Nie ma to jak kryzys.
Kryzys bezlitośnie ujawnia przyczyny, błędy i mity, których jest skutkiem.
Krysys 2008 r. pokazał rolę sektora bankowo-finansowego w systemie konsumpcjonistycznym. Przyczyną była niekontrolowalna beztroska i bezmyślność bankowców, którzy stali się wiodącą elitą systemu, a jednocześnie ujawnił ich kluczową rolę dla stabilności systemu, która wymagała bilionowych dotacji by zapobiec ich bankructwu i rozpętaniu totalnego światowego chaosu.
Kryzys chwilowo zażegnano, ale po paru latach nadeszła pandemia i ponownie wskazała słabe punkty systemu globalizacji. Po pandemii wojna wywołana przez Putina obnażyła realne mechanizmy polityczne i gospodarcze.
Establishment niemiecki, a za nim unijny zaczęli głośno nawoływać do stworzenia europejskiego superpaństwa pod egidą Niemiec. Polska opozycja jawnie stanęła po stronie obcej.
Stawką wyborów w 2023 r. będzie nie taki czy inny rząd, lecz kwestia polskiej suwernności. W planach establishmentu niemiecko-unijnego Polska ma być kolonią, montownią, zasobem taniej siły roboczej. Polskie plany inwestycyjne i gospodarcze i dynamika rozwoju stanowią poważne zagrożenie dla ociężałych gospodarek zachodnioeuropejskich stąd próby zredukowania polskiej konkurencyjności przez zagłodzenie Polski lub podporządkowania jej przez zmianę rządu na posłuszny wobec żądań Berlina/Brukseli.
Prysło złudzenie, że Unia to jest taki dobry wujek, który da nam coś za darmo i że opozycja to opozycja demokratyczna, która reprezentuje polski interes. Ani ona demokratyczna, ani interes, który reprezentuje nie jest polski.
Większość Polaków zrozumiała już chyba, że błędne było powszechne przekonanie, iż to "rząd daje". Rząd może co najwyżej redystrybuować zasoby. W aktualnym systemie jednak rząd musi stosować narzędzia niezbędne do regulowania równowagi gospodarczej.
Ale mentalność tak szyblko się nie zmienia i wiara w dobrego wujka, który nam coś da nie wygasła. Okazuje się więc, o dziwo, że owo przekonanie, iż jest gdzieś dobry wujek, który daje, przełożyło się na tezę, iż to "Unia daje".
Konsekwencje mogą być nieprzyjemne, bo rząd, jeśli nawala, można po 4 latach zmienić, natomiast Unii zmienić się nie da w ten sam sposób. Żadna kartka wyborcza na Unię nie pomoże. Może okazać się jeszcze gorzej, że to Unia zażąda żebyś ty się zmienił.
Coraz częściej się mówi w oparciu o widoczne gołym okiem dowody, że unijne sankcja wobec Polski są większe od sankcji wobec Rosji, Rosja przecież miala być sprzymierzeńcem w dzieleniu geopolitycznych wpływów przez Niemcy sterujące unijnymi elitami i stara miłość nie rdzewieje.
Stąd nie zaskakuje mnie stanowisko europosła prof. Zdzisława Krasnodębskiego wskazującego, iż zagrozenie z Zachou jest aktualnie większe niż to ze wschodu.
https://wpolityce.pl/polityka/611690-krasnodebski-zagrozenie-z-zachodu-wieksze-niz-ze-wschodu
Rosnąca siła ekonomiczna Polski, rosnąca asertywność polityków PIS, roznące wpływy Polski w Europie i coraz lepsze kontakty z Ukrainą oraz groźba reparacji za II WŚ, te wszystkie czynniki stoją za próbami redukcji polskiej niezależności.
Inne tematy w dziale Polityka