Czy ONR stanowiący na dzień dzisiejszy niewielki odsetek głosujących może być zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski? Cóż takiego niebezpiecznego jest w tej organizacji, że po lewej a także miejscami co przykre i po prawej stronie sceny politycznej widzi się często działaczy ONR jedynie za kratami więzień a samą organizację jako zdelegalizowaną? Zapytuję, gdyż jest rzeczą nieprawdopodobną i na wskroś obrzydliwą aby karać ludzi tylko za to, że pragną oni Ojczyzny nie tyle już niepodległej, bo tę posiadamy, ile przede wszystkim suwerennej.
Tymczasem wielu to boli. Szczególnie działaczy i wolontariuszy organizacji mających swoje korzenie w świecie komunizmu jak KOD czy Obywatele RP. To że polskie społeczeństwo jest przeżarte do najniższych wręcz poziomów ideologią i przyzwyczajeniemi PRL- u wiemy wszyscy. Pasowałoby więc do wzajemnie atakujących się w imię solidarności, wolności i niepodległści powiedzieć słowami Chrystusa: "Ktokolwiek jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień". Ale czy by to w czymś pomogło? Nie sądzę, gdyż skompromitowana resortowa opozycja walczy już teraz o swoje być albo nie być.
Wczoraj była delilada. Piękna defilada. Jak żyję takiej nie widziałem (obejrzałem ją w internecie z poślizgiem) i pomimo pewnych różnic w ocenie wyposażenia naszej armii byłem z tej armii jednak niezmiernie dumny. Maszerowało wojsko, a nie - przepraszam za wtręt - czekoladowy orzeł wraz z rozbawionymii osobami ozdobionymi na piersiach czymś, czym odznacza się zwycięskie konie w gonitwach.
Tak więc wczoraj była defilada. Odbyła się ona bez zakłóceń. Groźby magistratu stolicy szeptane w głębokich kątach, że pani prezydent utrudni w jakiś sposób to wielkie wojskowo-kościelne święto okazały się stugębnymi plotkami, co nie znaczy że żadnych zakłoceń nie odnotowano. Może nie na samej Wisłostradzie, bo tam opozycyjnych zadymiarzy po prostu by bez skrupułów zmiażdżono a następnie spławiono Wisłą do Gdańska w prezencie panu Adamowiczowi. Spięcia zdarzyły się na Krakowskim Przedmieściu.
Jak poinformował wczoraj "Dziennik Narodowy" Ruch Narodowy wystąpił swego czasu do magistratu Warszawy o możliwość zorganizowania w dniu 15 sierpnia Marszu Zwycięstwa, czwartego z kolei. Inicjatywa ta mocno się jednak nie spodobała Obywatelom RP, którzy w liście dziękczynnym do prezydent Warszawy za rozwalenie Marszu Powstania Warszawskiego zasugerowali że i Marsz Zwycięstwa należałoby również rozpędzić pisząc m.in.
"15 sierpnia ma się odbyć w Warszawie IV Marsz Zwycięstwa Rzeczypospolitej, organizowany przez stowarzyszenie Marsz Niepodległości i związane z nim środowiska neofaszystowskie. Mamy nadzieję, że obserwatorzy miejscy wydelegowani przez Urząd Miasta na tę imprezę, nie pozwolą na łamanie prawa."
Trafła jednak tępa kosa w równie tępy kamień. Pani prezydent mająca ostatnio na głowie kryminalne zarzuty w związku okradaniem mieszkańców stolicy z mieszkań oraz zmasowaną krytykę za zatrudnianie w swoim biurze byłych esbeków nie odpowiedziała na list Obywateli RP i nie ruszyła im z pomocą urzędniczą. Mimo to lewacy tłumnie zjawili się na drodze manifestujących. Jednak tym razem stołeczna policja stanęła po stronie maszerujących. Posypały się więc w jej kierunku okrzyki „Faszyści, policja – jedna koalicja” kiedy rozpoczęła ona zbierać z asfaltu leżących plackiem postkomunistycznych protestantów. Niestety, funkcjonariusze nie dali rady odkorkować ulicy, tylu bowiem resortowych stłoczyło się na Krakowskim Przedmieściu. IV Marsz Zwycięstwa zmienił więc kierunek i w asyście policji inną trasą dotarł na Plac Zamkowy.
Dobrze że zarówno 1 sierpnia jak i 15 narodowcy wykazali obywatelską zimną krew i nie ulegli agresywnej prowokacji ludzi, którzy pernamentnie dążą do krwawej z nimi rozprawy oraz ofiar licząc na europejskie sankcje ekonomiczne i co ciekawe... obcą interwencję przeciwko wlasnej Ojczyźnie. W tym kontekście warszawski Marsz w 100- lecie Niepodległości może okazać się Marszem Zależności jeżeli PiS będzie dalej tolerował działania osób szukających celowo napięć i rozlewu krwi.
na podst. "Dziennik Narodowy"