W poniedziałek 1 marca wykryto o ok. 900 więcej nowych przypadków zakażeń wirusem SARS-CoV-2 niż przed tygodniem. - Nie byłoby uzasadnione, żeby wykonując krok wstecz, zamykać cały kraj - wyjaśnił minister zdrowia Adam Niedzielski.
- Mamy trochę mniej niż 4,8 tys. nowych zakażeń, to o ok. 900 więcej niż przed tygodniem. Trzeba spodziewać się, że w tym tygodniu wzrosty będą kontynuowane - stwierdził w Radiu Plus Niedzielski. - To absolutnie nie jest jeszcze czas, żeby mieć jakiekolwiek powody do optymizmu, trzeba spodziewać się, że w tym tygodniu wzrosty będą kontynuowane. W tej chwili jesteśmy na takim średnim poziomie tygodniowym 10 tys. przypadków i będziemy obserwowali, co będzie się działo w tym tygodniu - dodał.
Z najnowszych danych wynika, że minionej doby koronawirusem zakaziło się 4786 osób, 6 pacjentów zmarło bezpośrednio na COVID-19, natomiast 18 z powodu chorób współistniejących. W niedzielę wykonano ponad 26,7 tys. testów.
Wzrost zakażeń ma związek z nasileniem się trzeciej fali koronawirusa. W reakcji na dane dotyczące nowych przypadków, zgonów i hospitalizowanych pacjentów rząd postanowił regionalizować obostrzenia. Lockdown wzmocniono w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie zamknięto galerie handlowe, kina, hotele, baseny, a także zarządzono powrót klas od I do III do nauczania zdalnego. Obecna dynamika wzrostów nowych zakażeń według resortu zdrowia to ok. 30 proc. tygodniowo. Ponadto od soboty podróżni przekraczający granicę Polski z Czech i Słowacji muszą odbyć kwarantannę, okazać negatywny test na koronawirusa lub przyjąć dwie dawki szczepionki na COVID-19.
- Chociaż muszę powiedzieć, że dziś mamy dużo większą tolerancję poziomu zakażeń, gdyż coraz więcej jest osób zaszczepionych. Liczymy na to, że mimo większej liczby zakażeń nie będziemy mieli aż takich przyrostów liczby hospitalizacji i zgonów. Szczepimy seniorów, by odsetek hospitalizacji i zgonów był mniejszy. Dlatego mimo że widzimy, iż fala zachorowań rośnie, nie uważam, że od razu trzeba wszystko zamykać - powiedział Niedzielski w wywiadzie dla "Do Rzeczy".
- Jeśli jednak rozważamy interwencje, to raczej na poziomie regionalnym, tak jak to uczyniliśmy, ogłaszając powrót do obostrzeń w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie mamy najwyższy przyrost zakażeń. Na południu Polski sytuacja wygląda lepiej. Nie byłoby uzasadnione, żeby wykonując krok wstecz, zamykać cały kraj. Myślimy raczej o ukierunkowaniu na te miejsca, gdzie sytuacja epidemiczna jest najtrudniejsza. Są też pewne priorytety: intencją moją i rządu jest to, żeby dzieci wróciły do szkół, mimo że na Warmii i Mazurach cofnęliśmy się o krok - dodał minister zdrowia.
Pesymistą w kwestii sytuacji pandemicznej jest główny ekspert Mateusza Morawieckiego, prof. Andrzej Horban. Jego zdaniem, za niedługo pułap wzrostu może osiągnąć 40 tys. zakażeń dziennie. - Nawet jeżeli nie mam racji, to jednostki ochrony zdrowia muszą być przygotowane na taką falę - podkreślił.
Horban podsumował temat obostrzeń wprost: od naszego zachowania zależy to, czy restrykcje dotkną inne obszary kraju. - Jeżeli nadal będziemy uważali, że nie ma problemu, że możemy sobie lekceważyć zalecenia medyczne, to może być tych zakażeń dużo więcej - ostrzegał.
Lekarz doradza rządowi porzucenie programu szczepień nauczycieli na rzecz seniorów i osób najbardziej zagrożonych przejściem koronawirusa.
- W tym momencie zaczynamy zdecydowanie, cały czas zresztą, rekomendować szczepienie ludzi starszych. Ludzie starsi mają z reguły jakieś choroby. Te choroby są chorobami przewlekłymi, które w taki czy inny sposób dewastują organizm, zaczynając od nadciśnienia, cukrzycy, wielu innych chorób, włącznie z nowotworami - mówił w TVN24. Szczepienia nauczycieli, podobnie jak pracowników akademickich do 65. roku życia, rozpoczęły się 12 lutego.
GW
