Postrzelenie fotoreportera na Marszu Niepodległości. Prokuratura podjęła decyzję. PAP/Facebook
Postrzelenie fotoreportera na Marszu Niepodległości. Prokuratura podjęła decyzję. PAP/Facebook

Postrzelenie fotoreportera na Marszu Niepodległości. Prokuratura podjęła decyzję

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
Tomasz Gutry, fotoreporter relacjonujący wydarzenia z Marszu Niepodległości w 2020 roku został postrzelony przez policjanta z broni gładkolufowej. Był operowany przez 2 godziny, a nabój, który go trafił, miał długość 7 centymetrów i połamał mu kości twarzy. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie dopatrzyła się przekroczenia uprawnień przez policję.

Tomasz Gutry został postrzelony podczas zabezpieczenia Marszu Niepodległości 11 listopada ub.r. "w sposób niezamierzony" - brzmi uzasadnienie umorzenia postępowania. Fotoreporter nie był celem funkcjonariuszy - stwierdziła prokuratura.

Postrzelenie fotoreportera na Marszu Niepodległości. Prokuratura podjęła decyzję

Tomasz Gutry dokumentował starcia pomiędzy policją, a agresorami i pozostał na tzw. linii ognia mimo zagrożenia. Prokuratura nie dopatrzyła się "znamion czynu zabronionego", choć funkcjonariusz mogli trwale okaleczyć fotoreportera. Zdjęcia mężczyzny trzymającego się za twarz ociekającą krwią, obiegły całą Polskę.

- Ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że do zranienia obecnego na miejscu wydarzeń fotoreportera doszło w sposób niezamierzony - przekazała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Czytaj też:

Tomasz Gutry postrzelony przez policję na Marszu Niepodległości. Sprawa umorzona

Tomasz Gutry relacjonował PAP po postrzeleniu, że  podkreślił, że w szpitalu przy ul. Szaserów jest mężczyzna, który jest trzecią godzinę operowany i też dostał pociskiem. - Został trafiony prawdopodobnie gdzieś w okolice nosa - relacjonował PAP Gutry. Fotoreporter przekonuje, że nie słyszał żadnych ostrzeżeń policji.

- Kiedy policja wkroczyła, to ludzie jak zwykle w panice uciekli. Ja jeszcze trochę stałem, 10 metrów od policjantów i w pewnym momencie nikogo już nie było. Jeden z policjantów strzelił do mnie. On stał w szeregu z innymi - opisywał przebieg zdarzenia.

Gutry powiedział też, że nabój, który go trafił, miał długość 7 centymetrów. - Wszedł na taką głębokość, że mam złamane kości i założono mi płytkę tytanową - mówił PAP raniony fotoreporter. Dodał, że jego operacja trwała ponad dwie godziny. To właśnie on złożył zażalenie do decyzji prokuratury.

Postrzelenie fotoreportera na Marszu Niepodległości. Ustalenia prokuratury

Prokuratura przesłuchała m.in. świadków zdarzenia, pokrzywdzonych, przeanalizowano nagrania z monitoringu oraz inne zabezpieczone w sprawie materiały wideo, na których został udokumentowany moment poprzedzający postrzelenie fotoreportera. Z nagrań wynika, że w miejscu, w którym był Tomasz Gutry, przebiegał agresor, który atakował funkcjonariuszy policji.

Ustalono również, że zanim policjanci użyli broni gładkolufowej, wzywali zgromadzonych do rozejścia się, padły też strzały ostrzegawcze. Środki te były miarkowane, dopiero gdy okazały się nieskuteczne, policja użyła broni. Z ustaleń prokuratury wynika, że Tomasz Gutry od początku obserwował działania policji z bardzo bliskiej odległości, pozostawał pomiędzy agresorami, a kordonem policji, widział co się dzieje i zdecydował się pozostać pomiędzy ścierającymi się stronami.

MD

Polecamy:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo