Autorem terminu Blue Monday (w języku angielskim oznacza smutny, przygnębiający poniedziałek) jest Cliff Arnall brytyjski psycholog, były pracownik Cardiff University. W 2004 roku biuro podróży Sky Travel poprosiło go o wybranie najbardziej depresyjnego dnia w roku. Taka data miała stać się pretekstem do planowania letnich wakacji, w których nie będzie śniegu, deszczu i ponurego klimatu panującego na początku roku w Anglii.
Arnall wyznaczał termin najgorszego dnia roku za pomocą wymyślonego przez siebie wzoru matematycznego uwzględniającego czynniki meteorologiczne, czyli krótki dzień i niskie nasłonecznienie, psychologiczne związane ze świadomością niedotrzymania postanowień noworocznych i ekonomiczne, bo czas, który upłynął od Bożego Narodzenia powoduje, że kończą się terminy płatności kredytów związanych z zakupami świątecznymi.
Wzór na depresyjny poniedziałek
Skomplikowany wzór nie ma nic wspólnego z nauką i jest pozbawiony matematycznego sensu - przede wszystkim z powodu niezgodności jednostek oraz niemierzalności niektórych składowych, ale Arnall zapewniał, że właśnie dzięki temu obliczeniu od 2005 roku w trzeci poniedziałek stycznia mamy prawo czuć się najsmutniej w całym roku.
„Dzień rozwodów”. Styczeń niełaskawy dla małżeństw
- Znamy marketingowe pochodzenie terminu Blue Monday. Specjaliści, w tym psychologowie i lekarze, traktują je oczywiście jako określenie pseudonaukowe. Jednocześnie jednak obserwujemy, że coraz częściej działa ono jak samospełniająca się przepowiednia - mówi Salonowi 24 doktor Marcin Wlazłowski, lekarz psychiatra. - Zwłaszcza wśród nastolatków i osób przeżywających trudności życiowe. A kto z nas ich nie przeżywa?
Polacy nie mogą spać. Epidemia bezsenności przybiera na sile
Blue Monday wiąże się z pesymistycznymi wydarzeniami
Do 2011 był to poniedziałek ostatniego pełnego tygodnia, ale w 2011 roku Arnall zmienił sposób wyznaczania, wskazując trzeci, a nie czwarty poniedziałek stycznia jako Blue Monday. Wyjaśnił to kryzysem finansowym. Dr Marcin Wlazłowski podkreśla, że współczesne czasy z szybkim tempem życia, nadmiarem obowiązków, na które nałożyła się pandemia i wojna na Ukrainie, sprzyjają stanom depresyjnym i zamartwianiu się.
- Cywilizacja wymaga tego by każdy z nas był człowiekiem sukcesu, ale jeśli coś nas niepokoi, jest nam smutno albo źle się czujemy to nie powinniśmy wstydzić się poprosić o pomoc. Często takie smutki wynikają z nieprawidłowej postawy, reakcji lękowych, nieumiejętności lub zbyt małej umiejętności ułożenia sobie relacji z innymi, brania na siebie zadań ponad miarę - przekonuje dr Marcin Wlazłowski. - Spadek nastroju może być związany z sytuacją życiową, od uczuciowej poprzez materialną, ale również złą kondycją fizyczną. Są przecież choroby, np. układu krążenia, które wiążą się z gorszym samopoczuciem psychicznym. Pamiętajmy też, że depresją, zwłaszcza w potocznym tego słowa znaczeniu, nazywa się każde obniżenie nastroju, a okazji do tego jest wiele.
Doktor Wlazłowski wyjaśnia, że do lekarzy trafiają pacjenci, którym nie udało się pomóc terapią u psychologa. Chorzy najpierw próbowali usunąć całkowicie - albo przynajmniej na tyle, ile można to zrobić - przyczyny epizodów smutku, depresji i niepokoju. Nie zawsze jednak to się udaje.
- Depresja jest wywoływana czynnikami zewnętrznymi, ale bywa również endogenna, w dużym uproszczeniu jest ona „w nas” - tłumaczy dr Marcin Wlazłowski.
- Wtedy musi wkroczyć lekarz, który jest w stanie pomóc pacjentowi zmagającemu z problemami. Postaramy się wspólnie poprawić komfort życia, wspomóc lekami, sam organizm potrafi także się przy wsparciu z zewnątrz zregenerować. Starajmy się żyć tak, aby żadnego roku nie dopada nas dzień w odcieniu blue.
Ryzyko depresji
Sam Cliff Arnall w 2018 roku powiedział, że żałuję stworzenia Blue Monady. - Im dłużej myślimy o tym, jak smutny i depresyjny czeka nas dzień, tym większa szansa, że taki właśnie będzie - wyznał Arnall. – A cel był przecież zupełnie inny, bo chcieliśmy zachęcić ludzi do wypoczynku i odprężenia.
Ryzyko depresji na przestrzeni lat pandemicznych było znacząco wyższe wśród kobiet, bezrobotnych, osób z problemami finansowymi oraz wśród młodych ludzi. Europejskie i polskie badania pokazują, że zagrożonymi depresją lub epizodem depresyjnym może być nawet, co drugi Polak.
Ponad połowa Polaków może być dotknięta tą chorobą. Wyniszcza po cichu
Tomasz Wypych
Komentarze