Poseł Paweł Lisiecki w Sejmie, fot. Facebook/profil posła
Poseł Paweł Lisiecki w Sejmie, fot. Facebook/profil posła

„Lex Kaczyński” upada. "To głosowanie na dobre kończy temat obostrzeń"

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 23
Odrzucenie tego projektu na długi czas kończy temat obostrzeń covidowych w Polsce – mówi Salonowi 24 Paweł Lisiecki, poseł PiS.

Sejm odrzucił nową ustawę covidową. Przeciw było wielu polityków PiS, Pan sam nie wziął udziału w głosowaniu. Co było nie tak w proponowanych rozwiązaniach?

Paweł Lisiecki: Ustawa była niewykonalna. Już na początku pandemii było widać, że żadne państwo, może poza całkowicie totalitarnymi jak Chiny, czy Korea Północna, nie jest w stanie choć 50 proc. obostrzeń wyegzekwować. Nie mówiąc już o zasadności niektórych przepisów, takich jak nakaz noszenia maseczek w miejscach zupełnie nieuczęszczanych, zakaz wstępu do lasu, czy wchodzenia na cmentarz.

Przeczytaj też:

Gowin: Zgłosiłem się do Citizen Lab. Ufam Kamińskiemu, ale nie służbom

Ale ten konkretny projekt nie zakładał zamykania lasów, co w nim było nie tak?

Ustawa, która była procedowana, zakładała regularne testowanie około 18 milionów ludzi. I bardzo fajnie – testowanie to dobra rzecz. Ale przecież tu, w tej formie, było to nie do przeprowadzenia. W praktyce oznaczałoby jakiś potężny paraliż, ogromne kolejki do miejsc, w których testy te byłyby przeprowadzane. Kolejną sprawą jest odpowiedzialność za zakażenia, kary nakładane na pracodawców. Bardzo trudno jest udowodnić, że akurat Iksiński zaraził się od Kowalskiego, a Kowalski od Wiśniewskiego. To nie do zrobienia. Więc przede wszystkim ta ustawa była nie do przeprowadzenia. Poza tym mogłaby doprowadzić do jeszcze większego podziału społeczeństwa. Z tego co mówią eksperci, ale co też mogę potwierdzić na podstawie własnych obserwacji, nastroje psychiczne są coraz gorsze, wielu ludziom po prostu siada psychika. Dokładanie kolejnych czynników, które to pogłębią, byłoby rzeczą naprawdę złą.

Ludzie na COVID jednak umierają i ścierają się racje zwolenników obowiązkowych szczepień z ich przeciwnikami. Racje te godzić miała ustawa tzw. lex Hoc.

Lex Hoc był próbą odpowiedzi rządu na żądania opozycji, która krzyczała, „wy nic nie robicie, a jest wiele zachorowań, wielu ludzi umiera, wy nie zachęcacie odpowiednio do szczepień”. I te propozycje też nie spotkały się z wystarczającym poparciem. I wydaje mi się, że odrzucenie tego projektu na długi czas kończy temat obostrzeń covidowych w Polsce.

Ale też doszło do głosowania, które w Sejmie przegraliście. Wasz klub jest mocno podzielony, bo z jednej strony autorzy lex Hoc i zwolennicy szczepień. Z drugiej zdecydowani przeciwnicy. Inaczej o obostrzeniach mówi minister Adam Niedzielski, inaczej poseł Anna Maria Siarkowska. I nie brak głosów, że ten podział, plus porażka w głosowaniu w Sejmie, sprawią, że rząd upadnie i dojdzie do wcześniejszych wyborów?

Jeśli doszłoby do wcześniejszych wyborów, jest bardzo prawdopodobne, że Zjednoczona Prawica straciłaby władzę. Bo z PiS-em, nawet zakładając, że mielibyśmy największy klub, opozycja nie chciałaby współpracować. I nie chodzi tylko o Lewicę, Koalicję Obywatelską, czy Polskę 2050, ale też PSL. A jeśli tak, to władzę przejęłaby opcja, której radykalne rozwiązania w kwestii epidemii byłyby odległe nie tylko Konfederacji, czy poseł Siarkowskiej, ale też szłyby dużo dalej niż proponowała to ustawa lex Hoc. Bo na razie temat obostrzeń się chyba kończy, ale nasi następcy mogą do niego wrócić. Dlatego nie sądzę, by różnice zdań w sprawie COVID-19 doprowadziły do wcześniejszych wyborów.

Przeczytaj też:

Uwaga - paszport covidowy będzie ważny krócej. Radykalna zmiana Komisji Europejskiej

Kontrowersyjna decyzja T-Mobile. Niezaszczepieni stracą natychmiast pracę


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości