Szpital tymczasowy dla pacjentów zakażonych koronawirusem we Wrocławiu. Fot. PAP/Aleksander Koźmiński
Szpital tymczasowy dla pacjentów zakażonych koronawirusem we Wrocławiu. Fot. PAP/Aleksander Koźmiński

Wysoka liczba zakażeń, mała – zgonów. „Jesteśmy po szczycie fali pandemii”

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 110

W Polsce zdiagnozowano ostatniej doby 21 703 nowe przypadki zakażenia koronawirusem. Zmarło 245 chorych – poinformowało w niedzielę Ministerstwo Zdrowia.

Według danych resortu, na COVID-19 zmarły 74 osoby, a z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami – 171. W sumie to 245 zgonów.

Najwięcej zgonów w epidemii do tej pory przyniósł czwartek - 8 kwietnia. MZ podało wtedy informację o 954 zgonach. Wcześniej był to 25 listopada ub.r., gdy zmarłych było 674.

Natomiast najwięcej dziennych zakażeń wykryto dotychczas 1 kwietnia - 35 251 nowych przypadków przy ponad 109,4 tys. wykonanych testów.

Łącznie od początku epidemii w wyniku COVID-19 zmarło już 58 421 pacjentów, a wykryto w sumie 2 574 631 zakażeń.

Jak wynika z niedzielnych informacji MZ, najwięcej nowych przypadków potwierdzono na Śląsku - 3496, Mazowszu - 3144, najmniej w woj. podlaskim - 349.

Pozostałe przypadki pochodzą z województw: wielkopolskiego (2567), małopolskiego (1870), dolnośląskiego (1822), łódzkiego (1676), pomorskiego (1244), kujawsko-pomorskiego (1113), podkarpackiego (749), zachodniopomorskiego (701), lubelskiego (661), opolskiego (632), lubuskiego (514), świętokrzyskiego (475), warmińsko-mazurskiego (409).

Ministerstwo zaznaczyło, że w 281 informacjach o zakażeniach nie podano adresu. Dane te uzupełni inspekcja sanitarna.

Tydzień temu, w niedzielę 4 kwietnia, badania potwierdziły 22 947 nowe zakażenia, a zmarło 204 pacjentów. Z kolei dwa tygodnie temu, 28 marca, było to odpowiednio: 29 253 przypadków zakażenia i 131 zgonów.

„Liczba zakażeń nie będzie spadać szybko”

Wiele wskazuje, że jesteśmy po szczycie fali epidemii koronawirusa, ale liczba zakażeń nie będzie spadać szybko; spadek do poziomu 3-5 tys. zakażeń zaobserwujemy dopiero w drugiej połowie maja - uważa prof. Tyll Krüger, szef grupy MOCOS, zajmujący się modelowaniem matematycznym w medycynie i biologii.

Prof. Tyll Krüger z Politechniki Wrocławskiej jest założycielem grupy MOCOS (Modelling Coronavirus Spread). Zespół tworzą naukowcy z Politechniki Wrocławskiej, Uniwersytetu Wrocławskiego i z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, eksperci z Nokia Wrocław, EY GDS Poland i z MicroscopeIT. Profesor Krüger zajmuje się modelowaniem matematycznym w medycynie i w biologii.

Ekspert w rozmowie z PAP podkreślił, że wiele wskazuje, że w Polsce przełamany został szczyt trzeciej fali epidemii. "Liczby zakażeń będą spadać, ale niestety nie szybko. Poziom 3-5 tys. zakażeń dziennie będziemy obserwować dopiero w drugiej połowie maja" - powiedział prof. Krüger.

Naukowiec uważa przy tym, że wprowadzone obostrzenia nie powinny być na razie luzowane. "Można powoli zdejmować małe obostrzenia, na przykład otwierać salony fryzjerskie; ale trzeba przy tym bardzo dokładnie obserwować, jak zmienia się sytuacja epidemiczna, aby nie zluzować za wcześnie restrykcji i nie wywołać czwartej fali" - mówił profesor.

Zespół prof. Krüger szacuje, że do tej pory koronawirusem zakaziło się w Polsce 30 proc. populacji. "Dodając do tego immunizację osiągniętą w wyniku szczepień, to wciąż za mało, aby w Polsce uniknąć kolejnej fali" - mówił.

Naukowiec ocenił, że przy przyśpieszeniu szczepień populacyjnych i przy założeniu, że na przyjęcie szczepionki zdecyduje duży odsetek społeczeństwa, w lecie być może uda się opanować epidemię. "Jedyna możliwość wyjścia z epidemii to wysoki odsetek osób odpornych, czyli zaszczepionych lub tych, które nabyły odporność w wyniku przechorowania" - powiedział.

Zdaniem prof. Krügera, z powodu nowych wariantów koronawirusa, które mają wysoki współczynnik reprodukcji (R) (większy niż 4), aby wygasić epidemię potrzebny jest wysoki poziom immunizacji społeczeństwa. "Myślę, że w Polsce ta immunizacja musi osiągnąć około 80 proc. - to bardzo dużo" - powiedział ekspert.

Dodał, że przy 60-70 proc. odporności populacyjnej potrzebne będą jeszcze niektóre restrykcje oraz noszenie maseczek ochronnych. "Potrzebny też wówczas nadal będzie wysoki poziom testowania" - mówił.

Prof. Krüger wskazał też m.in., że ponowne otwarcie szkół będzie wiązało się z ryzykiem kolejnego wzrostu zachorowań. "W szkołach i przedszkolach, zważywszy na rozprzestrzenianie się nowych wariantów, zakażeniu ulega duża liczba dzieci; one nie chorują mocno, ale przenoszą wirusa do domów" - mówił naukowiec.

Ekspert dodał, że jeżeli zdecydujemy się na otwarcie szkół, to trzeba wprowadzić masowy program testowania dzieci. "Testowanie dzieci w szkołach powinno odbywać się dwa do trzech razy w tygodniu. To bardzo ważne, bez tego bałbym się otwierać za wcześnie szkoły" - powiedział prof. Krüger. Naukowiec uważa, że stopniowe otwieranie szkół w Polsce powinno rozpocząć się nie wcześniej niż w połowie maja.

Naukowiec wskazał przy tym, że luzowanie obostrzeń epidemicznych powinno być skorelowane z obserwacją współczynnika reprodukcji wirusa (R) (każda wartość R powyżej 1 oznacza, że epidemia się rozwija). "Kiedy R jest niższy niż 0,8-0,7 wtedy jest możliwość luzowania restrykcji" - mówił.

Prof. Krüger podsumowując zaapelował do mieszkańców Polski o udział w powszechnych szczepieniach. "Bez szczepień będą szerzyć się zakażenia; a COVID-19 to ciężka choroba i mamy ponadto doniesienia o różnych skutkach ubocznych" - powiedział naukowiec.

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości