Minister Zdrowia Adam Niedzielski. PAP/Tomasz Gzell
Minister Zdrowia Adam Niedzielski. PAP/Tomasz Gzell

Koniec obostrzeń. Wirusolog: Decyzja ryzykowna. Łóżek nie zabraknie, zapłacimy zgonami

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 64
Decyzja o skróceniu izolacji sprawi, że możemy wypuścić wirusa. To kalka z krajów, w których poziom wyszczepienia jest znacznie wyższy niż u nas – mówi Salonowi 24 prof. Włodzimierz Gut, wirusolog, Polski Instytut Higieny.

Minister Zdrowia Adam Niedzielski wywołał prawdziwą burzę zapowiedzią zniesienia obostrzeń, skrócenia kwarantanny. Lewica mówi o abdykacji, całkowitej klęsce rządu w walce z wirusem SARS-COV-2. Minister przekonuje, że zbliżamy się jednak do końca pandemii. Czy faktycznie po trzech latach powoli wracamy do normalności?

Prof. Włodzimierz Gut: Liczba zakażeń jest wysoka. Kilkadziesiąt tysięcy zakażeń dziennie oznacza, że każdy miał szansę zetknąć się z osobą zakażoną w populacji, zanim doszło do kontaktu ze służbą zdrowia. Ale to wcale nie znaczy jeszcze osiągnięcia odporności populacyjnej.

"Minister Zdrowia uległ antyszczepionkowcom". Ostre słowa po konferencji Niedzielskiego

Jak w takim razie ocenić decyzję o likwidacji obostrzeń – w wielu krajów podejmowane są podobne decyzje?

Decyzja jest ryzykowna. To faktycznie kalka z innych krajów. Ale poziom wszczepienia w nich jest wielokrotnie wyższy niż w Polsce.

Na czym polega ryzyko zmniejszania obostrzeń?

Z góry wiadomo, że osoby przygotowane na zakażenie, krócej wydalają wirusa – niektóre wcale, niektóre mniej. Osoby niezaszczepione wydalają tak, jak wcześniej. A więc łagodząc obostrzenia, skracając kwarantannę, wypuszczamy wirusa.

Grozi nam zablokowanie służby zdrowia, brak leczenia pacjentów?

Nie, aż tak nie będzie. Nie nastąpi blokada oddziałów szpitalnych, bo spora liczba ludzi jest już zaszczepiona. Nie będziemy mieć zajętych łóżek, respiratorów wystarczy, płacić za to będziemy zgonami.

To znaczy, że liczba zgonów jeszcze wzrośnie?

Ona się utrzyma, a wcale nie jest dziś niska.

Czy można stwierdzić, że COVID powoli stawać się  będzie chorobą sezonową, która zostanie, ale będzie rzadziej występować?

Wolałbym nie mówić o sezonowości, raczej o okresach aktywności ludzkiej. Ten wirus dostosowuje się do zachowań populacyjnych. I gdy aktywność rośnie, jest też więcej zakażeń. Są okresy takie, gdy ludzie są bardziej rozproszeni, aktywność jest mniejsza, liczba zakażeń spada. Mamy w tej chwili ponad połowę osób uodpornionych szczepionkami, plus ludzi, którzy przeszli COVID zarówno mieli to zakażenie potwierdzone, jak i niepotwierdzone. Ale liczba ta jest wciąż zbyt mała, by skala zakażeń znacząco spadła.

Przeczytaj też:

Zmiana premiera ucieszyłaby wielu w PiS. Ale nie ucieszyłaby Kaczyńskiego

Minister w ogromnych tarapatach, CBA wkroczyło do akcji. W tle nieścisłości majątkowe

Jest dymisja za Polski Ład. PiS wyciąga konsekwencje

Nowy lek na COVID-19 już zatwierdzony. Niebawem będzie dostępny w Polsce


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości