody". Jak było dokładnie? - to w książce, niżej kilka zdjęć więcej, bo jak widać na tytułowym, zrobiło się naprawdę pięknie.
-----------------------------------------------
Album z resztą zdjęć(link zewnętrzny).
Całość relacji w książce(link zewnętrzny)