Łukasz Szumowski, minister zdrowia. Fot. Kancelaria Premiera
Łukasz Szumowski, minister zdrowia. Fot. Kancelaria Premiera

Szumowski o koronawirusie: Najgorsze dopiero przed nami. Daleko mi do optymizmu

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 260

Do końca tygodnia minister zdrowia prognozuje kilka tysięcy zachorowań na COVID-19 w Polsce. - Na pewno czeka nas znaczny wzrost zachorowań, większa liczba osób w szpitalach i, niestety, dla niektórych to będzie tragiczne zachorowanie - powiedział Łukasz Szumowski. 

Szef resortu zdrowia był gościem porannej audycji RMF FM Roberta Mazurka. Jak wyznał Szumowski, pierwszy raz od wybuchu pandemii koronawirusa wyspał się i przez przypadek nie zdążył na czas do programu. Radio przesunęło program o godzinę, by porozmawiać z ministrem o kryzysie epidemicznym. 

- Nie czuję powiewu optymizmu, raczej bardzo poważne dwudziestoczterogodzinne działania. Zabezpieczenie sprzętu, organizacja miejsc, gdzie ludzie mogą przebyć tę chorobę - przyznał Szumowski. Polityk i lekarz z wykształcenia jest daleki od optymizmu, ostrzega też, że trzeba przygotować się na ciężki okres pandemii koronawirusa. - Obecnie są za małe różnice, żeby wyciągać z nich daleko idące wnioski. Różnica na poziomie 100-200 przypadków cieszy, jest bardzo dobra, ale nie można z tego powodu myśleć, że problem się poprawia - dodał. 

- Szczególnie narażone są osoby powyżej 80 roku życia i te, które są chore mają wysoką śmiertelność. W Polsce wiek pacjentów, którzy zmarli, nie był tak wysoki, ale wszyscy oni byli chorzy - przypomniał Szumowski. 

Wprowadzenie stanu epidemii w Polsce pozwala ministrowi zdrowia zamknąć okresowo miasta, w których występuje zwiększona liczba przypadków zakażeń na COVID-19. - Nie ma podstaw do terytorialnych zamknięć w Polsce. Gdybyśmy mieli tak duże różnice regionalne, jak miały Włochy czy Hiszpania, wówczas uzasadnione byłoby zamykanie całych regionów. W Polsce mamy bardzo równomierne rozłożenie się osób zarażonych - odpowiedział Szumowski.

- Wiadomo, że duże skupiska miejskie, takie jak Warszawa, Mazowsze, Śląsk generują więcej przypadków zakażeń. To nie jest tak, że w jednym regionie Polski mamy bardzo dużo zachorowań, a w drugim kompletnie żadnego. W takim wypadku uzasadnione byłoby działanie, zamykające pewne obszary - podkreślił szef resortu zdrowia. 

- Jedynym skutecznym sposobem ochrony przeciwko koronawirusowi jest siedzenie w domu. Jeżeli wychodzimy na spacer do lasu, to nie po to, żeby siedzieć wspólnie przy grillu albo żeby pójść z dziećmi na plac zabaw. Można się przejść bez tłumów i wrócić do domu, ale nie w przypadku, gdy się przebywa w kwarantannie, nie jak się jest w izolacji - zastrzegał Szumowski. 


Czy możliwe jest przełożenie wyborów prezydenckich? - Nie decyduję o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. To zależy od tego, ilu będzie chorych, jaką sytuację będziemy mieli w szpitalach, jak duża grupa osób będzie mogła wyjść na ulice - wyliczał minister zdrowia. 

Liczba osób zakażonych koronawirusem w Polsce w poniedziałek rano wynosiła 649. Do tej na SARS-CoV-2 pory zmarło 7 osób w kraju. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości