Dziennikarze zadzwonili do mężczyzny, który obciął genitalia ukraińskiemu żołnierzowi. Źródło: Twitter
Dziennikarze zadzwonili do mężczyzny, który obciął genitalia ukraińskiemu żołnierzowi. Źródło: Twitter

Dziennikarze zadzwonili do oprawcy, który obciął genitalia ukraińskiemu żołnierzowi

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 15
W ubiegłym tygodniu media obiegło nagranie, jak rosyjski żołnierz obcina genitalia Ukraińcowi. Dziennikarzom śledczym udało się ustalić numer oprawcy i do niego zadzwonili. W rozmowie mężczyzna nie przyznał się do winy, ale utwierdził w przekonaniu dziennikarzy Bellingcat, że to on jest sprawcą tej zbrodni.

Na prorosyjskich kontach w serwisie Telegram w ubiegłym tygodniu pojawiło się nagranie, na którym Rosjanin w okrutny sposób torturuje ukraińskiego żołnierza. W pewnym momencie obcina jeńcowi genitalia.

Autentyczność nagrania potwierdziła brytyjska redakcja serwisu Bellingcat, specjalizującego się w dziennikarstwie śledczym. Oprawca, który torturował Ukraińca został rozpoznany po charakterystycznym kapeluszu i bransolecie. W przeszłości brał udział w propagandowych filmach na wojnie. Rosjanin został zidentyfikowany jako Aroszynow Witalij Waleriewicz, żołnierz pochodzący z z Republiki Kałmucji.


Oprawca nie przyznaje się do winy 

Dziennikarze redakcji serwisu Bellingcat, Ci sami, którzy potwierdzili autentyczność nagrania, odnaleźli również numer do sprawcy. Udało im się to dzięki znalezieniu na mediach społecznościowych jego numeru telefonu.

Waleriewicz w 2019 roku zamieścił ogłoszenie, które dotyczyło zgubionego przez niego prawa jazdy. Znajdowały się tam również dwa numery kontaktowe, na które zadzwonili dziennikarze. 

Waleriewicz w rozmowie z dziennikarzami Bellingcat potwierdził, że osoba w kapeluszu to on, jednak jak twierdzi, mężczyzna na nagraniu, który obcina genitalia ukraińskiemu żołnierzowi to ktoś inny. Jak dodał, już "ponad miesiąc temu" wrócił do Rosji i został przesłuchany przez rosyjskie służby w sprawie nagrania. Te jednak uznały je za "nieautentyczne" i go wypuściły. 

Dziennikarze Bellingcat z kolei mówią, że ta rozmowa utwierdziła ich w przekonaniu, iż to Waleriewicz jest sprawcą, ponieważ co chwile mylił się w zeznaniach. Potwierdził również, że film z torturami nakręcono w Prywilii. Zarzekał się jednak, że taką informację "przekazało mu FSB".

MP

Czytaj dalej:



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka