Starcia aktywistów z policją w Luetzerath. Źródło: EPA/RONALD WITTEK
Starcia aktywistów z policją w Luetzerath. Źródło: EPA/RONALD WITTEK

Gwałtowne protesty w Niemczech. Jest wielu rannych po starciach z policją

Redakcja Redakcja Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 49
Po sobotnich starciach z policją aktywiści oskarżyli funkcjonariuszy o niewspółmierną przemoc w usuwaniu ich z terenu wioski Luetzerath, gdzie gigant energetyczny RWE chce wznowić wydobycie węgla. Jak podaje portal dziennika "Welt", w wyniku potyczek rannych zostało także 70 policjantów.

"Robi się spokojniej" 

Jak opisuje dziennik, w niedzielę w Luetzerath „robi się już spokojniej”, a koparki od rana burzą kolejne budynki. Na miejscu zostało niewielu aktywistów, dwóch z nich schroniło się w podziemnym szybie.

Organizatorzy sobotnich protestów zarzucili policji stosowanie niewspółmiernej przemocy. Rannych została „wysoka, dwu- a nawet trzycyfrowa liczba uczestników” demonstracji – przekazała w niedzielę rzeczniczka ratownictwa medycznego demonstrantów. „Wśród nich było wielu ciężko rannych, a niektórzy bardzo poważnie” – dodała, podkreślając, że większość obrażeń było spowodowanych gazem pieprzowym, pałkami i biciem pięściami przez policjantów.

Jak oznajmiła rzeczniczka, demonstranci doznali „wielu urazów głowy”, „policja biła aktywistów po głowach nie tylko sporadycznie, lecz systematycznie”. Nie jest znana liczba rannych demonstrantów.


Według danych policji, od środy do niedzieli rannych zostało ponad 70 funkcjonariuszy policji, z czego większość podczas sobotnich starć z przeciwnikami uruchomienia kopalni węgla. „Obrażenia były tylko częściowo spowodowane przemocą ze strony demonstrantów. Niektórzy policjanci doznali kontuzji, np. skręcenia kostki, w błotnistym podłożu” – wyjaśnił rzecznik policji.


Dwóch aktywistów utknęło w tunelu 

Od środy (rozpoczęcia akcji eksmisji aktywistów z Luetzerath) do soboty wszczęto ok. 150 postępowań karnych, m.in. za opór wobec funkcjonariuszy policji, obrażenia fizyczne i naruszenie porządku publicznego.

Jak informuje „Welt”, w nocy z sobotę na niedzielę sytuacja w Luetzerath uspokoiła się, policja często patrolowała teren.

„Straż pożarna regularnie sprawdza urządzenie wentylacyjne w tunelu, w którym znajduje się nadal dwóch aktywistów. Nie wiadomo, ile czasu zajmie usunięcie ich stamtąd” - powiedział w niedzielę rzecznik koncernu energetycznego RWE, którego zakładowa straż pożarna „przejęła akcję, określaną jako +ratowanie+ aktywistów”. Rzeczniczka aktywistów podała w niedzielę, że „stan obydwu działaczy jest stabilny”.

Zostało niewielu aktywistów w Luetzerath

Policja zapowiada kontynuowanie akcji jeszcze przez całą niedzielę. Według jej informacji, w Luetzerath przebywa jeszcze tylko kilku aktywistów. Zdaniem samych działaczy, może to być ok. 20 osób.

Jak informowało dpa, w niedzielę od rana na terenie akcji pracują koparki, kontynuując trwające od środy wyburzanie kolejnych budynków. „Nieliczne zabudowania we wsi zostaną wyburzone, aby firma energetyczna RWE mogła wydobyć znajdujący się pod nimi węgiel brunatny. Aktywiści próbowali temu zapobiec” – przypomina „Welt”.

W sobotniej demonstracji przeciwko wyburzeniu budynków i usunięciu okupujących ich aktywistów uczestniczyło wiele tysięcy ludzi. Z uwagi na zablokowanie przez służby dojazdu do Luetzerath, demonstracja odbyła się w sąsiedniej miejscowości – Keyenberg. Obecna była tam szwedzka aktywistka klimatyczna Greta Thunberg.

Zgodnie z policyjnymi danymi, w sobotniej demonstracji miało uczestniczyć blisko 15 tys. osób. Organizatorzy (m.in. stowarzyszenie ekologiczne BUND) mówili o 35 tys. do nawet 50 tys. uczestników protestu.

MP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka