Pogodny Pogodny
1586
BLOG

W którą stronę zerka Gdańsk?

Pogodny Pogodny Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 84

Był wystawny pogrzeb włodarza miasta Gdańska, był w gdańskiej bazylice na mszy pogrzebowej niemiecki prezydent Joachim Gauck ( a propos w którym rzędzie siedział?). Padły z ambony słowa godne ks. Karla Marii Spletta  Były tam wreszcie też i najwyższe władze Rzeczpospolitej potraktowane niczym piąte koło u wozu. Oskarżone przez niemiecką prasę o sianie nienawiści.

 7 września 2017 roku pisałem na Salonie: (...) Jak wiadomo w okresie międzywojennym niemieckojęzyczny Gdańsk za sprawą Traktatu Wersalskiego był członkiem Ligi Narodów jako wolne państwo-miasto, zarządzane przez Senat oraz Sejm (Volkstag), przy czym wedle tegoż traktatu władze Gdańska miały równocześnie współpracować z Polską, być jej oknem na świat, która otrzymała w ramach tegoż okna nadzór nad cłami w mieście za sprawą polskiej służby celnej, własną pocztę oraz składnicę wojskową z załogą na Westerplatte. Jak to wszystko jednak wyglądało w praktyce doskonale znamy z historii. Antypolskość Wolnego Miasta była tak uciążliwa, że władze II RP podjęły w latach dwudziestych słuszną decyzję zbudowania sobie własnego portu, czyli Gdyni nie rezygnując jednocześnie z przyznanych jej praw w Gdańsku. 1 września 1939 wybucha jednak wojna, za sprawą której zhitleryzowany przez Alberta Forstera w latach trzydziestych Gdańsk z własnej nieprzymuszonej woli przyłącza się do III Rzeszy. (...) Odtworzony w roku 1980 w Koblencji Senat Wolnego Miasta Gdańska uznał jednak datę 1 września 1939 nie za datę połączenia się z macierzą niemiecką, ile za początek...okupacji niemieckiej, która po latach przeszła płynnie zdaniem Senatu w...okupację polską. Odrestaurowane władze WMG usiłują więc zainteresować od długiego czasu swoim losem ONZ ( bezskutecznie) powołując się uporczywie na Traktat w Poczdamie, który to podobnie jak Traktat Wersalski uznawał Gdańsk za samodzielne państwo, czyli odrębny podmiot prawa międzynarodowego. Mimo to na konferencji w Poczdamie zwycięska koalicja zdecydowała że odda jednak Gdańsk na 50 lat pod polską jurysdykcję. Czy stało się to za sprawą Stalina? Być może. Niemniej termin zarządzania miastem upłynął już dawno, bo w roku 1995, czyli od tego czasu niejako "więzimy" Gdańsk , co próbowała nawet wykorzystać lokalna administracja Donalda Tuska pytając w wewnętrznej ankiecie Kaszubów do kogo im jest bliżej narodowościowo do Polski czy do Niemiec oraz Lech Wałęsa opowiadający publicznie o jakimś wspólnym polsko-niemieckim terytorium w granicach Gdańska.

Z tamtego okresu pochodzi również arcyciekawy tekst zamieszczony w "Gazecie Bałtyckiej z dn. 24.01.2017. Pozwolę sobie przytoczyć fragmenty.

"Mieszkam w Gdyni. W dobrym miejscu, na obrzeżach i tuż przy lesie, który otacza Trójmiasto. Z domu do centrum Gdańska samochodem mam około 20 minut jazdy. To mniej niż z Ursynowa pod Pałac Prezydenta. Lecz może wkrótce zabierze to znacznie więcej czasu, bo zostaną ustawione rogatki i jadąc do Gdańska będę musiał mieć paszport, a może nawet wizę. A celnicy skrupulatnie przeszukają moje auto, czy przypadkiem nie wwożę jakichś wywrotowych materiałów. O co właściwie chodzi z tą nową paranoją? Reanimować Wolne Miasto Gdańsk? Lub bardziej poprawnie – Freie Stadt Danzig? Od pewnego czasu dochodziły do mnie różne plotki na temat Gdańska. Początkowo uznawałem je za bzdury wypowiadane w pijackim widzie przy suto zakrapianej kolacji. Sam nieraz słyszałem tu, na Pomorzu różne idiotyzmy, gdy alkohol rozwiązywał języki i chwalono się chlubną przeszłością dziadka w Kriegsmarine, albo w AK, co tutaj oznaczało Afrika Korps. Takie podkreślanie swojej wyjątkowości i modne demonstrowanie, że Polakiem się jest tylko przypadkowo, bo gdyby sytuacja geopolityczna była inna, to z radością można by powrócić do, często wyimaginowanych, korzeni, które nie są polskie, tylko jakieś niemieckie, albo właśnie gdańskie. Bo wiele ludzi, po prawdzie coraz mniej, żyło w Gdańsku, żyło w Polsce, lecz uważali, iż jest to sytuacja tymczasowa i oni są Gdańszczanami.

(...) Nie zajmowałbym się tym tematem, gdyby nie docierały do mnie coraz częściej informacje, że istnieją w Gdańsku koła towarzyskie, ludzi naprawdę znaczących, ludzi z kręgów opiniotwórczych, naukowych i artystycznych, a także polityków różnych opcji, którzy, na razie między sobą, poważnie rozmawiają o możliwości odtworzenia Wolnego Miasta Gdańska i jakiejś secesji od Rzeczypospolitej. Całkiem poważnie mówiąc, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, któremu chyba się w głowie pomieszało od długotrwałego sprawowania władzy, a buta i arogancja budowana na pochlebstwach dworu, spowodowała jego tęsknotę za Wolnym Miastem. Pewnie codziennie przed snem, marzy sobie ten włodarz ważnego obszaru, co by tu jeszcze uwolnomieścić. Mamy już hotel Wolne Miasto, ba, mamy całą dzielnicę Wolne Miasto. A niedawno nazwę Wolnego Miasta Gdańsk otrzymało ważne rondo po przebudowie ulicy Kartuskiej. No dobrze, powie ktoś, to są tylko nic nieznaczące fanaberie starzejącego się aparatczyka i lokalnego satrapy. W sumie niegroźne, a właściwie humorystyczne. To ja się zapytam, dlaczego miasto Gdańsk, czyli ludzie władzy, gwałtownie optowali za dokonaniem przekopu Mierzei Wiślanej w lokalizacji Skowronki i nie popierali, teraz już oficjalnie zatwierdzonej, znacznie korzystniejszej lokalizacji Nowy Świat? Może prawdą jest to, co się mówi, że Skowronki leżą na historycznym terenie Wolnego Miasta Gdańsk, a Nowy Świat już na ziemiach polskich. Więc Gdańsk, gdyby zyskał jakąś tam suwerenność, to mógłby kontrolować ruch na Zalewie Wiślanym i czerpać z tego zyski. Może to bzdurne, ale logiczne i komuś poważnemu z tytułami przyszło do głowy. A tymczasem komediowy prezydent Gdańska Adamowicz, wraz ze swoim przyjacielem, również komediowym, prezydentem Sopotu, Karnowskim, rozpoczęli akcję wbijania słupów granicznych przedwojennego Freie Stadt Danzig.

(...) Gdańsk, Sopot, Gdynia. Czyli Trójmiasto. Naturalna idea, która jakoś od ponad siedemdziesięciu lat nie może się zrealizować. Tak, jakby ktoś bez przerwy rzucał kłody po nogi, a na historycznej granicy Wolnego Miasta istniała niewidzialna bariera. Szczególnie mocno to widać w ostatnim dziesięcioleciu, gdy Gdańsk i Sopot zostały opanowane przez wybitnie pro-niemiecką Platformę Obywatelską, której reprezentanci: prezydent Gdańska Adamowicz i Sopotu Karnowski stworzyli układ stojący w kontrze do Gdyni i jej prezydenta dr. Szczurka. Żadne zaklęcia tu nie pomogą, taki jest stan faktyczny. (...) To jest przykre i nierozumne. Nie ma efektu synergii, który uczyniłby z pomorskiej aglomeracji, jeden z najsilniejszych obszarów naszego kraju. Czasami ma się wrażenie, że świadomie się niszczy, zamiast tworzyć. (...) Niemcy, których podejrzewam o wspieranie takiego stanu rzeczy, są mistrzami długofalowych działań. I jeżeli już postanowili, mimo zawartych w 1990 roku traktatów, że Prusy Wschodnie i Danzig to domena niemiecka, to będą do tego uparcie dążyć. (...) Nie mamy Lwowa, Wilna, czy Grodna i Gdańsk, czy Szczecin nam ich nie zastąpią. Lecz w tysiącletniej historii Polski to były bardziej tereny nasze, niż obce. Niemcy szczególnie są w stosunku do nas butni i aroganccy. A my specjalnie ich choułbimy. W niedalekiej miejscowości Krokowo, gmina Puck, po ustanowieniu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej lepiej nie bywać, bo mile widziani są Niemcy. W stosunku do Polaków takiego podejścia nie zauważyłem. Czy również w Gdańsku, a może ponownie Danzig, Polak znowu będzie raczej niemile widzianym gościem?"



żródło

https://www.salon24.pl/u/zefirek/807166,czy-niemcy-sprobuja-odebrac-polsce-gdansk-szczecin-i-slask

http://gazetabaltycka.pl/promowane/czy-gdansk-oderwie-sie-od-polski-to-projekt-antypanstwowy

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura