Marcin Prokop w Kanale Sportowym.
Marcin Prokop w Kanale Sportowym.

Prokop szczerze na pytanie o Wendzikowską w TVN. Opowiedział historię o "koksie"

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Marcin Prokop w Kanale Sportowym opowiedział kilka anegdot, dotyczących pracy w telewizji. Krzysztof Stanowski pytał go m.in. o prowadzenie eventów dla różnych firm, zarobki, inwestycje i oskarżenia o mobbing w redakcji TVN.

Marcin Prokop stał się osobowością medialną po sukcesie programu "Mam talent", który prowadził przez wiele sezonów z Szymonem Hołownią. Jego partner w branży wybrał drogę politykę. Prokop obecnie prowadził poranki w "Dzień Dobry TVN" wraz z Dorotą Wellman. 

Prokop o "Dzień Dobry TVN"

- To też nie jest tak, że ja mam ciarki żenady, siedząc w programie śniadaniowym, bo gdyby tak było, to bym prawdopodobnie już go dawno opuścił. To nie jest praca, która płaci aż tak znakomicie, żebym sobie bez niej nie poradził, natomiast ja mam do tej pracy taki stosunek, że bawię się tym razem z widzem. Czyli nawet jak prowadzę rozmowę o malowaniu paznokci albo pieczeniu ciasta, to staram się to robić z lekkim mrugnięciem oka do ludzi na zasadzie: "hej, pobawmy się tą historią" - stwierdził w "Hejt Parku" Kanału Sportowego.

Wendzikowska i TVN. Prokop komentuje

Kilka miesięcy temu Anna Wendzikowska, była dziennikarka TVN, oświadczyła w ubiegłym roku w mediach społecznościowych, że padła ofiarą mobbingu w stacji telewizyjnej. Nie doceniano jej pracy mimo poświęcenia zawodowego w ciąży do tego stopnia, że miewała nawet depresję i myśli samobójcze - opisywała.

UWAGA! Jeśli jesteś w kryzysie, depresji, masz problemy, skontaktuj się z osobami, które mogą pomóc. Możesz to zrobić np. dzwoniąc na bezpłatny numer 116 123.  

Zobacz: 

- Jeśli mój materiał nie był gotowy na 48 h przed emisją z nagranym tłumaczeniem, podpisami, to spadał z emisji, a ja nie dostawałam pieniędzy. Dla porównania inni reporterzy kończyli swoje materiały w ostatniej chwili. Tych sytuacji były dziesiątki, jeśli nie setki. To materiał na książkę, a nie na post... - pisała Wendzikowska.   

O ten temat zapytał Prokopa w Kanale Sportowym Stanowski. - To pytanie z tezą. Jacy my? Ja żadnej Anny Wendzikowskiej ani nikogo innego nie dojeżdżałem. (...) Nie należy się śmiać z niczyjego nieszczęścia, jakie by ono nie było. Jeśli Anna twierdzi, że czuła się w tej stacji źle i coś złego ją spotkało, to trzeba dać wiarę temu, że tak rzeczywiście było. Inną kwestią jest to, czy ja w jakiś sposób mam się czuć za to odpowiedzialny - krótko komentował gwiazdor TVN.  

Konferansjer imprez

Prokop wspominał o prowadzeniu imprezy, w której - jak to ujął - przeważały "Sebixy", a więc dobrze zbudowani mężczyźni, budzący raczej niepokój w bezpośrednim spotkaniu. Tam zdarzyła się niecodzienna historia. - Po zakończeniu tej imprezy właściciel klubu wziął mnie do piwniczki i powiedział cienkim głosem, mówił falsetem, co zupełnie nie pasowało do jego wielkiej postury, że jest kłopot i że on nie ma tego hajsu, na który się umawialiśmy i że on może mi inaczej zapłacić. Po czym wyciągnął torbę koksu i podsunął mi ją pod nos, mówiąc - czy tak może być? No nie mogło tak być, więc mu oddałem - przytoczył przykład Prokop. 

Ale to nie wszystko. Było blisko, by celebryta zaangażował się w imprezę, organizowaną przez gwiazdę Hollywood, Johna Travoltę. - Za przylot do Polski zażyczył sobie miliona dolców. I firma rozważała, czy może ściągnąć Travoltę - stwierdził. Z inicjatywy jednak nic nie wyszło.  


GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości