Fot. PAP/EPA/ALEXEI NIKOLSKY/KREMLIN POOL/SPUTNIK / POOL
Fot. PAP/EPA/ALEXEI NIKOLSKY/KREMLIN POOL/SPUTNIK / POOL

Generał Polko: Wojna się nie opłaca. Ale Putin to hazardzista, może zagrać nieracjonalnie

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 44
Bez wątpienia stoimy na krawędzi bardzo poważnego konfliktu, w którym zginąć mogą nie tysiące, nie dziesiątki, ale setki tysiące ludzi. Dlatego odpowiedź powinna być zdecydowana i ostra – mówi Salonowi 24 generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM.

Władimir Putin straszy wojną, w tym samym czasie mamy zapowiedź zwiększenia liczebności amerykańskich sił w Polsce. Paradoksalnie działania prezydenta Rosji okazały się nieskuteczne?

Gen. Roman Polko: Porównując potencjały – z jednej strony jest 100 tysięcy rosyjskich żołnierzy, koncentracja na granicy z Ukrainą, na Białorusi, w Naddniestrzu, okręty na Morzu Bałtyckim, Morzu Czarnym, a z drugiej niecałe 7 tysięcy dodatkowych żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych. Trudno to zwiększenie obecności uznać za jakikolwiek przełom. To raczej takie symboliczne wsparcie, podkreślenie „nie zostaniecie sami”. Ale też faktycznie ma znaczenie pewien element polityczny. Putinowi udało się zjednoczenie państw zachodnich. Próba cofnięcia świata do porządku jałtańskiego, z czasów zimnej wojny spotkała się z jednoznacznym sprzeciwem. Innej odpowiedzi być nie mogło.

Przeczytaj też:

Rosjanie zaatakują? Ekspert: Możliwe są wszystkie opcje, ale pełna inwazja najmniej

Konflikt zbrojny Moskwie zupełnie się nie opłaca. Czy to działanie Rosji to blef czy realne parcie do wojny?

Patrząc czysto racjonalnie – wojny być nie powinno, a wojny na pełną skalę, inwazji i zajęcia całej Ukrainy już na pewno nie. Ona się nie opłaca nikomu. Ale też pamiętajmy, że Putin to jest hazardzista. Że on może przeszarżować i zrobić coś, czym zaskoczy samego siebie. On działa trochę na zasadzie – Wot Mołodiec. Takie działanie szybkie, brawurowe, jest wśród Rosjan niezwykle popularne. I może niestety się zdarzyć, że Putin zagra w ten sposób i zrobi coś, co z punktu widzenia świata zachodniego będzie całkowicie nieracjonalne. Bez wątpienia stoimy na krawędzi bardzo poważnego konfliktu, w którym zginąć mogą nie tysiące, nie dziesiątki, ale setki tysiące ludzi. Dlatego odpowiedź powinna być zdecydowana i ostra. Na przykład poprzez wykorzystanie możliwości realnego nacisku bankowego, finansowego, gospodarczego. Owszem, armia rosyjska jest duża i silna, ale armia turecka jest od niej większa. Nie mówiąc już o potencjale zbrojnym całego NATO. Gospodarka Włoch, jest większa i silniejsza od rosyjskiej. Co dopiero gospodarka całej Unii Europejskiej. Tylko aby taka polityka nacisku była skuteczna, musi nastąpić pełne przebudzenie. I jednak krótkowzroczny interes gospodarczy nie może przesłonić docelowo strategicznego planu – czyli przeciwstawienia się Rosji.

Jakie znaczenie ewentualna agresja miałaby dla Polski?

Nie ulega wątpliwości, że gdyby doszło do pełnej wojny za naszą granicą, to Polska ją bardzo mocno odczuje. I gospodarczo, i politycznie. Nasza wschodnia granica już jest atakowana w bezprecedensowy sposób. Już mamy zwiększoną aktywność rozmaitych trolli. Być może rosyjskie dywizje nas nie zaatakują, ale z atakiem hybrydowym, w cyberprzestrzeni, nękaniem, możemy mieć do czynienia. I nie można zagrożenia bagatelizować. Możemy być pewni, że jeśli do ataku dojdzie, a Putinowi uda się „połknąć” Ukrainę, przy bierności Zachodu, na którą liczy, bez wątpienia nie zadowoli się tą jedną zdobyczą. Będzie chciał iść dalej.

Niektórzy komentatorzy, na przykład Witold Jurasz, były dyplomata i publicysta Onetu twierdzą, że gdyby niestety doszło do inwazji, być może Amerykanie przerzuciliby tu znacznie więcej wojsk, niż dziś. Czy wierzy Pan w scenariusz umieszczenia tu na przykład 50 tysięcy żołnierzy amerykańskich, czy może nawet broni nuklearnej?

Ja bym tu liczył też na przebudzenie państw europejskich. Bo oczywiście wsparcie militarne jest niezwykle istotne. Ale ważniejsze od bomby atomowej byłoby osłabienie Rosji realnymi i dotkliwymi sankcjami. Dziś wojnę prowadzi się w nowoczesny sposób. I Europa z pewnością ma potencjał, by środków takich skutecznie użyć. Ale kraje takie jak Niemcy, czy Węgry, które są dziś koniem trojańskim Putina w Europie muszą się obudzić i przestać grać na rzecz Putina. Mam nadzieję, że to spotkanie prezydenta Bidena z europejskimi przywódcami nieco zmieniło podejście europejskich elit. I powtarzam – nie potrzeba bomby atomowej, wystarczą ostre działania bankowe, zablokowanie SWIFTu itd. Oczywiście działania militarne też trzeba podejmować, być na nie gotowym.

Czy mamy obawiać się ruchów wojsk rosyjskich na Białorusi, czy okrętów na Morzu Bałtyckim?

Wojnę prowadzi się na jednym, nie wielu frontach. Więc raczej sądzę, że ani ruchy na Bałtyku, ani na Białorusi nie są na ten moment zagrożeniem dla Polski. Działania na Bałtyku to raczej ruch psychologiczny. A wojska z Białorusi mogą być użyte na Ukrainie. Białoruś jest dziś niestety państwem upadłym, z którego Rosjanie swobodnie mogą manewrować i wysłać wojska na Ukrainę.

Wspomina Pan o połknięciu Ukrainy. Ale czy jeśli Rosja faktycznie to zrobi, Ukraina nie okaże się dla niej zbyt obfitym daniem, który stanie w gardle?

Bez wątpienia, cena jaką Rosjanie poniosą za inwazję może być duża. Przede wszystkim pamiętajmy, że armia Ukraińska jest już dziś zdecydowanie inna, niż w 2014 roku, gdy bez walki oddawała Krym. Dziś na pewno stawiłaby opór. I pokonanie takiej armii będzie dużo trudniejsze. Więc Rosjanie będą mogli oczywiście wygrać bezpośrednie starcie, ale okupią je dużymi stratami. Podobnie potem. Społeczeństwo ukraińskie chce niepodległego państwa, nie rosyjskiej kolonii. A więc opór będzie cały czas, a okupacja powiększy rosyjskie straty. To z kolei wpłynie fatalnie na nastroje w samej Rosji. A przecież Putinowi zależy na wojnie by podnosić, a nie obniżać poparcie dla własnej osoby.

Przeczytaj też:

T-Mobile żąda od ZPP miliona złotych. Poszło o podatek CIT

Europoseł w obronie Polskiego Ładu. "Niektórym się nie podoba, że Polacy mają pieniądze"

Burmistrz Wielunia nie dał się przekonać Stanowskiemu. Zgodzi się nawet na zjazd pedofili


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka