Są takie kraje do których nie docierają głosy dyplomatyczne tylko prostacka pałka. Jednym z nich jest Rosja. Dziwię się więc, że nasz minister bawi się z Moskalami w dyplomację i prosi grzecznie o zwrot wraku TU-154, skoro chyba doskonale wie, że żadnego zwrotu nie będzie. Co gorsza, w sytuacji kiedy Izrael podstawia nam nogę gdzie tylko może nawet wytoczenie Moskwie sprawy przed Międzynarodowym Trybunałem mija się z celem. Moskwa będzie zasłaniać się w dodatku własnym dochodzeniem, które przypomina troszkę scenę z "Misia". Piszę "troszkę", bo wygląda to tak: mamy wasz samolot, ale go wam nie oddamy i co nam zrobicie?
Odpowiedź powinna być wtedy jedna. Wezwać na dywan ambasadora rosyjskiego i powiedzieć mu wprost: Proszę przekazać swojemu rządowi, że może nam nie oddawać wraku, ale proszę się liczyć także z tym, że po całym świecie, gdzie się tylko da, będziemy was publicznie oskarżać o zamach na naszego prezydenta, o mord polityczny. Co z tym zrobicie to już wasza rzecz.
Tak moim zdaniem trzeba ruskich potraktować. Do kołka podchodzi się z kłonicą a nie z kwiatkiem. Niech udowadniają że są niewinni. Ostatecznie mamy za sprawą Żydów zlęknionych o swą pozycję narodu najbardziej pokrzywdzonego materialnie w świecie już tak popsutą opinię, że kolejny wróg, w tym przypadku dobrze Polsce znany z bliskiej i dalekiej historii, bo moskiewski nie powinien zrobić na nas, Polakach większego wrażenia.