Z zainteresowaniem czytam notki na temat wirusa z Chin. Człowiek wielu rzeczy może się w ten sposób dowiedzieć, niż te podawane w TVP Info, gdzie wręcz do znudzenia (wiem, wiem konieczne) wbija się do głów przeciw wirusowe ABC plus ilu zmarło, ilu wyzdrowiało, ilu zachorowało.
Dzisiaj raniutko byłem na stacji benzynowej (wracałem z dyżuru) w celu zatankowania autka. Pracownice podejrzanie patrzą na mnie jak na intruza. Pytam żartobliwie czy mam może nałożyć maskę i słyszę odpowiedź wypowiedzianą mentorskim tonem, że maski nie chronią przed wirusem. Odpowiadam, że wracam akurat z dyżuru więc wiem o tym doskonale. W tym miejscu przypomina mi się też dowcip, że kiedyś jak ktoś kichnął to mu się życzyło "na zdrowie". Teraz proponuje się krótkie "s....", ale widząc ponure miny personelu daję sobie spokój. To tak na marginesie. Ludzie chyba mają jednak powoli dość.
Jak wspomniałem na początku Salon daje dużo więcej niż szklany ekran, nie powiem, ale po drugiej stronie, czyli tej naszej, gdzie "nie śpi ktoś, by mógł spać spokojnie ktoś inny" wspomnianych rozważań i dylematów tak naprawdę nie ma. Bardziej poraża nas wizja jak długo to jeszcze potrwa oraz czy przypadkiem sami nie obejmiemy się za chwilę kwarantanną. Na razie trwa błogosławiona cisza. Wiem, że w rejonie dziesięć osób pozostaje pod nadzorem. Zarażonych jest zero. Oby tak dalej. Rewelacje i hot newsy, że pojawił się nosiciel lub że nastąpił zgon nie są nam tutaj do niczego potrzebne, ale trafia się jednak kamyczek, że problem wirusa może zostać zażegnany dopiero w czerwcu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości