Czy UE jednak wypłaci Polsce należne pieniądze? Fot. Jakub Szymczuk/KPRP
Czy UE jednak wypłaci Polsce należne pieniądze? Fot. Jakub Szymczuk/KPRP

W sporze o KPO nie chodzi tylko o pieniądze. Gra idzie o zupełnie inną stawkę

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 69
- Jestem dość sceptyczny w ocenie tego, czy Polska uzyska te pieniądze. Natomiast gra idzie o zupełnie inną stawkę. O to, kogo opinia publiczna obciąży odpowiedzialnością za to, że przynajmniej do wyborów parlamentarnych tych pieniędzy nie będzie – mówi Salonowi 24 prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.

Czy Prawo i Sprawiedliwość działa racjonalnie w sprawie starań o środki z KPO, czy też przeciwnie, tylko pogarsza sytuację?

Prof. Antoni Dudek: Działa racjonalnie o tyle, że wysyła ministra Szymona Szynkowskiego vel Sęka do Brukseli. Po to, by poprowadzić tam rozmowy, uzyskać jakieś zapewnienia. Ja wprawdzie jestem dość sceptyczny w ocenie tego, czy Polska uzyska te pieniądze. Natomiast gra idzie o zupełnie inną stawkę. O to, kogo opinia publiczna obciąży odpowiedzialnością za to, że przynajmniej do wyborów parlamentarnych tych pieniędzy nie będzie.

Przeczytaj też:

Polski rząd wysłał do Brukseli negocjatora. W środę rozmowy o odblokowaniu naszego KPO

Jest Pan pewien, że środków tych Polska nie dostanie?

Oczywiście ja tego na sto procent nie wiem, chciałbym się mylić. Ale moim zdaniem będzie o to bardzo trudno. A sondaże pokazują jednoznacznie, że Polacy winą za brak tych środków obciążają stronę rządową. Jedni bardziej uważają, że to wina Ziobry, inni, że Kaczyńskiego. Ale jest jasne przekonanie, że za sytuację odpowiada strona polska, a nie Bruksela. I teraz celem PiS-u jest odwrócenie tego trendu. Pokazanie: „zobaczcie, myśmy wykazali dobrą wolę, znów próbowaliśmy ustąpić, ale Bruksela blokuje wszelkie porozumienie”. W tym sensie to działanie jest racjonalne. Natomiast trudno powiedzieć jak to się skończy. Nie wiemy ani jak dokładnie przebiegały te wcześniejsze rozmowy, ani jak przebiegały te ostatnie.

Z czego rząd mógłby się wycofać, by usatysfakcjonować stronę  unijną?

Najprostsze byłoby przywrócenie pięciu odwołanych sędziów. Ale tu może być tak, że PiS to zrobi, a Bruksela powie: „super, ale konieczne są dalsze działania. I tu zaczną się schody, na których końcu jest i KRS, i kwestia Trybunału Konstytucyjnego, od którego cała wojna o sądownictwo się zaczęła. Dla PiS tak dalekie ustępstwa byłyby jednak bezwarunkową kapitulacją. Tak daleko PiS raczej nie pójdzie, choć ewidentnie wykona próby zawarcia porozumienia. Liderzy przestraszyli się też tych sondaży, o których wspomniałem wcześniej.

Jak jednak pisał Salon 24, PiS dogadał się z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry. Partia ta jest najbardziej eurosceptyczna, może obok Konfederacji. Trudno sobie wyobrazić, by Solidarna Polska i jej lider zaakceptowali porozumienie z Brukselą?

Ale nie muszą być dla takiego porozumienia przeszkodą. Jeśliby faktycznie zostało zawarte i Polska otrzymała pieniądze, to mogę sobie wyobrazić scenariusz, w którym Ziobro wychodzi na  konferencję prasową. Mówi, że to błąd premiera i rządu. A Solidarna Polska zagłosuje przeciwko tym zmianom.

Zobacz także:

Ziobryści "cenzurowani", telewizja przestała ich pokazywać. "Wiemy kto za tym stoi"

I może przesądzić o odrzuceniu zmian.

Nie,  bo wtedy część opozycji wsparłaby projekt, np. PSL dawno mówił, że należy zrobić wszystko, dogadać się z każdym, by te środki Polska otrzymała. I one naprawdę są nam bardzo potrzebne. Ale, jak powiedziałem, jestem sceptyczny, czy to się uda - obym się mylił. Natomiast, jeśli nawet Solidarna Polska głosowałaby przeciwko porozumieniu, nie znaczy to, że nie wspierałaby rządu w innych kwestiach. Jestem pewien, że Zbigniew Ziobro wystąpiłby wtedy mówiąc, że w sprawie KPO z PiS się nie zgadza, ale w innych kwestiach współpraca w ramach Zjednoczonej Prawicy jest zbyt cenna, żeby jej nie kontynuować.

Czy porozumienie Ziobry z PiS przetrwa, czy za jakiś czas znów ambicje mogą wziąć w górę?

One mogą wziąć górę, ale przed samymi wyborami, u progu kampanii wyborczej. Teraz zerwanie współpracy byłoby wywróceniem  stolika, co nie opłaca się ani Zbigniewowi Ziobrze, ani Jarosławowi Kaczyńskiemu. Do wyborów ta współpraca w ramach koalicji będzie kontynuowana. Co będzie potem, zobaczymy.

Przeczytaj też:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka