Uszkodzony samochód w okolicach Doniecka. Malutka wieś Tamarchuk jest w pełni kontrolowana przez rosyjskich najemników. Fot. PAP/EPA
Uszkodzony samochód w okolicach Doniecka. Malutka wieś Tamarchuk jest w pełni kontrolowana przez rosyjskich najemników. Fot. PAP/EPA

Rosyjscy separatyści apelują do Putina. Możliwe są zamachy, blisko wybuchu wojny

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Rebelianci na usługach Kremla wystosowali oficjalny apel do prezydenta Władimira Putina, by uznał niepodległość w tzw. republikach ludowych - w obwodach donieckim i ługańskim.

Przywódcy separatystów, którzy od 2014 roku bezprawnie kontrolują część wschodniej Ukrainy, poprosili prezydenta Rosji o możliwość podpisania umowy o współpracy, która będzie obejmować sferę obronną. Jeśli Kreml przystanie na plan separatystów, będzie mogła użyć wojska do "zaprowadzenia pokoju" w Doniecku i Ługańsku. 

 

Władimir Putin podczas poniedziałkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa zgodził się z wnioskiem rosyjskich najemników. - Warto rozważyć wnioski dwóch republik, o uznanie ich niepodległości - przekazał światu. 

- Nie mamy żadnych gwarancji. Potrzebujemy podpisania dokumentu, który jest ważny na mocy prawa międzynarodowego - mówił prezydent Rosji w kontekście aspiracji Kijowa ws. dołączenia do NATO.

- Ukraina nie ma zamiaru realizować porozumień mińskich. Zapewnienie bezpieczeństwa jest priorytetem dla naszego kraju - powiedział Putin.

Ukraińcy zbroją się, cywile ćwiczą w ramach czegoś na wzór wojsk obrony terytorialnego. Eksperci ostrzegają, że w rosyjskich miastach mogą wybuchnąć bomby - takie ostrzeżenie wydały Departament Stanu USA i ambasada Stanów Zjednoczonych w Moskwie. 

Zobacz: Ostrzał w obwodzie ługańskim. Ludzie chowają się w schronach

Zamachy zostałyby przeprowadzone analogicznie tak, jak przed drugą wojną czeczeńską, gdy Moskwa oskarżyła wówczas Czeczenów o akty terroru. Bomby w 1999 r. wybuchały w blokach mieszkalnych Moskwy, Riazania i Wołgodońska. Niezależni dziennikarze - w tym Anna Politkowska - oraz były agent FSB Aleksandr Litwinienko wyjawili światu, że za zamachami stały rosyjskie służby specjalne FSB. Było to preludium do najazdu czołgów na Grozny i wyborczej wygranej premiera Władimira Putina w kampanii prezydenckiej 2000 r.  

Czytaj: Ukraina wściekła na Niemcy. Padają nawet słowa o zdradzie

- Według źródeł medialnych, istnieją groźby ataków przeciwko centrom handlowym, stacjom kolejowym i metra oraz innych publicznych miejscach gromadzenia się ludzi w dużych miastach, w tym Moskwie i Sankt Petersburgu, a także na obszarach podwyższonych napięć wokół rosyjskich granic z Ukrainą - ostrzega amerykańska ambasada w Moskwie. W takim scenariuszu, Rosjanie oskarżyliby Ukraińców o śmierć swoich obywateli i zyskaliby pretekst do podjęcia agresji militarnej na Kijów. 

Nie przegap: Przełom w poszukiwaniach Aleksandry i Oliwii? Znaleziono dwa ciała kobiet


GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj20 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka