A już myślałem że konflikt prezydent-partia wygasł. Nie wygasł, wręcz przeciwnie, im bliżej jesieni tym robi się na tym polu goręcej. Prezes zapowiada bowiem "rozwałkę" najemnych mediów, restrukturyzację - czyli czyszczenie służb, ale także...no właśnie - wojnę z prezydentem. Oczywiście prezes sam tego wprost nie powie, ale ma kogoś kto wypowie to, o czym prezes PiS myśli. I tym kimś jest poseł Pawłowicz. To ona wypowiedziała się ostatnio w dość mocnych słowach o pomyśle prezydenta, a więc o pisanych przez jego sztab ustawach dotyczących SN i KRS, które mają być przestawione Sejmowi do rozpatrzenia tej jesieni.
Trudno w tym wszystkim co powiedziała pani poseł odmówić racji. Zauważyła bowiem to, czego zwolennicy linii prezydenckiej w zacietrzewieniu nie dostrzegają. Poseł Pwłowicz przestrzega (za prezesem) i słusznie, że prezydent po prostu sam przygotowuje ustawy, które później sam sobie będzie zatwierdzał, a to jest po pierwsze sprzeczne z demokracją, a po drugie stanowi naruszanie zasad prawa w starym stylu.
"Byłoby to naruszenie zasad prawa, jakie stosował w latach 2015/2016 Trybunał Konstytucyjny, który sam napisał projekt ustrojowej ustawy dla siebie, a później pilnował jej dokładnego z projektem uchwalenia przez Sejm, a później sam jako Trybunał oceniał poprawność merytoryczną i legislacyjną "swojej" ustawy zrealizowanej dla niego przez Sejm. Nie będzie to sytuacja prawidłowa, nawet biorąc pod uwagę, że prezydent ma konstytucyjne prawo do inicjatywy ustawodawczej. Uzależnienie bowiem zastosowania weta przez prezydenta od zrealizowania przez Sejm jego osobistych koncepcji zmian państwa degraduje Sejm jako przedstawiciela Narodu, degraduje i osłabia partie polityczne i unieważnia ich zwycięskie programy reform, których żądali wyborcy." - stwierdziła pani poseł.
Szykuje się więc kolejna odsłona tej polsko-polskiej wojny, w której odsunięcie harcerza od czytania apelu pod pomnikiem na Westerplatte było lichym potknięciem przy pracy.
Komentarze