zetjot zetjot
642
BLOG

Do czego prowadzą błędne koncepcje natury człowieka

zetjot zetjot Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 59

Jeżeli chce się sensownie rozmawiać o sprawach ludzkich, społecznych, to trzeba stawiać tezy mające oparcie w jakiejś nadrzędnej metatezie. Taką metatezą jest paradygmat ewolucyjny. Jeżeli weźmiemy pod uwagę psychologię ewolucyjną, kognitywistykę i neurobiologię, to dzięki odpowiedniej triangulacji wykorzystującej wyniki  badań tych dyscyplin możemy namierzyć prawdę o człowieku.

Możemy wtedy określić istotę natury ludzkiej i wyliczyć kluczowe czynniki wpływające na rozwój ewolucyjny, ustalić kierunki wpływu i opisać skutki procesu ewolucyjnego.

Okaże się wtedy, że zwierzęcy, hominidyczny genotyp człowieka był poddany przemożnemu długotrwałemu ewolucyjnemu wpływowi środowiska grupy ludzkiej,  które tworzyło siatkę  gęstych interakcji ukierunkowanych na wspólpracę, w ramach której kształtowane były relacje międzyludzkie i które poddawało genotyp tak ukierunkowanym zmianom selekcyjnym. W efekcie czego powstał całkiem odmienny od zwierzęcego genotyp. Mówi się o tym, że mamy ok. 98 wspólnych genów z szympansami, ale to błędny, powierzchowny obraz, bo nie wszystkie geny są aktywne, a liczą się przede wszystkim te geny, które stanowią o różnicy, zapewniającej kulturową elastyczność.

Zatem wniosek jest jeden - człowiek jest istotą społeczną, w przypadku której dominujący jest aspekt społeczny i relacje w jakie wchodzi i temu aspektowi podporządkowana jest biologiczna jednostkowa indywidualność, która jest tylko nośnikiem dla społecznie wytworzonych cech. Trzeba też mocno podkreślić, że indywidualność człowieka Zachodu nie jest efektem biologicznej jednostkowości, lecz specyficzną cechą wytworzoną w rozwoju społecznym. To nie jednostka stworzyła społeczeństwo, to społeczeństwo ukształtowało jednostkę, w tym jednostkę zindywidualizowaną, taką jak na Zachodzie.

W tym układzie rzeczy widać, jak kruchym zjawiskiem jest ludzka indywidualność, bazująca na wielopiętrowych zależnościach strukturalnych, na której społeczne uwarunkowania należy chuchać i dmuchać, bo zniszczenie społecznych uwarunkowań indywidualizmu zniszczy także ludzką indywidualność. A wokoło mamy mnóstwo działań, w których jednostkowa indywidualność jest odrywana od społecznego podglebia, a sama ta zależność - kwestionowana.

Patrząc na naturę ludzką można postawić tezę o dwoistości natury ludzkiej, z pewnym istotnym zastrzeżeniem. Osobnik ludzki jest fizycznie postrzegając - jednostkowy, indywidualny, ale tu wkroczyliśmy na  niebezpieczny grunt  powiązany z pojęciem "indywidualny",  więc lepiej pamiętać, że chodzi to o biologiczną jednostkowość, a nie jakieś specyficzne cechy związane z indywidualnością rozumianą nowocześnie. Natomiast wyposażenie duchowe, kulturowe jednostki pochodzi z zewnątrz, ze wspólnoty. Jeżeli teraz przyjrzymy się powtórnie idei dwoistości, to okazuje się, że dwoistość niemal znika, bo dominuje aspekt społeczny. Tylko w w cywilizacji zachodniej nastąpił dalszy rozwój w kierunku indywidualizmu, ale był to rozwój wypracowany przez wspólnotę, na bazie wymiaru społecznego jako jego ekstensja. Stąd więc się bierze, a nie z samej biologii, indywidualność w nowoczesnym zachodnim kulturowym rozumieniu. 

W praktyce społecznej aspekt wspólnotowy jest bagatelizowany a aspekt indywidualistyczny wyolbrzymiany. Ruchy lewackie ignorują aspekt wspólnotowy, koncentrując się na bardzo spartykularyzowanym i zsubiektywizowanym aspekcie "ja", a przy tym ja zaburzonego. Nie są więc w stanie, bez wzięcia pod uwagę aspektu wspólnotowego zlokalizować miejsc powstawania problemów i doszukują się ich w nie dość zsubiektywizowanym analizowaniu sytuacji tego "Ja". Dla rozwiązania tego problemu zalecają "więcej tego samego", czyli dalszej subiektywizacji, wiążącej się z coraz dotkliwszym oddalaniem się od wspólnotowości. 

Skąd się ten chaos wziął ?

To demoliberałowie stawiając na jeden tylko aspekt natury ludzkiej, ten związany z indywidualistycznie rozumianym liberte, uruchomili proces redukcji ideologicznej, bo powrotu do pełnej idei wspólnotowości i dobra wspólnego już nie było, bo tam mógł zaląc się się tylko brr... nacjonalizm i faszyzm i w ten sposób odcięli sobie drogę powrotu do racjonalności i zdrowej koncepcji natury ludzkiej. Ruch ideowy mógł się odbywać tylko na semantycznym polu poszerzania zindywidualizowanej, zsubiektywizowanej ekstremalnie liberte i ten ruch został uwieńczony przejęciem pałeczki przez lewactwo z jego absurdalnym hasłem "private is political", na którym bazuje polityka tożsamości, czyli oksymoron.

Jest jeszcze jedna perspektywa patrzenia na problem wspólnotowości i prywatności, którą warto mieć na uwadze. Otóż  zakres wspólnych interesów jest dość prosty i jednoznaczny więc nietrudny do ustalenia. Natomiast jeśli cenimy sobie prywatność i osobiste różnice, to wchodzimy w sferę nieokreśloności i niepoznawalności, bo każdy z nas jest, na Zachodzie oczywiście, inny i lepiej jeśli władza trzyma się od sfery prywatnej jak najdalej. Ale trzeba pamiętać o prymacie sfery wspólnotowej i nie dopuszczać do jej prywatnego nadużywania. Przerost prywatnej subiektywizacji prowadzi bowiem do opisanych wyżej kłopotów.

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo