Parę tygodni temu opublikowałem, oparty na lokalnych faktach tekst zatytułowany "Wieści z wariatkowa". Tekst taki powinien być publikowany przede wszystkim na jakimś forum lokalnym. Ale takiego brak. To znaczy były kilkanaście lat temu lokalne fora dzielnicowe na platformach otwartych przez władze lokalne lub portale komercyjne.
Niestety, władzom lokalnym nie podobały się głosy krytyczne i niezależne, wkroczyła cenzura i fora zamarły. Świadczy to o dezintegracji wspólnot lokalnych i potwierdza moją tezę o braku samorządu lokalnego, który zamiast być samorządem, jest po prostu jedną z wielu wersji lokalnych układu postkomunistycznego.
Takich forów nie zastąpią komercyjne tzw. media społecznościowe. A tu by się przydały interwencje dotyczące np. inwazji psich ulubieńców na trawnikach, gdzie dzieci bawią się czy grają w piłkę. Można by ogłaszać rozmaite inicjatywy,i proponować rozmaite akcje i zgłaszać problemy.
To nie jest zdrowy objaw. Ale jest to tylko fragment szerszego problemu - problemu braku samorządności. Polacy rozumieją samorządność opacznie, jako mozliwość samodecydowania w swojej prywatnej skali, zamiast jako współdecydowanie wraz z innymi w skali lokalnej wspólnoty. Dlatego w Polsce nie ma prawdziwych samorządów - a to co się nazywa "samorządem" jest tylko formalną instytucją opanowaną przez lokalne układy najczęściej postkomunistyczne. A te są zainteresowane tym, żeby nie było żadnej, niebezpiecznej dla nich dyskusji, więc lokalne forum byłoby wbrew ich interesom.
Inne tematy w dziale Polityka
