Niektórzy minimalizują znaczenie warszawskiej mowy Donalda Trumpa, twierdząc, że kadził Polakom.
Kadził ? Po co miałby kadzić ? Kto tu w tej sytuacji miałby być petentem ?
A gdyby nawet kadził, to oznaczałoby to, iż mu na Polakach zależy.
Jeżeli Trump kadził Polakom, żeby osiągnąć jakiś cel, to dlaczego Polakom nie kadzą inni, np. ci z Komisji Europejskiej ? Czyżby im na Polsce nie zależało ?
Mamy przecież wolny (?) rynek idei, proszę konkurować i kadzić ! Kto potrafi kadzić lepiej, przedstawcie lepszą ofertę!
Tej się nie doczekamy, bo wygląda na to, iż nikt nie ma lepszej od Trumpa.
A tak naprawdę, nie było żadnego kadzenia. Expose Trumpa nie było skierowane tylko do Polaków, Polacy występowali tu tylko jako przykład i świadkowie apelu skierowanego do opinii światowej Zachodu.
Gdyby to co powiedział Trump, powiedział polski polityk, okrzyknięto by to megalomanią i mesjanizmem, gdy to powiedział Trump, niektórzy uznają to za kadzenie. Nie pamiętam jednak z historii by jakikolwiek przywódca polityczny wypowiadał się publicznie w taki sposób o innym narodzie. Dlatego można uznać to za wydarzenie historyczne.
Inni starają się zbagatelizować znaczenie wystąpienia Trumpa, twierdząc, że to tylko słowa. W cywilizacji Zachodu jednak to słowo właśnie spełnia rolę kluczową, od niego przecież wszystko się zaczyna.
Inne tematy w dziale Polityka