DPS w Jordanowie. Źródło: Twitter/@SzJadczak
DPS w Jordanowie. Źródło: Twitter/@SzJadczak

Tak maltretowano niepełnosprawne dzieci w podkrakowskim DPS-ie. Wstrząsające fakty

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 255
W Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie niedaleko Krakowa przez lata trwał horror - ujawnili dziennikarze "Wirtualnej Polski". Siostry zakonne i świeccy pracownicy DPS od lat znęcali się nad dziećmi z niepełnosprawnością intelektualną. Bicie, wyzywanie, zamykanie w klatce, przywiązywanie do łóżek były na porządku dziennym w ośrodku.

Dom Pomocy Społecznej stał się miejscem, gdzie znęcano się nad dziećmi. Sprawę przestawili dziennikarze WP: Szymon Jadczak i Dariusz Faron. Z zebranych przez nich dowodów wynika, że małoletni mieszkańcy ośrodka byli zamykani w klatkach, bici, wyzywani oraz przywiązywani do klatki. Tak wynika z relacji uzyskanych od byłych pracownic ośrodka. 

Przywiązane niepełnosprawne dzieci do łóżek 

Jedną z metod stosowaną w ośrodku przez zakonnice i pracowników świeckich było przywiązywanie niepełnosprawnych do łóżek za pomocą paska. Dziennikarze opublikowali zdjęcia, na których widać skandaliczny "pomysł na karę". 

– Michalince, mocno upośledzonej, wiążą rękę do szczebelka paskiem jak do spodni, tylko mniejszym. Wszystko dlatego, że kiedy się budziła, wyciągała ciuchy z szaf i zapalała światło. Czasem opiekunowie zamykali ją na zapleczu i siedziała do rana na krześle. Ale pasek jest skuteczniejszy – opisuje Agata, była pracownica. 

Oprócz wiązania często stosowanymi metodami jest również bicie oraz wsadzanie do klatki.

- Dzieci są bite przez siostry zakonne, natomiast pracownicy świeccy stosują przemoc poprzez wykonywanie ich poleceń. Dotyczy to m.in. wsadzania do klatki czy wiązania. Najczęściej wiązała jednak Alberta. Myśmy z Olą odmawiały. Dzieciom zostają czerwone ślady, a raz opiekunka zacisnęła sznurek tak mocno, że nie mogłam Emilki rozwiązać. Zrobił się węzeł i musiałam pomagać sobie łyżką - mówi WP była terapeutka.

Siostra Bronisława mówi, że sąd pozwolił. Prokuratura prowadzi śledztwo

Marta, matka jednej z mieszkanek DPS powiedziała dziennikarzom, że w lipcu 2020 roku złożyła skargę w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim. Jak dodała kontrola wykazała nieprawidłowości. Stwierdzono w raporcie, m.in. że wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stosowany jest przymus bezpośredni.   

Innego zdania jest jednak dyrektorka DPS, siostra Bronisława, która rozmawiała z dziennikarzami. Uważa ona, że w DPS-ie nikt nie zamyka dzieci w klatce. Dodała jednak chwilę później, że jedna dziewczynka została w łóżku z kratkami na noc, bo jak twierdzi z rozbrajającą szczerością "jest agresywna i wszystko wybrudzi". 

Siostra Bronisława z pełnym przekonaniem powiedziała również, że wszystko działo się za zgodą sądu, ale nie mówi, który z nich wydał na to zgodę. Zakonnica zaprzecza też, jakoby dzieci w ośrodku były przywiązywane do łóżek. Twierdzi, że nie jest prawdą, by jedna z podopiecznych była uderzana mopem.

Starostwo Powiatowe w Suchej Beskidzkiej i Urząd Wojewódzki w Krakowie postanowili sprawdzić ekscesy w ośrodku. Z kolei Prokuratura Okręgowa w Krakowie powiadomiła, że prokurator rejonowy w Suchej Beskidzkiej prowadzi śledztwo ws. znęcania się nad dziećmi. W skutek czego wystąpiła z troski o bezpieczeństwo jednej z podopiecznych ośrodka o przeniesienie jej w inne miejsce. 

MP

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo