Kaja Godek. Fot. PAP
Kaja Godek. Fot. PAP

Kaja Godek o śmierci 30-latki z Pszczyny. Aż trudno uwierzyć w jej słowa

Redakcja Redakcja Aborcja Obserwuj temat Obserwuj notkę 413
Kaja Godek postanowiła wypowiedzieć się na temat śmierci ciężarnej 30-latki, która w wyniku decyzji lekarzy o czekaniu na śmierć płodu sama zmarła na sepsę. Zdaniem aktywistki pro-life winne temu są środowiska feministyczne.

Śmierć 30-latki w Pszczynie. Lekarze nie chcieli przeprowadzić aborcji pomimo zagrożenia życia

Choć lekarze mogli uratować życie kobiety, dokonując aborcji i usuwając uszkodzony płód, nie zdecydowali się na zabieg, tylko czekali na śmierć płodu. Decyzja kosztowała młodą kobietę życie. Jej śmierć doprowadziła do kolejnych masowych protestów. Rząd utrzymuje jednak, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie wpłynął na przepisy pozwalające na przeprowadzenie aborcji dla ratowania życia i zdrowia matki, a w tej sytuacji lekarze mogli się nie powołać. Szpital w Pszczynie przejdzie teraz kontrolę na zlecenie ministra zdrowia. 

Przeczytaj też:

Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu

Dlaczego banki centralne inwestują w złoto? NBP wyjaśnia

Kaja Godek obwinia feministki za śmierć 30-latki

Swoje trzy grosze do sprawy musiała dorzucić najbardziej znana aktywistka pro-life Kaja Godek, która opublikowała długi wpis w mediach społecznościowych. Przypomnijmy, że Godek to jedna z inicjatorek skierowania wniosku do TK o orzeczenie, czy aborcja z powodu przewlekłej i nieodwracalnej choroby lub wady płodu jest zgodna z konstytucją.

"Jeśli ktokolwiek usprawiedliwiał brak ratowania życia pacjentki delegalizacją aborcji eugenicznej, to winne są środowiska feministyczne, bo to one kolportują kłamstwo, jakoby wyrok TK nie pozwalał na ratowanie życia matki" - pisze Kaja Godek na Facebooku. I dodaje, że manipulacje feministek wpłynęły na medyków, którzy "zaniechali działań".

"W rzeczywistości nikt nigdy nie zdjął z lekarzy obowiązku ratowania do końca obojga pacjentów. Ciężarna i jej poczęte dziecko to dwie osoby, które należy otoczyć opieką. Jeśli nie udaje się uratować obojga, ratuje się przynajmniej jedno z nich - w praktyce najczęściej matkę, bo w większości przypadków nie da się uratować dziecka zamiast matki, gdyż ta jest w czasie ciąży gwarantem jego przeżycia" - twierdzi we wpisie aktywistka pro-life.

Godek zwraca uwagę, że prawna ochrona życia nie ma związku ze sprawą i nie może być usprawiedliwieniem dla błędów lekarskich.

"A tak poza tym to w Pszczynie zmarły dwie osoby. Dlaczego feministki opłakują jedną (zresztą prawdopodobnie ofiarę ich własnych manipulacji), a o drugiej ofierze zapominają?" - pyta dalej działaczka.

"Skoro było chore, to nie człowiek, tak? Jak zwykle, ohydny stosunek aborcjonistów do ludzi, jeśli tylko są mali i niedomagają" - puentuje Godek we wpisie.

SW

Przeczytaj też:

Tusk po dyskusji w Kongresie o Polsce: "Tak wygląda zdrada stanu"

Debata w Kongresie o Polsce i Węgrzech. "Z bólem serca" padł niekorzystny dla nas postulat

Wyższe stopy procentowe. Prof. Gomułka: „Inflacja nie spadnie. Będą kolejne podwyżki stóp”

Rewolucja w Sądzie Najwyższym. "Dobrze, niech się sędziowie biorą do roboty!"


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo