Pisałem już o chorym pomyśle jakim jest kompostowanie zwłok. Pisałem też o chorej wizji kanibalizmu jako formie przetrwania człowieka, ale tematy te rodziły się w zdegenerowanych głowach gdzieś daleko za morzami.
Okazuje się że nie tylko. Oto profesor socjologii Uniwersytetu Warszawskiego pan Lech Nijakowski a jednocześnie zastępca redaktora naczelnego "Res Humana" uważa że każda katastrofa jest zarazem katastrofą społeczną niosącą konkretne zagrożenia, a za takie profesor uznaje globalne ocieplenie, które może doprowadzić jego zdaniem do ludobójstwa na szeroką skalę. Co proponuje więc w ramach obrony pan profesor? Otóż proponuje on Polakom...kanibalizm.
Nie sądzę aby Polacy jako naród zaakceptowali tę profesorską obrzydliwą brednię, tym bardziej że nawet w obozach niemieckich na terenie Rzeczpospolitej gdzie głód mógł więźniów doprowadzić do szaleństwa do takich aktów jednak nie dochodziło. Niepokojące jednak jest co innego, otóż powyższe szalone pomysła poczynają się wywodzić ze środowisk uczelnianych, powszechnie uznawanych przez mało zorientowanych za autorytety.
Oczywiście trzeba tutaj dodać że pan profesor ma poglądy lewicowe, a przy tym pełni on rolę sekretarza w Towarzystwie Kultury Świeckiej. Natomiast Uniwersytet który reprezentuje uznawany jest powszechnie za główną wylęgarnię lewactwa w Polsce. Ważne jest jednak też żeby ostrzec jak nisko moralnie a przy tym niebezpiecznie upadło szkolnictwo wyższe w Polsce.
