Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

PiS zakaże zmieniania nazw ulic? „Nie ukrywam, że chodzi o Dmowskiego”

Redakcja Redakcja Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 36
W Stanach Zjednoczonych jest tradycja nazywania ulic numerami. Czwarta Aleja, Dziesiąta Aleja itd. Ale polska tradycja jest inna. I nazywanie ulic oraz placów imionami ważnych dla kraju, czy lokalnej społeczności ludzi, jest elementem naszej tożsamości. Dlatego uważam, że nie powinniśmy z tego rezygnować. Ale chronić najważniejsze postaci naszej historii – mówi Salonowi 24 Paweł Lisiecki, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

„Miało być rondo Praw Kobiet, jest ustawa autorstwa PiS” – taki tytuł pojawił się w jednym z portali. Jest Pan przedstawicielem pomysłodawców tej ustawy, która ma zakazać zmian patronów placów, czy ulic. Na przykład właśnie ronda Dmowskiego na rondo Praw Kobiet. Czemu chcecie przeforsować tak kontrowersyjną ustawę?

Paweł Lisiecki: Nie ukrywam, że główną inspiracją były dla nas działania samorządu warszawskiego, który postanowił przemianować rondo Romana Dmowskiego w Śródmieściu na Praw Kobiet. Przy czym nie chodzi nawet o to, jak ma być to rondo nazwane. Ale o to, że wyrugowany ma być z przestrzeni publicznej Roman Dmowski. Obok Józefa Piłsudskiego, Wincentego Witosa, Ignacego Paderewskiego, Ignacego Daszyńskiego czy Wojciecha Korfantego Dmowski to jeden z ojców naszej niepodległości. Warszawa nie jest jedyna. W ogóle zauważyliśmy, że część samorządów ma taką tendencję do rugowania z przestrzeni publicznej patronów ważnych dla polskiej historii, patriotyzmu. Nasz projekt pozwala na zmianę nazwy ale tylko w sytuacji, gdy na przykład patron zostanie uczczony jeszcze bardziej godnie. W przypadku Romana Dmowskiego – gdyby jego imieniem zamiast ronda, nazwano reprezentacyjną ulicę, czy plac.

Przeczytaj też:

"List kurii to projekcja pedofila. Skoro nie uczy ich ewangelia, może nauczą bankructwa"

Jednak władzę w kraju mogą przejąć środowiska lewicy życzliwej dla PRL. I mogą poprawić Wasze prawo, zakazując na przykład zmiany ulicy Armii Ludowej, czy Dąbrowszczaków, w obronie której kilka lat temu walczyły?

Jeśli środowiska takie wygrają, to mogą przegłosować różne rzeczy, bardzo niekorzystne. Dlatego mam nadzieję, że do zwycięstwa postkomunistycznej, czy prokomunistycznej lewicy nie dojdzie. Natomiast nasz projekt mówi jasno o najważniejszych osobach dla odzyskania naszej niepodległości. Ludziach z różnych stron politycznej barykady. Pamiętajmy, że niepodległość wywalczyli i narodowcy i socjaliści. Jedynymi którzy przeszkadzali byli komuniści. I nasz projekt pozwala na usuwanie nazw nawiązujących do systemów totalitarnych. Komunizmu i nazizmu, choć u nas na szczęście takich symboli nazistowskich w przestrzeni publicznej nie ma i mam nadzieję nigdy nie będzie.

Sam Pan jednak wspomniał, że dojście do władzy opcji lewicowej mogłoby skutkować promocją symboli innych. Potem znów doszłaby do władzy prawica, i spór rozgorzałby na nowo. A jednocześnie ludzie sa zwyczajnie zmęczeni kłótniami o nazwy ulic. Pojawił się w przestrzeni publicznej pogląd, że bohaterów i wielkich ludzi należy czcić w muzeach, na wystawach i pomnikach. A ulice powinny nazywać się neutralnie. Kwiatowa, Owocowa, albo jak w Stanach Zjednoczonych, być określane numerami. To pozwoliłoby uniknąć sporów o nazwy ulic, a także skończyć z kosztami ich zmian?

Faktycznie w Stanach Zjednoczonych jest tradycja nazywania ulic numerami. Czwarta Aleja, Dziesiąta Aleja itd. Ale polska tradycja jest inna. I nazywanie ulic oraz placów imionami ważnych dla kraju, czy lokalnej społeczności ludzi, jest elementem naszej tożsamości. Dlatego uważam, że nie powinniśmy z tego rezygnować. Ale chronić najważniejsze postaci naszej historii.

Przeczytaj też:

Komisja w sprawie podsłuchów za rządów PO-PSL? „Próba odwrócenia uwagi od Pegasusa”

Rocznica śmierci Pawła Adamowicza. Mocny komentarz Jacka Żakowskiego


Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura