Szef polskiej policji Jarosław Szymczyk. Fot. {olicja.gov.pl
Szef polskiej policji Jarosław Szymczyk. Fot. {olicja.gov.pl

„Łamane są wszelkie standardy. Strach pomyśleć co by było, gdyby Szymczyk dostał czołg”

Redakcja Redakcja Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 78
Przerażające, że przedstawiciele takich instytucji jak policja są bezkarni, a obywatel nie ma się gdzie odwołać, bo prokuratorem jest kolega komendanta. A służby specjalne nadzoruje minister, który już zapowiedział, że go nie odwoła - mówi Salonowi 24 Andrzej Morozowski, dziennikarz TVN.

Od kilku dni opinia publiczna żyje sprawą wybuchu w Komendzie Głównej  Policji. Czy komendant, inspektor generalny Jarosław Szymczyk straci funkcję, czy pozostanie na stanowisku?

Andrzej Morozowski: Najpierw słyszeliśmy zapowiedź premiera, że będzie się sprawie przyglądać i przemyśli, czy zdymisjonować komendanta. Potem się już wycofał. Mówi już tylko, że sprawie się przyjrzy. Na mnie to zrobiło fatalne wrażenie. Bo okazuje się, że człowiek,  który ma poparcie obecnej władzy, może liczyć na bezkarność. Tymczasem złamano tu wszelkie procedury. Najpierw przy przewożeniu granatnika. Potem zasady złamał komendant, bawiąc się otrzymanym „prezentem”. Na koniec złamano procedury wyjaśniania tej sprawy.

Polecamy: Chwile grozy w domu Kurskich. Musiała interweniować policja

Gdyby zwyczajny obywatel przywiózł do Polski zza granicy granatnik i odpalił w swoim mieszkaniu, to najpierw zostałby zatrzymany i oskarżony o działanie terrorystyczne, prokuratura wniosłaby o areszt. Jego dom i miejsce pracy byłyby przeszukane. Człowiek zostałby osądzony. Tu nic takiego się nie dzieje, komendant policji jest traktowany wręcz jak pokrzywdzony!  I to pokazuje najlepiej, jak bardzo pod rządami obecnej ekipy są łamane wszelkie standardy.

Szczególnie, że reakcja władz ukraińskich, które zwolniły zastępcę generała, odpowiedzialnego za to, że podarował ten sprzęt panu Szymczykowi, pokazuje jakie standardy powinny obowiązywać. I niestety po stronie ukraińskiej one są, po stronie polskiej ich nie ma.

Przeczytaj też: Wybuch w Komendzie Głównej Policji. Zdecydowana reakcja Ukraińców

Ale reakcja strony ukraińskiej jest wg obrońców komendanta argumentem świadczącym, że za incydent bardziej odpowiada strona Ukraińska?

Nie jest żadnym argumentem! Bo odwołani powinni być obaj. I komendant ukraiński, który prezent dał i szef polskiej policji. Bo jeśli ja pana uderzę a pan mnie, to obaj poniesiemy za to odpowiedzialność. Owszem, ukraiński generał nie powinien dawać granatnika panu Szymczykowi. Ale szef polskiej policji absolutnie nie powinien tego prezentu brać. Aż się boje zastanawiać co by się stało, gdyby Szymczyk w prezencie otrzymał czołg.

Padły też argumenty, że dawanie repliki broni wśród policjantów jest typowe. A w przypadku Ukrainy, która dziś walczy z okupantem szczególnie. Że komendant polskiej policji miał prawo nie wiedzieć, że ma do czynienia z prawdziwą bronią, a nie repliką?

Komendanta  obciąża też to, że dostał dwa granatniki. Jeden będący repliką, drugi nierozbrojony. Ten pierwszy był przerobiony na głośnik. I ważył przynajmniej dziesięć kilo mniej, niż ten drugi. A więc po samej wadze mógł się zorientować, że z tym drugim granatnikiem jest coś nie tak. To pokazuje, że szef policji jest całkowicie nieobeznany z bronią. Ale nawet jeśli on jest nieobeznany, to przecież ma ludzi pod sobą. Po otrzymaniu tego prezentu przejechał z nim przez granicę. Była po drodze Straż Graniczna, która powinna ten sprzęt sprawdzić. Są ludzie w Komendzie Głównej, którzy absolutnie nie powinni pozwolić tego granatnika wnieść. Przecież są w KGP różne bramki, czujniki, zabezpieczenia.

A skoro komendant  wniósł broń, to oznacza, że jego te bramki nie obowiązują. Zapewne też jego zastępców. A może i niższych funkcjonariuszy. Ale skoro tak, to po co takie zabezpieczenia w ogóle są? Przerażające, że przedstawiciele takich instytucji jak policja są bezkarni, a obywatel nie ma się gdzie odwołać, bo prokuratorem jest kolega komendanta. A służby specjalne nadzoruje minister, który już zapowiedział, że go nie odwoła.  

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Przeczytaj też:

„Niezatapialny padł przez granatnik. Wkrótce nie będzie już komendantem”

Pracownicy TVP nie spotkają się na wigilii poza firmą. Pokłosie bijatyki w Opolu

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo