Prezydent Rosji Władimir Putin. Fot. PAP/EPA/SERGEI BOBYLEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL / POOL
Prezydent Rosji Władimir Putin. Fot. PAP/EPA/SERGEI BOBYLEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL / POOL

Norymberga dla Putina? „Szanse, by go osądzić są niemal zerowe"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 7
To, co się dzieje to akty kwalifikujące się jako przynajmniej zbrodnie wojenne. A jeśli skala tych odkryć będzie większa - nawet jako ludobójstwo. A jeśli tak, to oczywiście powód, by postawić Putina i jego zbrodniarzy przed międzynarodowym trybunałem jest – mówi Salonowi 24 prof. Grzegorz Kucharczyk, Instytut Historyczny PAN.

Czy jest możliwa Norymberga dla Putina i jego zbrodniarzy?

Prof. Grzegorz Kucharczyk: Na dzień dzisiejszy to mało realne. Oczywiście nie wiemy, co zdarzy się w najbliższych miesiącach, czy latach. Ale teraz szanse na to, by osądzić Putina i innych rosyjskich zbrodniarzy są niemal zerowe.

Przeczytaj też:

Gmyz: Scholz wzywał do rewizji granic? To manipulacja albo nieznajomość niemieckiego

Patrząc na to, co odkrywane jest w Ukrainie – mord w Buczy, teraz w Iziumie, cierpienia i zbrodnie wobec ludności cywilnej, wołanie o sprawiedliwość, „Norymbergę dla Putina” jest chyba uzasadnione?

Z pewnością. To co się dzieje są to akty kwalifikujące się jako przynajmniej zbrodnie wojenne. A jeśli skala tych odkryć będzie większa, nawet jako ludobójstwo. A jeśli tak, to oczywiście powód, by postawić Putina i jego zbrodniarzy przed międzynarodowym trybunałem jest. Mówiąc o trudnościach miałem na myśli realność na chwilę obecną przeprowadzenia procesu – Putin na dzień dzisiejszy rządzi w swoim państwie. Ale oczywiście takiej możliwości nie można z góry wykluczać. Szczególnie, że powód do tego, by go postawić przed sądem, jest.

Aby to było realne musiałoby nastąpić jakieś tąpnięcie w Rosji, zmiana władzy, upadek Putina i jego ekipy. Ale czy przeszkodą w przeprowadzeniu tego procesu nie byłoby na przykład działanie części zachodnich elit – Niemcy najpierw przez długi czas wspierali Putina. Teraz potępiają wojnę, jednak z wysyłaniem broni się nie śpieszą?

Oczywiście, takie ryzyko jest bardzo realne. Co więcej – nie wykluczałbym sytuacji, w której pod wpływem niepowodzeń na froncie reżim Putina zacznie się chwiać. I możliwe, że wtedy ze strony naszych bezpośrednich zachodnich sąsiadów usłyszymy: no nie, nie można tego Putina wymieniać. Bo jest, jaki jest, ale wiemy czego się po nim spodziewać. Zamiast niego może przyjść ktoś znacznie gorszy. Oczywiście taka narracja będzie przykrywką dla niemieckiej polityki wschodniej, która od lat dąży do budowania swojej pozycji dzięki budowaniu bliskich relacji z Rosją. Z pominięciem tych wszystkich małych narodów w Europie Środkowej.

Może pójść też narracja w drugą stronę – Putin politycznie zostanie poświęcony, następcą zostanie któryś z jego bliskich współpracowników. A w Europie Zachodniej będzie przedstawiany jako szczery demokrata, który dąży do nowego otwarcia?

Taki scenariusz też oczywiście jest bardzo możliwy. Szczególnie, że Kreml tego typu narracje ma doskonale przećwiczone. Wystarczy wspomnieć o akcji destalinizacji w 1956 roku. Całe zło systemu zostało zepchnięte na jedną osobę. Bo sam system „był słuszny, ale zniszczone przez takiego potwora, jak Stalin”. Więc możliwe, że taka ponowna „odwilż” jak w roku 1956, „odwilż 22” nastąpi. Że pojawi się nowa ekipa, która odetnie się od dotychczasowej agresywnej polityki. Zrobi nowe otwarcie, będzie wmawiać, że od tej pory idzie już ścieżką wspólnoty międzynarodowej. I nie oszukujmy się, naiwniaków, bądź chętnych, którzy chcą robić business as usual z Rosją, na Zachodzie jest sporo.

Zachodni politycy to jedno. Smutek wśród wielu konserwatystów, katolików, wywołuje działanie papieża. Franciszek nie określił dotąd jednoznacznie kto jest winny trwającej wojnie. Nie potępił Rosji. Co więcej, wcześniej mówił, że winni są wszyscy, potem, że niewinną osobą jest pani Dugina córka rosyjskiego ideologa, sama propagandystka Kremla. Moralnie źli są handlarze bronią. Niby mówi, że Ukraina ma prawo się bronić, ale słowa papieża są szokujące?

Wszyscy chyba mamy poczucie, że wyrażanie współczucia wobec ofiar wojny, które jest u Ojca Świętego, nie jest skorelowane ze wskazaniem sprawców tragedii i cierpienia. Takie stawianie sprawy jest niepełne i nieprawdziwe. Nie wolno budować pokoju na kłamstwie, bo czegoś takiego jak niepełna prawda nie istnieje.

Z tym stanowiskiem papieża kontrastuje stanowisko arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, który wysłał mocny list do patriarchy Cyryla. Zachował się jak trzeba, wskazując, że czymś moralnie nagannym i niedopuszczalnym jest wspieranie przez autorytety duchowne Cerkwi prawosławnej agresywnej wojny, którą rozpętała Rosja 24 lutego 2022. Takiego jasnego stanowiska wciąż brakuje ze strony czy to dyplomacji watykańskiej czy samego papieża. Papieża, który obejmował urząd jako papież ubogich, potrzebujących. Mamy wojnę, w której cierpi wielu ludzi, wielu z nich ginie, traci dobytek, papież z jednej strony okazuje im współczucie – dobrze, trzeba to robić. Ale też nie zajmuje stanowiska, w którym jasno wskazałby kto jest winny.

Cerkiew moskiewska traci wpływy. Jaki interes ma Watykan we współpracy z nią, skoro niebawem to Cerkiew ukraińska może być od moskiewskiej silniejsza?

No cóż, bolesna prawda jest taka, że Cerkiew moskiewska jest dziś jedynie agendą państwa rosyjskiego. Takie są fakty. A działania dyplomacji watykańskiej od czasu zawarcia przez kardynała Parolina z chińskimi komunistami już nie dziwią. Niestety działania takie jak brak stanowiska w sprawie wojny i agresji rosyjskiej wpisują się w szereg działań watykańskiej dyplomacji.

Papież pochodzi z Argentyny, gdzie jako głównego wroga postrzega się USA. A modna jest też teologia wyzwolenia. Także niektórzy tym tłumaczą dziwne wolty ojca świętego. Ale papież wyznacza kardynałów. Coraz bardziej bliskich jego linii. Czy oznacza to, że przyszłością Kościoła jest dalsza kontynuacja polityki Franciszka?

Sam dobór kardynałów nie jest jeszcze przesądzający. Pamiętajmy, że papież Benedykt XVI również kreował wielu kardynałów. Wyglądało na to, że konklawe jest pewne, a stało się to, co się stało. W przypadku wyniku konklawe ci, którzy układają różne strategie powinni pamiętać, że jest jeszcze jeden czynnik – Duch Święty, który jak mówi Pismo „wieje kędy chce”.

Przeczytaj też:

Co dokładnie powiedział Scholz w Poczdamie? Wrzawa o kwestię granic

Tusk w Poczdamie o wojnie w Ukrainie. "Utrzymajmy jedność UE, USA i NATO"


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo