Zbyszek Zbyszek
695
BLOG

Najbliższe wybory prezydenckie mogą być TRZĘSIENIEM ZIEMI

Zbyszek Zbyszek Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

W najbliższych - za rok - wyborach prezydenckich kandydował będzie Andrzej Duda jako reprezentant PiS. Swoich kandydatów wystawią też SLD, PO i prawdopodobnie PSL. Będą to dla dynamiki - to jest procesu zmian - polskiej sceny politycznej wybory kluczowe.

Jeśli Andrzej Duda wygra pewnie w pierwszej turze, to da PiS dodatkową pewność i jakieś odreagowanie po nieudanych dla tej formacji wyborach parlamentarnych. Nieudanych bo, pomijając całą matematykę, która raz wskazuje plusy, a raz minusy, doprowadziły one do sytuacji, której PiS chciał i nadal powinien starać się uniknąć, do powstania politycznej alternatywy dla elektoratu PiS.

Ideowy elektorat PiS otrzymał propozycję w postaci Konfederacji, stojącej na straży wartości i ideałów, nie idącej na kompromisy, nowej, przez to jakoś perspektywicznej. Ideowi wyborcy PiS bardzo łatwo mogą przenieść swoje sympatie na Konfederację właśnie. Z kolei ci wyborcy PiS, którzy są bardziej pragmatyczni i umiarkowani, którzy szukają bardziej spokoju i zgody, a jednocześnie są konserwatywni i szukają umiarkowanego stanowiska konserwatywnego w polityce - mają ofertę w postaci PSL-Kukiz. Nie są już zmuszeni głosować na PiS.

Więc sytuacja bezalternatywności, w wyniku ostatnich wyborów dobiegła końca i dotyczy to także drugiego bloku czyli PO, z którego elektorat będzie odsysać SLD i PSL (już mają Biernackiego, Libickiego, Protasiewicza).

Jeśli będzie druga tura, to krytyczne dla PO jest wprowadzenie do niej swojego kandydata. Gdyby kandydat PO przepadł i nie wszedł do drugiej tury oznaczać to będzie nieuchronną równię pochyłą dla tej partii, więc już teraz powinna ona promować potencjalną osobę na to stanowisko. Tymczasem takiej osoby, jakby nie widać. Nie wydaje się nią w miarę sympatyczna Kidawa Błońska. Niesie ona na sobie bagaż niechęci do PO, brak wyraźnej osobowości politycznej i generalnie brak przesłania poza anty-PiS. Grzegorz Schetyna - wszystko na to wskazuje - nie wybiera się do kandydowania na stanowisko prezydenta RP, także Donald Tusk nie wydaje się aby miał ryzykować zwieńczenie swojej kariery kandydowaniem w tych wyborach.

Nie ma więc kandydatury typu Komorowski, Tusk - nieprawdopodobny. Szanse Kidawy Błońskiej na drugą turę są spore, ale wcale nie przesądzone. Powiedzmy 30%. (Duda 60%, Kamysz 10%, kandydat SLD 0%)

I tu kłania się Kosiniak Kamysz z PSL-Kukiz. Kłania się, bo poprzez nabór ludzi z PO i rozszerzenie formuły partii reprezentuje elektorat chadecki, to znaczy umiarkowany ale konserwatywny. Jest w zasadzie uosobieniem tego, czym była Platforma Obywatelska za czasów Śpiewaka, Rokity, Tuska. Co więcej Kamysz może zyskać poparcie części elektoratu PiS. Na dziś jego szanse na drugą turę nie są duże, powiedzmy 10%, ale gdyby doszło to sytuacji, że to on byłby kontrkandydatem Andrzeja Dudy w II turze wyborów prezydenckich, to oznaczałoby POLITYCZNE TRZĘSIENIE ZIEMI W POLSCE.

Oto bowiem elektorat PO w zasadzie musiałby zagłosować na kandydata PSL. Dodatkowo dotknięty klęską Kidawy Błońskiej, po prostu mógłby uznać, że już dość, że nie ma sensu, że perspektywiczną ekipą jest nowa wersja ludowców reprezentująca w zasadzie dawne PO. Należy się spodziewać w takim momencie masowego odpływu elektoratu, a i częsciowego odpływu posłów, z PO do PSL.

W niebezpieczeństwo znalazłoby się również PiS. Oto bowiem większość obecnej opozycji zagłosowałaby na Kamysza, zaś łatwo mogłoby dojść do przeniesienia sympatii części dotychczasowych wyborców PiS na kandydaturę PSLu. Dzisiaj bowiem, elektorat PiS to przede wszystkim "kupieni" rozdawnictwem. W mniejszej części - ideowi, w których celuje Konfederacja, oraz umiarkowani konserwatywni i patriotyczni, w których celuje PSL. Ci "kupieni rozdawnictwem" mogliby na wybory nie pójść, bo to nie są wybory o kolejne subwencje, które zatwierdza sejm. Poza tym, powiedzmy sobie prawdę, nikt im tego nie odbierze i każdy próbuje im dodać.

Stąd w drugiej turze Duda-Kamysz, szanse tak naprawdę byłyby WYRÓWNANE, a to by znaczyło, że możliwa byłaby porażka Andrzeja Dudy. Byłby to cios, po którym PiS musiałby zejść do mentalnej i politycznej defensywy, kończącej się niewielkim, ale jednak obniżeniem poparcia. PO uległaby daleko większej dekonstrukcji. PSL przejąłby umiarkowanych wyborców PO, zaś Ministra Mucha razem z antykatolickimi i feministyczno elgiebetowskimi politykami PO przeszliby do SLD, jako naturalnej reprezentacji tej strony światopoglądowego sporu.

Możemy sobie pospekulować. Na dziś... scenariusz prawdopodobny to Duda-Kidawa w drugiej turze i zwycięstwo pana prezydenta Andrzeja Dudy. Aha - warto dodać, że Kamysz jest tak samo sprawny intelektualnie jak Duda i w przypadku drugiej tury, miałby w debacie duże szanse na zdobycie dodatkowego poparcia. Kandydat SLD, z racji generalnej optyki społeczeństwa polskiego, wydaje się w tych wyborach zupełnie bez szans.

Pytanie czy kolejne wybory dalej będą dzielić Polaków, czy jednak pojawią się jakieś jaskółki ich realnego godzenia się ze sobą. I może to jest najważniejsze pytanie, a nie to, który polityk zostanie prezydentem albo która partia mianuje premiera.

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka