Twitter/Krzysztof Boczek
Twitter/Krzysztof Boczek

Podczas niedzielnej manifestacji zatrzymano siostrzeńca premiera

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 97
Siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego został zatrzymany podczas niedzielnej manifestacji przez policję. Miał być bity i kopany przez funkcjonariuszy. Policja zaprzecza.

Siostrzeniec Mateusza Morawieckiego - Franek Broda - został zatrzymany przez policję podczas niedzielnej manifestacji pod hasłem "My zostajemy w Unii Europejskiej". Miał być bity i kopany przez funkcjonariuszy. Mówił, że jeden z nich stanął mu na plecach i kopnął w głowę.

Siostrzeniec Mateusza Morawieckiego Franek Broda zatrzymany przez policję

– Policja się na mnie rzuciła, wywaliła mnie na ziemię. Zaczęli mnie kopać, stanęli na mnie – opisywał siostrzeniec szefa rządu, aktywista LGBT Franek Broda. Z rozmowy z dziennikarzem Krzysztofem Boczkiem opublikowanej na Twitterze wynika, że zatrzymanie było brutalne


– Obejrzałem kilka nagrań z czynnościami dotyczącymi pana Brody i nie widziałem momentu, by był kopany. Policjanci używali kajdanek. Doszło do zatrzymania, nie mam informacji, że miało dojść do pobicia – stwierdził nadkom. Sylwester Marczak.

Przypomnijmy, że w niedzielę m.in. na Placu Zamkowym w Warszawie odbyła się manifestacja pod hasłem "My zostajemy w Unii Europejskiej". Na miejscu przemawiali politycy opozycji, artyści oraz weteranki Powstania Warszawskiego. Władze stolice podają, że na Placu Zamkowym i jego okolicach zgromadziło się ponad 100 tys. ludzi. Oprócz sympatyków Unii Europejskiej na miejscu można było spotkać również narodowców, którzy zorganizowali kontrmanifestację i starali się zagłuszyć przemawiających.

Zobacz: Kac po "Weselu" Smarzowskiego

– Było bezpiecznie, jeśli chodzi o manifestację na pl. Zamkowym. Zawsze jednak możemy liczyć na osoby, które kandydują na "warszawiankę roku". Na pl. Bankowym zatrzymano Katarzynę A. Mówimy o zaatakowaniu jednej z uczestniczek manifestacji. Szarpani byli policjanci. To jedyne poważne wydarzenie – powiedział rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji nadkom. Sylwester Marczak.

– Niestety, kolejna kandydatka na warszawiankę roku, pani Marta Lempart, wyprowadziła osoby na trasę, gdzie wystarczyło wskazać, że będzie miał miejsce taki przemarsz. Nie byłoby niebezpiecznych sytuacji. To pokazuje to, że celem nie jest manifestowanie swoich haseł, ale sprowadzenie na siebie uwagi mediów – kontynuował.

Marczak przekazał również informacje dotyczące zatrzymania Franka Brody - siostrzeńca Mateusza Morawieckiego.

Policjanci użyli kajdanek

– Środki przymusu bezpośredniego będą używane, gdy łamane jest prawo i nie ma innego wyjścia. Jeżeli mamy do czynienia z osobą, która używa racy, a policjanci podejmują interwencję i są atakowani przez tłum, może dojść do niebezpiecznych sytuacji. Obejrzałem kilka nagrań z czynnościami dot. pana Brody i nie widziałem momentu, by był kopany. Policjanci używali kajdanek. Doszło do zatrzymania, nie mam informacji, że miało dojść do pobicia – powiedział rzecznik policji.

– Często jesteśmy o to oskarżani. W trakcie zgromadzeń wszyscy używają telefonów, kamer, i jakoś ciężko jest pokazać, że policjanci mieli przekroczyć uprawnienia – tłumaczył.

– Pamiętajmy o obostrzeniach. Mamy limity dot. liczby uczestników. Jesteśmy zobligowani przeprowadzić czynności sprawdzające, by sprawdzić, jakie ewentualnie przepisy zostały złamane – przestrzegał.

Zobacz:Obława na kierowcę, który zabił 4-latka. Policja: Mamy go!

Jak to wyglądało naprawdę

W internecie zamieszczono również nagranie z akcji przeprowadzonej przez policję.

WP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo